Manipulacja w edukacji


Manipulacja w edukacji.

Sześciolatek w szkole.



Niedawno Sejm RP odrzucił obywatelski wniosek o przeprowadzenie referendum w sprawie wprowadzenia obowiązku szkolnego dla sześciolatków. Podobnie jak w społeczeństwie, głosy jego reprezentantów były podzielone. Projekt referendum przepadł zaledwie pięcioma głosami. Zarówno sama debata, głosowanie jak i społeczny odbiór tego wydarzenia jest kolejnym, dobitnym dowodem na to, że edukacja oraz system szkolnictwa przestał być, tak jak dawniej, odbierany jako coś niezmiennego i z gruntu korzystnego dla młodego człowieka. Pojawia się coraz więcej głosów krytycznych w stosunku do systemu szkolnego i coraz więcej pomysłów mających system ów naprawić.



Wzorując się na pozostałych krajach europejskich, rząd RP próbuje ustanowić obowiązek szkolny dla dzieci w wieku sześciu lat. Minister edukacji Joanna Kluzik
Rostkowska w czasie debaty argumentowała potrzebę wprowadzenia sześciolatków do systemu szkolnego nawołując do rodziców, aby ci "nie zamykali swym dzieciom drogi do edukacji". Abstrahując od tego, że powyższa debata jest dobitnym przykładem na fasadowość demokracji, dowodem na to, że społeczeństwo ma władzę zwierzchnią jedynie w teorii, oraz od tego, że debata ta jest dowodem na to, że władza rezerwuje sobie prawo do właściwej oceny nieomalże każdego zjawiska społecznego, zastanówmy się, w jaki sposób tenże system funkcjonuje oraz jaki skutek może przynieść przymuszenie sześciolatków do obowiązku edukacyjnego.



Przekazywanie wiedzy przez starsze pokolenia najmłodszym jest jednym z głównych motorów napędowych dynamicznej i mądrej cywilizacji. W moim mniemaniu edukacja jest jednym z najważniejszych zadań społeczeństwa, ponieważ to od jakości szkolnictwa i sposobu wychowania młodych ludzi zależy kształt naszego świata w przyszłości. Edukacja powinna służyć zaspokajaniu naturalnej dla istoty ludzkiej potrzeby poznawania siebie i świata oraz stymulacji młodego człowieka w kierunku samorozwoju. Dobrze zorganizowany system edukacji, gdzie człowiek poznaje wiedzę starszych pokoleń i gdzie jednocześnie dodaje mu się ochoty i odwagi do podążania własną ścieżką rozwoju oraz zachęca się do odkrywania nowych faktów i tworzenia nowych teorii, które mogą nawet stać w sprzeczności z aktualną wiedzą, jest ideą piękną, jak najbardziej możliwą do zrealizowania i jednocześnie, niestety, brutalnie gwałconą przez współczesny aparat tresury ludzkiego umysłu, który znamy jako system szkolnictwa powszechnego.



Nieomal każde dziecko ma potencjał geniusza. Dziedzina, w jakiej ów geniusz miałby się realizować jest naturalnie kwestią indywidualną, niemniej badania1 pokazują, że około 90% sześciolatków posiada system połączeń neuronowych pozwalających, po uprzednim "nakarmieniu" umysłu potrzebną wiedzą i umiejętnościami, na kreatywne wykorzystanie aparatu myślowego do tworzenia koncepcji, teorii oraz poszerzania zakresu wiedzy naszej cywilizacji. Dla dorosłego człowieka, który po przejściu poprzez wszystkie szczeble systemu edukacji potrafi jedynie skupić się na wąskim zakresie specjalistycznej wiedzy poprzez pryzmat informacji w procesie edukacji szkolnej i uniwersyteckiej nabytej, taki potencjał jest wręcz niewyobrażalny.

Oczywiście w wieku lat sześciu dziecko nie zastanawia się, czy w przyszłości będzie mogło dzięki swoim umiejętnościom przyczynić się do rozwoju ludzkości. Niepoddane jeszcze szkolnemu praniu mózgu i stosunkowo wolne od zgubnego dla umysłu wpływu naszej tzw. kultury, gdzie dominującym medium jest ogłupiająca telewizja, dziecko jest naturalnie ufne w to, co przekazują mu dorośli oraz przekazywaną przez nich wiedzę tudzież modele postępowania, chłonie jak gąbka.



Zanim zastanowimy się, dlaczego posyłanie dziecka do szkoły w tak wczesnym wieku jest dlań szkodliwe przyjrzyjmy się, w jaki sposób funkcjonuje obowiązujący model edukacji, w który to model system stara się wtłoczyć ludzi mających stanowić o przyszłym kształcie cywilizacji.



Ludzki mózg, dane człowiekowi przez Naturę narzędzie poznawcze kształtujące jego umysł, nie jest urządzeniem jednolitym. Posiada dwie półkule
lewą i prawą, które połączone są tzw. ciałem modzelowatym. Każda z tych półkul odpowiedzialna jest za inny sposób patrzenia na rzeczywistość i w inny sposób przetwarza dane.

Prawa półkula odpowiedzialna jest za myślenie kreatywne, na zagadnienie patrzy od ogółu do szczegółu, często mówi się o niej, że jest odpowiedzialna na holistyczne spojrzenie na świat oraz za intuicję.

Lewa półkula z kolei, odpowiedzialna jest za myślenie odtwórcze, na zagadnienie patrzy od szczegółu do ogółu, strukturyzuje wiedzę i ją hierarchizuje, aby umysł nie był zasypany niepotrzebnymi dla niego danymi.

W prawidłowo funkcjonującym mózgu obie półkule rozwinięte są jednakowo, a człowiek balansuje pomiędzy tymi, z pozoru niedającymi się pogodzić, sposobami widzenia świata. Połączenia neuronowe i wymiana informacji pomiędzy obiema półkulami powodują, że zarówno żelazna logika oraz intuicja nie stoją w opozycji do siebie, ale współpracują ze sobą, aby człowiek mógł w najpełniejszy możliwy sposób doświadczać rzeczywistości oraz pracować z nią według swoich potrzeb.



System edukacyjny zaprogramowany jest na zabijanie kreatywności. Hoduje się w nim ludzi na maszyny niezdolne do wykorzystania swojej intuicji w poznawaniu świata. Poprzez system ocen i egzaminów wgrywa się do umysłów młodych ludzi potrzebę rywalizacji, której konsekwencją w dorosłym życiu jest wszechogarniający zachodni świat wyścig szczurów. Współczesny świat dorosłych to świat zdominowany przez wielkie, ponadnarodowe korporacje, gdzie najważniejsza jest produktywność oraz realizowanie "targetów" sprzedażowych, czy produkcyjnych. W takim systemie sukces może odnieść tylko człowiek, który zapomina o swoich własnych uczuciach i na podobieństwo maszyny realizuje zadania narzucone mu przez szefostwo. Współczesne społeczeństwo niewiele różni się od tego wszystkiego, co znamy z historii naszej kultury od momentu powstania kultury europejskiej. Posłuszeństwo wobec autorytetu, czy to hierarchii kościelnej, dowódcom wojskowym czy politykom różnej maści, włącznie z najgorszymi dyktatorami jest tym przymiotem, który decyduje o tzw. sukcesie jednostki. Dopóki człowiek jest przygotowany na to, aby spełniać stawiane przed nimi oczekiwania, dopóty może liczyć na to, że w drabinie zależności jednego człowieka od drugiego będzie na w miarę wysokim szczeblu. Związane jest to ze strachem o przetrwanie; przetrwanie nie tyle na poziomie fizycznej egzystencji, co z przetrwaniem na poziomie statusu finansowego czy społecznego.



Takie patologiczne podejście do życia jest konsekwencją tego, czym skorupka za młodu nasiąknęła. W szkole, gdzie o sukcesie i przetrwaniu decyduje podporządkowanie autorytetowi nauczyciela i podstawy programowej, nie ma miejsca na kształtowanie własnego, indywidualnego, popartego własną kreatywnością i intuicją sposobu oglądu rzeczywistości. Edukacja, rozumiana w taki sposób, w jaki jest realizowana w systemie edukacyjnym "państw cywilizowanych", polega na uporczywym ładowaniu często chaotycznych informacji do lewej półkuli. Od ucznia oczekuje się, że owe informacje przeleje w stosownym momencie (sprawdzian, egzamin maturalny itd.) na papier. Jeżeli młodemu człowiekowi uda się zadowolić system poprzez udowodnienie, że pamięta informację dokładnie tak, jak została ona przedstawiona na lekcji, wówczas otrzymuje dobrą ocenę i z czasem taki uczeń/student staje się zdolny do tego, aby uzyskać świadectwo. Wyjątkowo "zdolni" uczniowie według sytemu edukacyjnego to tacy, którzy nie kwestionują przedstawionej im wiedzy oraz wizji świata czy uczonego zawodu. "Zdolny" uczeń potrafi przytoczyć wszystko to, czego się w szkole dowiedział, pomimo że nie potrafi tego ani uzasadnić, ani z tym polemizować, o posiadaniu własnej wizji na jakiekolwiek zjawisko nie wspomniawszy.



Autorytet nauczyciela dzisiaj wydaje się zachwiany, a media bombardują swą widownię wiadomościami o pedagogach, którzy padają ofiarą agresji ze strony uczniów. Wnioskiem, który większość odbiorców wysnuje na podstawie takiej informacji jest to, że nauczyciel nie może przymusić uczniów do nauki oraz to, że społeczeństwo opanował kompletny upadek obyczajów. Owszem, zachowanie młodzieży bombardowanej niezliczonymi negatywnymi bodźcami jest problemem, ale czy zaskoczeniem? Przecież młodzież szkolna wychowywana jest przez rodziców, którzy sami chodzili do szkoły; jest wychowywana przez telewizję pełną ogłupiających treści w skretyniałych serialach dla nastolatków, czy wychowywana przez przepełnione brutalnością i brakiem empatii gry komputerowe, zastępujące dziś interakcję z drugim człowiekiem.



Naturalną konsekwencją braku zwrócenia uwagi na człowieczeństwo młodych jest to, że w kontakcie z często jedyną dorosła osobą w ciągu dnia (rodzice przecież robią karierę od rana do wieczora), reagują w taki sposób, jaki zaimpregnował się w ich umysłach dzięki wyżej wymienionym kanałom. Poza tym sam fakt, że w szkołach mamy do czynienia z behawioralną patologią nie oznacza, że szkoła nie uczy posłuszeństwa autorytetowi. Dziecko, które wraz z rówieśnikami wkłada nauczycielowi śmietnik na głowę, podobnie jak i największy "kujon" w klasie, nie będzie potrafiło korzystać ze swojej kreatywnej strony umysłu. Dobrego ucznia i słabego różni jedynie to, że dobry uczeń będzie zniewolonym umysłowo pracownikiem wysokiego szczebla, może nawet prawnikiem czy lekarzem, którego walka o przetrwanie dotyczyć będzie statusu w świecie wielkich pieniędzy czy, w szczególnych przypadkach, polityki. Ktoś, kto w młodym wieku ma już kontakt z policją, czy po prostu nie potrafi odtworzyć zagmatwanej wiedzy na egzaminach, będzie walczył o przetrwanie często na poziomie fizycznym. Niemniej, obaj za sprawą nawyków umysłowych wyniesionych ze szkoły, nie będą potrafili wyjść mentalnie poza klatkę strukturalnego podejścia do świata. Jeden może w dorosłym życiu uważać że to dobre, bo dzięki szkole robi karierę, drugi może mieć żal do całego świata, ale obaj nie będą potrafili wykorzystać zaniedbanej prawej półkuli w dorosłym życiu, a to właśnie ona różni nas od maszyn
dzięki niej mamy potencjał doświadczeń z pogranicza szóstego zmysłu, empatii, tworzenia sztuki bazującej na wysokich treściach i umiejętność zabawy, która nie jest tylko próbą ucieczki przed światem i próbą zapomnienia o codzienności.



Gdy stąd wyjdziecie, będziecie tacy jak ja,

Gdy stąd wyjdziecie, będziecie mieli pewność,

Gdy stąd wyjdziecie, wszystko będzie jasne,

Gdy stąd wyjdziecie, popadniecie w Ciemność

Kolejną bolączką systemu szkolnego jest uniformizacja. Aby zrozumieć ten problem, warto spróbować w tym momencie zrobić użytek ze swojej prawej półkuli i oczami wyobraźni przyjrzeć się otaczającemu światu. Najważniejszym miejscem dla współczesnego dorosłego człowieka jest miejsce pracy, gdzie spędza prawie cały dzień (noc przesypia, więc jest to miejsce gdzie praktycznie przeżywa swoje życie). Przyjrzyjmy się i poczujmy nasze biura, fabryki, call
centre. We wszystkich tych miejscach mamy grupę ludzi zgrupowanych w rzędach i szeregach, gdzie na podobieństwo bezosobowego oddziału żołnierzy wykonują rozkazy przełożonego (autorytetu). Przyjrzyjmy się teraz i poczujmy salę lekcyjną. Czyż nie jest to to samo miejsce? Czy to właśnie nie tam odbywa się największe pranie mózgu w historii? Czy to nie właśnie tam z człowieka będącego zindywidualizowanym wyrażeniem ponadczasowej i ponadrozumowej Świadomości nie robi się bezwolnej maszyny do przerabiania danych na podobieństwo komputera? Jak w takiej klasie musi czuć się maluch, który do tej pory poznawał świat we względnie bezpiecznym i kochającym środowisku (uwarunkowanym poziomem świadomości rodziców), przy wykorzystaniu wszystkich swoich zmysłów, prawej i lewej półkuli, czucia i myślenia? W pierwszym dniu szkoły dziecka się "uławkawia" po to, aby "uławkawionym" pozostał do końca życia. Początkowo w klasie są jeszcze elementy dzieciństwa, jakieś zabawki, po które można sięgnąć jeśli autorytet pozwoli, ale później jest tylko praca, egzamin, praca, egzamin, praca, wypłata, praca, wypłata...



Aby społeczeństwo oparte na bezpardonowym współzawodnictwie mogło istnieć, potrzebny jest system, który wtłoczy umysły młodych ludzi w te ramy od najmłodszego możliwego wieku. Im dłużej dziecko pozostaje pod opieką rodziców, tym większa jest szansa na to, że wpoją mu oni zasady stojące w opozycji do tego, czego uczy szkoła. Świadomi rodzice będą sobie zdawać sprawę z tego, że szkoła niszczy kreatywny potencjał dziecka, oraz że wtłacza dziecięce umysłu w ramy rozumowego pojmowania prowadzącego w najlepszym wypadku do tego, że człowiek odniesie sukces w ramach kariery, co w oczach systemu jest uznawane za powód do satysfakcji.



Jednym z głównych powodów, dla którego obecnie tak mocno promuje się posyłanie już sześciolatków do szkół, jest chęć przejęcia obowiązku rodzicielskiego przez szkołę (państwo) i co za tym idzie, przejęcie całkowitego nieomalże wpływu na rozwój świadomości dziecka jako istoty. Sześcioletnie dziecko, pomimo swego potencjału, nie jest w stanie uczyć się w systemie szkolnym, gdzie praca odbywa się według zegara oraz systemu nakazów i zakazów. Maluchy żyjące w świecie wyobraźni, uczuć, obrazów i emocji nie potrafią funkcjonować jedynie na bazie lewopółkulowego podejścia do rzeczywistości. Należy uświadomić sobie, że zamysł przymusowego posyłania sześciolatków do szkoły nie ma na celu, parafrazując słowa minister "udostępnić im edukację". Ma on na celu ułatwienie systemowi wtłoczenie świadomości dziecka w iluzję rywalizacji, prymatu autorytetu oraz wyrugowanie z osobowości dzieci naturalnej cechy człowieka, jaką jest stawianie pytań dotyczących wszystkiego. "Tak jest i koniec!" - mówi szkoła, i im wcześniej może w ten sposób indoktrynować dzieci z punktu widzenia korporacyjnego świata, gdzie nie ma miejsca na poszukiwanie sensu istnienia, na zadawanie ważnych pytań, a jest tylko miejsce na wypracowywanie celów sprzedażowych i chocholi taniec konsumpcjonizmu, tym lepiej.



Wprowadzili sztandar,

Równym krokiem idąc ku podium.

Stałem w szeregu patrząc nie wierząc,

że wolność to stanie w szeregu i

równy, marszowy krok.

Do hymnu!
zarządził garnitur.

Popłynęła pieśń o wolności...

Pruski model edukacji, na którym w dużej mierze bazuje cała zachodnia edukacja, polega na traktowaniu ludzi jak cyfry, zasoby naturalne państwa. Dziś są to zasoby systemu opartego na zależności tegoż państwa od bezdusznego i często bezosobowego kapitału. Dzieci z jednego rocznika traktowane są jak partia wyprodukowanych dóbr materialnych. Pomimo, że każde dziecko jest inne, rozwija się w innym tempie i ma inne zdolności, "uławkawia" się je rocznikowo. Powoduje to, że już w tak młodym wieku dzieci dostrzegają, że niektórzy z nich są z punktu widzenia autorytetu lepsi a inni gorsi. System nagród w postaci ocen i świadectw z paskiem, oraz kar w postaci konieczności pozostawania dziecka na zajęciach wyrównawczych, podczas gdy jego rówieśnicy mają już czas wolny, pokazuje dziecku gdzie według systemu jest jego miejsce. W wieku wciąż jeszcze wczesnego dzieciństwa u dziecka pojawia się dysfunkcjonalne ego, które może mówić mu, że jest gorsze lub lepsze od innych tylko dlatego, że systemowi zależy na gradacji w społeczeństwie. Podzielonymi łatwiej się rządzi a szkoła uczy życia w poddaństwie wmawiając uczniom, że są wolni przy okazji takich uroczystości jak Dzień Niepodległości czy Dzień Edukacji Narodowej.



Problem edukacji w naszym społeczeństwie jest coraz bardziej zauważalny przez ogół. Niestety, zbyt często problem ten dostrzegany jest w dokładnie taki sposób, w jaki system państwowo
korporacyjny chce, aby ludzie go widzieli. Wielu ludzi mówi, że szkoła nie przygotowuje do zawodu, że poziom edukacji obniża się, że dzieci nie chcą się uczyć i oczekuje od swoich panów i władców rozwiązania problemu. System proponuje zatem rozwiązanie, które jeszcze bardziej uzależni absolwentów od konsumpcyjnego świata, gdzie demokracja jest jedynie fasadą rządów kapitału i ludzi spoza ekranu telewizyjnego. Referendum dotyczące posyłania sześciolatków do szkoły było zbyt dużym ryzykiem, na które aparat władzy nie mógł sobie pozwolić. W dobie totalnego niezadowolenia z rządów, które coraz bardziej tracą legitymację nawet wśród totalnie nieświadomych trybików społecznej machiny, władza nie może sobie pozwolić na niepewność związaną z tym ważnym dla niej projektem. Projektem ważnym dlatego, że wpisany jest w strategię uzależniania świadomości ludzi od wizji bezdusznego systemu. Rozwiązanie problemu edukacji nie przyjdzie do naszym domów za pośrednictwem telewizyjnych Faktów czy Wiadomości z Wiejskiej. Musi zrodzić się oddolnie. Na szczęście pewne mechanizmy prawne umożliwiające naukę w sposób nie urągający ludzkiej kreatywności i geniuszowi Jego umysłu, już istnieją2, o czym wkrótce www.wolnaludzkosc.pl.



Radosław Lorych


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Manipulacja edukacją – wykład oraz wnioski po wykładzie
manipulacje GWna
Edukacja
Edukacja przyrodnicza 2
Ślusarczyk Cz Rola Internetu w edukacji osób niepełnosprawnych
Wykrywacz Religijnej Manipulacji – program antywirusowy dla umysłu
EDUKACJA ZDROWOTNA w szkołach i przedszkilach (scenariusze zajęć)
METODYKA ZAJĘĆ WYCHOWAWCZYCH W EDUKACJI ZINTEGROWANEJ
Osik Wspomaganie uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi
system edukacji luksemburg
materialy edukacyjne
Edukacja

więcej podobnych podstron