kulturowego pogranicza, które niemal w równym stopniu łączy w sobie pierwiastki duchowe Wschodu i Zachodu Europy. Europy, która - parafrazując słowa Sługi Bożego Jana Pawła II - jest w pełni sobą. kiedy ..oddycha obydwoma płucami".6 Stąd ważne jest, aby dziedzictwo kultury pogranicza ukazywać - by użyć ponownie sformułowania prof. Adamowskiego - jako spotkanie w dialogu. Dialogu religijnym, kulturowym i narodowościowym. Bo tylko takie spojrzenie uczy otwartości, zrozumienia i wzajemnego poszanowania tradycji.
Podejmując rozważania nad muzealnictwem na obszarze pogranicza i jego rolą w zakresie dokumentowania i zachowywania dóbr kultury musimy cofnąć się w czasie, do jego początków. Nie zamierzamy sięgać do starożytnych korzeni ani omawiać historii tworzenia poszczególnych kolekcji muzealnych, odsyłając do obszernej literatur) przedmiotu. Przypomnimy tylko, że muzealnictwo zrodziło się z kolekcjonerskich i estetycznych pasji do gromadzenia rzeczy pięknych i rzadkich, ale też z potrzeby zbierania i ochrony pamiątek narodowych.
W przypadku polskiego muzealnictwa ten drugi aspekt wydaje się być najistotniejszym. Taka idea przyświecała księżnej Izabeli Czartoryskiej i jej kontynuatorom, którzy po abdykacji króla Stanisława Augusta Poniatowskiego w 1796 r. i obaleniu władz polskich przez rządy zaborcze na własną rękę podjęli akcję ratowania dziel mający ch znaczenie dla narodu.7 Izabela Czartory ska wzniosła w 1801 r. w Puławach pierwszy w Polsce i jeden z wcześniejszych na świecie oryginalny budynek muzealny, w zorowany na rzymskiej świątyni Sybilli Tyburtyńskiej w Tivoli, w formie kopułowej rotundy z kolumnami. Nad portalem prowadzącym do Muzeum księżna umieściła odlany w brązie napis: PRZESZŁOŚĆ PRZYSZŁOŚCI, w którym streszczała się idea przewodnia przyświecająca fimdatorce, i który przyjęliśmy jako motto konferencji. Przeszłość - jak pisał prof. Żygulski - należało upięknić i uszlachetnić przez ukazanie daw nych skarbów' i trofeów, od kształtu bow icin przeszłości zależna [str.7] jest przyszłość narodu.8 Idee zachowania pamiątek przeszłości nie należały już w tym momencie do nowatorskich. Zrodziły się one w efekcie zainteresowań zabytkami starożytności greckiej i rzymskiej w okresie Renesansu, a rozwinęły szczególnie w połowie XVIII w. Ich propagatorem byl Joharui Joachim Winckelmann (1717-1768). niemiecki badacz i historyk starożytności, konserwator starożytności rzymskich i bibliotekarz Watykanu, autor wydanego w r. 1764 pierwszego naukowego opracowania historii sztuki starożytnej - Geschichte der Kunst des Altertums, którego adaptacja w języku polskim pióra Stanisława Kostki Potockiego ukazała się w r. 1815 pod tytułem: O sztuce u dawnych czyli WinkęIman polski.
W wyniku pierwszego rozbioru kraju w 1772 r. i częściowej utraty niepodległości winckelmanowskie idee badania i ratowania zabytków starożytności klasycznej przeniesione zostały na gruncie polskim na potrzebę zachowania zagrożonych zniszczeniem pamiątek narodowej przeszłości. W tym kierunku szły poszukiwania polskich amatorów badań i kolekcjonowania starożytności, by przy pomnieć - pozostając na lokalnym gruncie -postać Tadeusza Czackiego, pozyskującego dzieła do swojej kolekcji pamiątek narodowych w wyniku badań grobów królewskich.9 oraz bibliotek i skarbców likwidowanych klasztorów. Trzeba podkreślić, że w posiadanie części tej kolekcji weszła księżna Izabela, a także Stanisław Kostka Zamoyski, żonaty z córką Adama i Izabeli Czartory skich. Zofią, który - jak pisał Konrad Ajewski - nie tylko wiernie naśladował swych teściów ale i podjął się szlachetnej z nimi ry walizacji zarówno w dziedzinie szeroko pojętych zainteresowań naukowych, oświatowych, historycznych, artystycznych, jak też zbierania i ochrony pamiątek narodowych.10 A było na obszarze dzisiejszego pogranicza co chronić! Znaczna część tych obszarów znalazła się po 1772 r. w granicach Cesarstw a Austriackiego, które już w r. 1784 przy stąpiło do likw idacji części instytutów naukowych i kasaty' domów zakonnych. Dzięki zabiegom Stanisława Kostki Zamoyskiego księgozbiór i pamiątki po zlikwidowanej wówczas Akademii Zamojskiej znalazły się w jego posiadaniu, stając się częścią tworzonej w Pałacu Błękitnym przy ulicy Senatorskiej w Warszawie biblioteki i galerii muzealnej. Ordynat nabywał też na aukcjach cenniejsze przedmioty z likwidowanych klasztorów. Nie wszystko jednak udało się uchronić i zabezpieczyć. Nie dotrzymano umowy z Ordynatem zawartej w 1820 r. podczas transakcji wymiany twierdzy Zamość na dobra rządowe, która gwarantowała pozostawienie herbów rodowych na murach miejskich i budowlach oraz zwrot zabytkowy ch dział z arsenału zamojskiego. W r. 1842 na rozkaz władz carskich zniszczono wszystkie te [str.8] pamiątki, pozostaw iając jedynie „groby familijne nietknięte".11
Zniszczenia zabytków na tym obszarze, zwłaszcza dziel sztuki sakralnej, były ogromne. Przyczyniły się do tego w znacznej mierze kontrybucje nałożone przez rząd austriacki na posiadaczy' wyrobów złotych i srebrnych w r. 1806, zobowiązujące do przekazania na rzecz skarbu państwa wszystkich posiadanych obiektów z cennych kruszców’, bez względu na czas ich wykonania.12 Przepadły wówczas bezpowrotnie przechowywane od pokoleń w ołtarzach i skarbcach kościelnych cenne ze względów artysty cznych wyroby złotnicze. Tylko część z nich udało się wykupić. Zniszczeń w tym względzie dopełnili także miejscowi złodzieje. Jeden z nich po dokonaniu grabieży na drzwiach kościoła pozostawił list o treści: Bral cesarz srebro w dzień, bo się czul w mocy, ja - że nie mam takiej siły, resztę biorę w nocy. Mateusz Drapalski, kuzyn austriacki.'3
Na obszarach objętych zaborem rosyjskim pamiątki narodowej kultury niszczono z premedytacją w wyniku represji po narodowych powstaniach, również wolna Polska pod tym względem nie jest bez grzechu (mam tu na myśli zniszczenia pamiątek kultury' ukraińskiej w pod koniec lat 30. ubiegłego wieku przy milczącym przyzwoleniu władz) ale największych zniszczeń dokonały' wojny światowe, a zwłaszcza ta najkrwawsza, w wyniku której obszary dzisiejszej Polski i Ukrainy znalazły się w orbicie wpływów ideologii