I
DZIECI JAKO ODBIORCY KOMUNIKATÓW REKLAMOWYCH - KILKA UWAG I PROPOZYCJI... 37
Nawet pobieżna lektura portalu kampanii Admongo wskazuje jednak na jej jeden podstawowy mankament. Mianowicie, jest ona adresowana do dzieci mających już dość mocno rozwinięte umiejętności szkolne - potrafiących czytać, pisać, wypełniać formularze, poprawnie pracować w grupach zadaniowych. Tymczasem, jak podaje Martin Lindstrom (2005), znacząca część reklam jest kierowana do dzieci młodszych, np. w wieku przedszkolnym lub wczesnoszkolnym (pierwsza-druga klasa szkoły podstawowej). Z perspektywy takich dzieci model postępowania zaproponowany przez Admongo wydaje się nieskuteczny. Lepszym rozwiązaniem byłyby inne metody akty-wizacyjne i inne zadania — polegające raczej na zabawie i zadaniach manualnych niż na analizie reklam za pomocą kwestionariuszy.
Przykładem użycia takich metod może być schemat lekcji o reklamie skonstruowany przez autora niniejszego artykułu i zrealizowany w jednej ze szkół podstawowych na terenie Opola. Program był adresowany do dzieci klas drugich (wedle nowego systemu rekrutacji do szkół podstawowych - dzieci siedmioletnich) i składał się z następujących elementów:
1) rozgrzewka — dyskusja ogólnogrupowej i budowanie banku skojarzeń słownych ze słowem „reklama”;
2) oglądanie kilku reklam rzeczywistych produktów (Action-Man, kucyk My Little
3) dyskusja o obejrzanych reklamach (czy mówią prawdę, czy zabawki rzeczywiście robią to, co obiecują reklamy);
4) zabawa w podgrupach (pięcio- i sześcioosobowych) z wykorzystaniem reklamowanych zabawek, z instrukcją („Sprawdźcie, czy Action-Man potrafi latać”, „Sprawdźcie, czy kucyk biega sam po łące”);
5) dyskusja podsumowująca zabawę (dlaczego zabawki same nie robią tego, co w reklamie, dlaczego reklama mówi nieprawdę);
6) zwrócenie uwagi na aspekt ekonomiczny reklamy (podano cenę jednej emisji spotu reklamowego w przeliczeniu na miesiące pracy rodziców; następnie wraz z dziećmi zastanawialiśmy się, dlaczego firmom opłaca się tyle płacić za reklamę i kto w konsekwencji ponosi jej koszty);
7) zakończenie będące jednocześnie elementem ewaluacji skuteczności lekcji - dzieci miały narysować wymarzoną zabawkę w liście do Świętego Mikołaja (lekcje odbywały się w okolicy świąt Bożego Narodzenia). Miarą sukcesu/porażki była liczba zabawek wyraźnie odwołujących się do konkretnych marek. Kolejną miarą prywatnego sukcesu autora była liczba dzieci, które narysują książki.
Cała lekcja z konieczności (ograniczenia narzucone przez szkołę) była zaplanowana na 45 minut i traktowana jak pilotaż szerszego programu edukacyjnego, którego zamysł i wstępne założenia istniały już wcześniej. Całość zajęć odbywała się z wykorzystaniem multimediów (laptopa, tablicy multimedialnej).
Lekcje odbywały się w dwóch klasach o liczebności 22 i 26 osób, z mniej więcej równą liczbą dziewczynek i chłopców. Jak można zauważyć, dobór przykładów reklam (Action-Man i My Little Pony) starał się uwzględniać preferencje płciowe wśród dzieci (rzecz jasna, było to postępowanie nieco seksistowskie, jednak długotrwałe poszuki-