2
na początku 2003 roku, jako przewodniczący Rady Naukowej wydawnictwa AB. nakazał ówczesnej Kierowniczce mgr Grażynie Jarzynie pozostawienie wydruku mojej pracy habilitacyjnej w swoim pokoju, co umożliwiło mu zapoznanie się z prawem chronionym tekstem naukowym przed publikacją. Następnie, nic pisząc nigdy o Słowackim i mając znikomą wiedzę na temat literatury XIX wieku, zaproponował podczas posiedzenia Rady, zmianę zatwierdzonych przez Radę Wydziału recenzentów mojej pracy. W związku z tymi działaniami wycofałem książkę z wydawnictwa i opublikowałem ją poza uczelnią, w małej oficynie, co spotkało się potem z krytyką Centralnej Komisji.
- w liście do Rana Rektora prof. Tomasik użył wielokrotnie obraźliwych i zniesławiających mnie zwrotów, dziwi to tym bardziej, że był kiedyś moim nauczycielem akademickim, potwierdzającym swoim podpisem, żc właściwie podchodziłem do jego przedmiotu, a potem kolegą na wydziale. Kłopoty zaczęły się, gdy pracownik ten uzyskał habilitację i zaczął w demonstracyjny sposób wykorzystywać sprawowane funkcje. Po jednym z konfliktów ze mną, podczas Rady Wydziału, skierował swoją nienawiść w moją stronę. Tutaj, w liście do Jego Magnificencji, użył zniesławiających mnie zwrotów i określeń: Dr Lebiodę znam od 20 łat. Mam o nim najgorsze zdanie - i jako o naukowcu,, i jako o człowieku. 1 dalej: na podstawie mojej dw udziestoletniej znajomości mogę sformułować sąd. iż jest to człowiek głęboko zdemoralizowany, pozbawiony skrupułów, umiejący wykorzystać znajomości i relacje międzyludzkie. Te właśnie cechy nie pozwalają myśleć o dr Lebiodzie jako o szefie, który kierowałby zespołem. A następnie określa mnie: jako człowieka bezwzględnego, a przy tym prymitywnego. Jakże trzeba nienawidzić kolegi, i jak wynosić się zc swoją pozycją naukową, by na piśmie formułować tego rodzaju opinie.
Kolejny zarzut dotyczy wywierania negatywnego wpływu na członka Centralnej Komisji podczas mojego przewodu habilitacyjnego. Prof. Tomasik rozgłosił sprawę mojego pobytu w USA pośród badaczy romantyzmu i przedstawił wyjazd w złym świetle prof. A. Kowalczykowej. która potem była moją negatywną recenzentką w Centralnej Komisji do Spraw Stopnia i Tytułu Naukowego. Napisał: Nie było więc zadłiego merytorycznego uzasadnienia dla kwerend}' n> USA, Jest to powszechna opinia badaczy romantyzmu. w tym najwybitniejszej znawczyni twórczości Słowackiego, prof Aliny Kowalczykowej (IHl PAN). Wygłaszanie jakichkolwiek jednoznacznych sądów na temat powstającej pracy i ocenianie strategii, kwerend, źródeł, jest naganne i jeśli rzeczywiście prof. Kowalczykowa wygłosiła taką opinię, to pragnę poinformować, żc wyjazd amerykański dał wspaniałe owoce badawcze. Podczas tego pobytu mogłem zapoznać się z. wieloma książkami o kosmogonii, wydanymi w krajach zachodnich, wiele z nich nie było dostępnych w Polsce. Nade wszystko, studiując sporo rozpraw o romantycznych poetach anglojęzycznych, ugruntowałem w sobie przekonanie, że Słowacki należy do grona poetów kosmogonicznych. I>odatkowo skorzystałem z dużej biblioteki prac na temat Johna I lerschla. który jest centralną postacią dla kosmogonii poetyckiej naszego romantyka, a który dotychczas był jedynie wzmiankowany i pomijany w szerszych wizjach