plik


Prof. Marian Mazur  Zagadnienie prawdy w nauce. Zeszyty Naukowe Stowarzyszenia PAX, nr 1 (30), 1981 r., s. 79-92. 1. Prawdy i nieprawdy Na temat "problemu prawdy" napisano ju bez maBa caBe biblioteki, ale obfito tej literatury nie wiadczy bynajmniej o trudno ci owego "problemu" lecz o jego fikcyjno ci. Szukano bowiem odpowiedzi na pytanie "co to jest prawda?" a to w istocie nie byBo rozwi zywaniem adnego problemu lecz tylko domniemywaniem si znaczenia sBowa "prawda". Poniewa domniema mo e by tyle, ile osb zechce je snu , wi c jedynym tego rezultatem byBy jaBowe spory, czyje domniemanie jest "sBuszne", i wprowadzanie zam tu do sprawy prostej, podczas gdy do niej nale y podej we wBa ciwy sposb, tj. od analizy zjawisk, jak si to robi w naukach cisBych. Sposobu takiego dostarcza cybernetyka1). W ka dym torze informacyjnym wyst puje transformacja oryginaBw (tj. komunikatw na pocz tku toru) w obrazy (tj. komunikaty na ko cu toru). Relacja mi dzy dwoma oryginaBami jest informacj nadawan , a relacja mi dzy dwoma obrazami jest informacj odbieran . Je eli informacja odbierana jest identyczna z informacj nadawan , to jest ona transinformacj (informacj wiern , prawdziw ). Na przykBad, odlegBo z Londynu do Rzymu jest dwukrotnie wi ksza ni odlegBo z Londynu do Genewy - je eli na mapie wyst puje taki sam stosunek dBugo ci odcinkw przedstawiaj cych te odlegBo ci, to w tym zakresie mapa jest wierna, stanowi rdBo prawdy. Tak samo jest we wszelkich pomiarach, obserwacjach itp. Wynikaj st d dwa wa ne twierdzenia: l) je eli dwie informacje s prawdziwe, to ich wypadkowa jest rwnie prawdziwa (np. je eli zmierzono, e jedna gra jest o 200 metrw wy sza od drugiej, a druga jest o 300 metrw wy sza od trzeciej, to bez mierzenia mo na powiedzie , e pierwsza gra jest o 500 metrw wy sza od trzeciej), 2) je eli z informacj prawdziw jest identyczna inna informacja, to i ona jest prawdziwa (np. je eli kopia jest zgodna z dokumentem autentycznym, to zawiera informacje prawdziwe). 1) M. Mazur, Jako ciowa teoria informacji. Wydawnictwa Naukowo-Techniczne, Warszawa 1970. Strona 1 z 12 Po takim uporaniu si z prawdami zobaczmy, jak si przedstawiaj znieksztaBcenia informacji odbieranych, czyli nieprawdy. Wchodz tu w gr - w odr nieniu od informowania wiernego - dwie mo liwo ci: informowanie pozorne oraz informowanie faBszywe. Informowanie pozorne (pseudoinformowanie) powstaje, gdy liczba obrazw jest nierwna liczbie oryginaBw, przy czym mo e to by : - informowanie rozwlekBe (pseudoinformowanie symulacyjne), gdy jednemu oryginaBowi odpowiada kilka obrazw (np. gdy kto mwi, e "zbudowano wiele zakBadw przemysBowych, fabryk i wytwrni", chocia wszystkie te wyrazy oznaczaj jedno i to samo, przez co powstaje tylko pozr obfito ci informacji), - informowanie oglnikowe (pseudoinformowanie dysymulacyjne), gdy kilku oryginaBom odpowiada jeden obraz (np. gdy kto zamiast "weszli m czyzna i kobieta" mwi: "weszBy dwie osoby" - niby prawda ale zubo ona, pozr prawdy). Informowanie faBszywe (dezinformowanie) powstaje, gdy brakuje jakich oryginaBw lub obrazw, przy czym mo e to by : - zmy lanie (dezinformowanie symulacyjne), gdy obrazowi nie odpowiada aden oryginaB (np. gdy w spisie figuruje towar, ktrego nie ma w magazynie), - zatajanie (dezinformowanie dysymulacyjne), gdy oryginaBowi nie odpowiada aden obraz (np. gdy w spisie nie figuruje towar, ktry jest w magazynie). Informowanie mo e by wzbogacone o domniemanie (parainformowanie), gdy z informacjami nadawanymi i odbieranymi sumuj si informacje uprzednio zapami tane (parainformacje) u nadawcy i odbiorcy, przy czym mo na rozr nia domniemanie trafne i domniemanie nietrafne. Domniemanie trafne wyst puje, gdy parainformacje u odbiorcy s takie same jak u nadawcy (na tym polega rozumienie sBw, zda , aluzji, dzieB sztuki, itp.). Domniemanie nietrafne wyst puje, gdy parainformacje u odbiorcy i nadawcy s niejednakowe (prowadzi to do nieporozumie ), przy czym mo e to by : - domniemanie bezpodstawne, gdy parainformacje s u odbiorcy, a nie ma ich u nadawcy (np. dopatrzenie si aluzji, ktrej nie byBo), - domniemanie niedomy lne, gdy parainformacje s u nadawcy, a nie ma ich u odbiorcy (np. niedopatrzenie si aluzji, ktra byBa). Dla kompletno ci systematyki trzeba doda , e mo liwe jest tak e informowanie o informowaniu (metainformowanie), informowanie o metainformowaniu (meta-metainformowanie), informowanie o meta- Strona 2 z 12 metainformowaniu (meta-meta-metainformo-wanie), i tak dalej a do niesko czono ci. Podobnie jak informowanie, rwnie metainformowanie (oraz meta- metainformowanie itd.) mo e by wierne, pozorne (rozwlekBe lub oglnikowe), faBszywe (zmy lanie lub zatajanie) b d polega na domniemaniach (trafnych lub nietrafnych). Jako przykBady metainformowania mo na wymieni metadecydowanie jako decydowanie o sposobach decydowania, metadyskutowanie jako dyskutowanie o sposobach dyskutowania, metanauczanie jako nauczanie o sposobach nauczania, itp. Ogromna wi kszo ludzi, w tym nawet bardzo wyksztaBconych, nie odr nia metainformowania od informowania, co mo e prowadzi do przykrych skutkw, zwBaszcza w prawodawstwie. Na przykBad, informacja o karalno ci "czynw szkodliwych" wymaga z kolei informacji o tej informacji (metainformowanie), a mianowicie wyja nienia, co si uwa a za szkodliwe, a co nie, gdy bez tego sprawca mo e nie wiedzie , czy przekracza prawo. Gdyby kodeks karny miaB si skBada wyB cznie z takiego rodzaju przepisw, to mo na byBoby go zredukowa do dwch paragrafw: "1. Przest pstwa s karalne. 2. Co byBo przest pstwem, oceni prokurator". Rozr nienie miedzy informowaniem a metainformowaniem pozwala te uchwyci r nice mi dzy faBszem a kBamstwem. FaBszem jest dezinformowanie, kBamstwem za jest metadezinformowanie przedstawiaj ce to dezinformowanie jako transinformowanie. Inaczej mwi c, kBamstwem jest przedstawianie faBszu jako prawdy. Nie ma kBamstwa, gdy faBsz jest przedstawiany jako faBsz (np. autor powie ci historycznej faBszuje histori , ale przed zarzutem kBamstwa chroni go wyraz "powie " umieszczony przeze pod tytuBem ksi ki). Z tego punktu widzenia do niefortunne jest s dowe wyra enie "kara za faBszywe zeznania" - powinno by si mwi o karze za kBamliwe zeznania, gdy rdBem faBszywych zezna mog by przecie omyBki, zBudzenia itp., za co nie ma powodu nikogo kara . Przedstawiona tu systematyka informowania b dzie przydatna w sprawach poruszanych poni ej. Strona 3 z 12 2. Czy prawdomwno jest cnot Pogl d, e nale y mwi prawd , jest tak rozpowszechniony, e a staB si spraw moralno ci, a prawdomwno uchodzi za zalet charakteru. "To brzydko kBama " - mwi rodzice dzieciom, ktre gdy dorosn , b d mwi to samo swoim dzieciom. Podobnie mwi nauczyciele swoim uczniom. Prawdomwno ci daj urz dy daj c obywatelom do wypeBnienia rozmaite ankiety (personalne, paszportowe, celne itp.), a cz sto nawet dopisuj c zdanie, e "powy sze dane podaBem zgodnie z prawd " lub co w tym rodzaju, aby w ten sposb przypomnie wypeBniaj cemu obowi zek prawdomwno ci. Zgodnie z prawd maj by sporz dzane wszelkie sprawozdania i meldunki. S dy daj prawdomwno ci od wiadkw i w tym celu inscenizuj teatralne skBadanie przysi gi (lub "o wiadczenia w miejsce przysi gi"). W krajach anglosaskich wypracowano nawet formuB : "b d mwiB prawd , caB prawd i tylko prawd ", co w wietle systematyki informacji znaczy: "b d informowaB wiernie, niczego nie taj c i nie zmy laj c". Z drugiej jednak strony wiele jest przypadkw, w ktrych prawdomwno jest pot piana, a nawet karalna. Zdanie: "ale pani staro wygl da" zostaBoby uznane jest za przejaw chamstwa. Weredycy, maj cy zwyczaj mwi wszystkim "prawd w oczy", to nieprzyjemni ludzie, ktrych wszyscy unikaj . CzBowiek rozgaduj cy si o przypadkowo zaobserwowanej dyzlokacji wojsk ryzykuje postawienie przed s dem za "ujawnienie tajemnic pa stwowych", a gdyby tam powoBywaB si na obowi zek prawdomwno ci, to powinien czu si szcz liwy, je eli zostanie uznany tylko za gBupca. Zwolniony z obowi zku prawdomwno ci jest oskar ony w procesie karnym, adwokat fantazjuj cy na temat jego "ci kiego dzieci stwa", tudzie prokurator, ktry z okruchw udowodnionych informacji usiBuje skomponowa obraz przebiegu zbrodni. Jak e to wi c w ko cu jest z prawdomwno ci - obowi zuje czy nie? A je eli czasem tak, a czasem nie, to kiedy? Sprawa staje si jasna, je eli si j potraktuje na podstawach cybernetycznych. Ka dy proces sterowania jest przeprowadzany dla osi gni cia okre lonego celu. Koniecznym tego warunkiem jest, eby steruj cy miaB prawdziwe informacje o obiekcie sterowanym. Znaczy to, e czBowiek d cy do jakiego celu, b dzie szukaB prawdziwych informacji, ktre go do tego celu przybli aj , pozostanie Strona 4 z 12 oboj tny wobec informacji nie maj cych z tym celem nic wsplnego, a b dzie pot piaB informacje (cho by prawdziwe), ktre mu w osi ganiu celu przeszkadzaj . Bior c to pod uwag Batwo zauwa y , e wymaganie prawdomwno ci pojawia si zawsze w przypadkach zale no ci jednych ludzi od innych, przy czym jest ono nieodwzajemniane. Rodzice daj prawdomwno ci od dzieci, ale nie przychodzi im nawet na my l, e rwnie sami powinni by wobec nich prawdomwni. Nauczyciele s skBonni do karania uczniw, ale gdy nauczyciel dopu ciB si czynu karygodnego, zostaje to przed uczniami zatajone. Gdy przesBuchiwanemu zdarzy si o co zapyta prokuratora, sByszy zaraz e "ja tu jestem od zadawania pyta ". Sprawy te zasBuguj na to, eby si im przyjrze nieco bli ej. Przenie my si w tym celu do czasw niewolnictwa, w ktrych rola niewolnikw polegaBa na wykonywaniu pracy, a rola panw na przymuszaniu ich do tego. Sk d jednak wiadomo, czy niewolnicy wykonali narzucon im prac ? Poniewa byBa to praca ci ka, uzasadnione byBo podejrzenie, e starali si wykona jej jak najmniej. Aby si przekona o faktycznym stanie rzeczy, trzeba byBoby przeprowadzi kontrol wykonanej pracy. Jednak e kontrola to tak e praca, wyszBoby wi c na to, e niewolnicy wykonali jak prac , ale jej kontrola obci aBaby ich panw. Ci jednak nie byli skBonni do ponoszenia adnych trudw, cho by tylko kontrolnych, tote wcze niej czy p niej musieli wpa na pomysB, eby i tym obci y samych niewolnikw (lub posBu y si nadzorcami, przeprowadzaj cymi kontrol z upowa nienia panw, ale to nie zmieniaBo istoty rzeczy, bo i nadzorcy woleli przerzuca trudy kontroli na samych niewolnikw). Czy jednak niewolnicy kontrolowaliby samych siebie uczciwie? Mogli by przecie meldowa wykonanie pracy, ktr w rzeczywisto ci wykonali tylko cz ciowo. Aby temu zapobiec, panowie (lub nadzorcy) musieliby wzi na siebie kontrol tej samokontroli niewolnikw (metakontrola), co jednak byBo ju trudem znacznie mniejszym, wystarczaBo bowiem wyrywkowe wychwycenie cho by jednego kBamstwa, aby zakwestionowa caBy meldunek. I tak doszli my do tego, e kontrola pracy niewolnikw zostaBa zast piona kontrol ich prawdomwno ci. W konsekwencji, oprcz kar za opieszaBo , spadaBy na niewolnikw rwnie kary za kBamstwo. Niewolnictwa dawno ju nie ma, ale mechanizm sprawy pozostaB. Na przykBad, aby wymierzy pasa erowi nale ne cBo, celnik powinien by dokBadnie przetrz sn jego baga . Chc c jednak zaoszcz dzi sobie tego trudu zaczyna on Strona 5 z 12 od pytania: "co pan ma do oclenia"? Prawdziwo otrzymanej odpowiedzi celnik sprawdza przez zajrzenie tu i wdzie, ale gdy znajdzie cho by jeden przedmiot zatajony przez pasa era, przeprowadza kontrol szczegBow , przy czym zakwestionowane przedmioty zostan skonfiskowane (wraz z opakowaniem i rodkiem transportu, np. samochodem), pasa er za zostanie ukarany za przemyt. Podobnie urz d podatkowy, zamiast zbada dochody pBatnika, da od niego zeznania podatkowego, ktre nast pnie porwnuje z wBasnymi doniesieniami, a stwierdziwszy zatajenie jakiej kwoty, odrzuca zeznanie i wymierza podatek wedBug wBasnej oceny (oczywi cie wysokiej). Wszystko to wyja nia, e prawdomwno nadawcy informacji jest kwesti interesw odbiorcy tych informacji, a caBa otoczka moralna zostaBa dorobiona w celu dodatkowego obrzydzenia kBamstwa ludziom podlegBym i sprawienia, eby nawet kontrola wyrywkowa staBa si zb dna! St d pochodzi uznanie prawdomwno ci za cnot . Niew tpliwie przyczyniBa si do tego wa na okoliczno , e prawdomwno odgrywa rol nie tylko mi dzy osobami nadrz dnymi a podrz dnymi, lecz tak e mi dzy osobami rwnorz dnymi. Kolega mo e oczekiwa prawdomwno ci od innego kolegi tylko o tyle, o ile sam jest wobec niego prawdomwny. StaBo si milcz c umow spoBeczn , eby, w pewnym zakresie (np. z wyB czeniem spraw ci le osobistych, a zwBaszcza intymnych) przestrzega obowi zku wzajemnej prawdomwno ci po prostu dlatego, e tak jest Batwiej y . W gruncie rzeczy ma to posta wzajemnej wymiany usBug, na zasadzie partnerstwa. Sprowadza si ona do przestrzegania prawdomwno ci, je eli jest dla partnera u yteczna, i jej unikania, je eli jest dla niego przykra lub szkodliwa. W nowoczesnych spoBecze stwach jest jednym z naczelnych problemw, jak powinny si ukBada stosunki mi dzy rz dz cymi a rz dzonymi. Nie mog one by podobne do dawnych stosunkw mi dzy panami a niewolnikami, gdy wywoBuje to narastaj c nienawi niewolnikw, wyBadowuj c si w ko cu w krwawych rewolucjach, tote dojrzewa idea, eby byBy one oparte na partnerstwie, w ktrym chodzi o podziaB decydowania odpowiednio do posiadanych kwalifikacji. Oczywi cie, sprzeczne z t ide jest stosowanie cenzury, zmierzaj cej do ukrywania bB dw popeBnianych przez rz dz cych i tBumienia objaww niezadowolenia rz dzonych. Wynika ono z niezrozumienia, e podstaw partnerstwa jest jednakowo stopnia prawdomwno ci u obu partnerw. Przypuszczenie rz dz cych, e dzi ki cenzurze Strona 6 z 12 mog oni wiedzie prawie wszystko a rz dzeni prawie nic, jest zBudne. Im miej rz dzeni wiedz o rz dz cych, tym mniej rz dz cy wiedz o rz dzonych. Taka ju jest uroda cybernetycznego zjawiska zwanego sprz eniem zwrotnym. W zwi zku z systematyk informowania mo na by s dzi , e prawdomwno jest nakazem informowania wiernego i zakazem wszelkiego innego. Tymczasem przy tak rygorystycznym postawieniu sprawy szkody byByby niewspBmiernie wi ksze od po ytkw. Zakaz rozwlekBo ci zapobiegaBby traceniu czasu na odbieranie wielu informacji, z ktrych wystarczyBaby jedna - ale utrudniBby bardzo przyswajanie informacji. Zakaz oglnikowo ci zapobiegaBby zacieraniu szczegBw - ale zmusiBby odbiorcw do przetrawiania mnstwa informacji bezwarto ciowych. Zakaz zmy lania zapobiegaBby wprowadzeniu odbiorcw w bB d - ale zniszczyBby wszelk twrczo informacyjn , np. sztuk . Zakaz zatajania zapobiegaBby pozbawieniu odbiorcw dopBywu informacji u ytecznych - ale pozbawiBby ich rwnie ochrony przed dopBywem informacji szkodliwych. Jak wida , prawdomwno nie jest spraw , w ktrej mo na by abstrahowa od rozr niania informacji u ytecznych i szkodliwych. Dla ilustracji rozpatrzmy nast puj cy przykBad. Przypu my, e na zapleczu wiejskiego kina, mieszcz cego si w drewnianym budynku, pojawiB si ogie . Gdy kierownik kina powiadomiB o tym widzw, rzucili si oni tBumnie do drzwi, przy czym wiele osb zostaBo stratowanych. Postawiony przed s dem za spowodowanie paniki i mier pewnej liczby osb, kierownik broniB si argumentem, e post piB zgodnie z moralnym obowi zkiem mwienia prawdy. S d jednak odrzuciB ten argument i wydaB wyrok skazuj cy. W podobnej sytuacji, inny kierownik kina zataiB powstanie ognia i staraB si go ugasi , ale po ar tak szybko si rozszerzaB, e wielu widzw nie zd yBo opu ci sali i spaliBo si ywcem. Postawiony przed s dem za nieostrze enie widzw i spowodowanie mierci pewnej ich liczby, nie mgB si nawet powoBywa na nakazy prawdomwno ci i otrzymaB wyrok skazuj cy. Jak e wi c nale aBo post pi ? PrzykBadowy kierownik powinien oceni , czy ma szanse ugasi ogie . Je eli tak, to powinien to zrobi jak najszybciej bez niepokojenia widzw. Je eli nie, to powinien zaj si ich ewakuacj jak Strona 7 z 12 najsprawniej. Gdyby w ka dym z tych przypadkw nie obeszBo si bez ofiar, to w razie postawienia przed s dem powinien uzasadni , e post piB w sposb najwBa ciwszy (najmniej zBy) z mo liwych. Ale to jest zagadnienie podejmowania optymalnych decyzji, a nie przestrzegania moralnych nakazw mwienia prawdy. Inaczej mwi c, sprawa nale y do cybernetyki, a nie do etyki. Wzgl d na u yteczno wyst puje nawet w dekalogu, gdzie wcale nie zabrania si kBamstwa w oglno ci, lecz tylko kBamstwa na szkod bli niego. 3. Nauka i nienauka Podobnie jak w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: "co to jest prawda?", tak samo w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: "co to jest nauka?" napisano mnstwo publikacji wprowadzaj cych jedynie zam t. Tymczasem i tutaj sprawa jest jasna, je eli, zamiast na domniemaniach znacze sBw, oprze si na analizie zjawisk. Bior c pod uwag informacje podawane jako prawdziwe oraz dowody ich prawdziwo ci, otrzymuje si z ich analizy nast puj ce trzy mo liwe rodzaje wypowiedzi: l) twierdzenia, czyli wypowiedzi zawieraj ce informacje podawane jako prawdziwe, poparte dowodami ich prawdziwo ci - nale one do nauki, 2) zapewnienia, czyli wypowiedzi zawieraj ce informacje podawane jako prawdziwe, ale nie poparte adnymi dowodami - nale one do filozofii, 3) zwierzenia, czyli wypowiedzi nie zawieraj ce informacji podawanych jako prawdziwe, a wi c i dowodw prawdziwo ci - nale one do sztuki. Przypisanie poszczeglnym mo liwo ciom nazw "nauka", "filozofia", "sztuka", mo e si nie zupeBnie pokrywa z nawykami j zykowymi rozmaitych osb, ale nie o nazwy tu chodzi lecz o r nice mi dzy wymienionymi mo liwo ciami. Rwnie dobrze mo naby te mo liwo ci ponazywa inaczej, lub po prostu ponumerowa , a jednak w niczym nie zmieniBoby to sensowno ci ich rozr nienia. Zreszt czy by nazwy te zostaBy tu u yte nietrafnie? Przecie koncepcje filozoficzne nie tylko nie s udowodnione, ale nawet spotyka si coraz cz ciej publikacje filozoficzne, ktrych autorzy wr cz o wiadczaj , e od filozofii nie mo na da dowodw! Wyra enia w rodzaju "filozofia naukowa", "nauki filozoficzne", Strona 8 z 12 "filozofia - krlowa nauk" itp. mo na zBo y na karb prze wiadczenia, e podci ganie pod nauk i naukowo "nobilituje". Co si tyczy sztuki, to nawet o powie ciach historycznych nie mo na powiedzie , e speBniaj wymagania cisBo ci historycznej, a wysuwanie pretensji z tego powodu jest bezpodstawne. Sienkiewicz, podaj c w "Panu WoBodyjowskim" przebieg rozmowy mi dzy Sobieskim a Azj Tuhajbejowiczem bynajmniej nie zapewniaB, e taka rozmowa si odbyBa ani e jaki Azja w ogle istniaB. Nie mo na zaprzeczy , e zdarzaj si wypowiedzi filozoficzne b d artystyczne, odczuwane przez wielu ludzi jako przedstawiaj ce jakie prawdy, ale jest to co innego ni prawdy naukowe, czyli twierdzenia udowodnione. Nale y przyzna , e nawet w nauce uzyskanie zupeBnego dowodu jakiegokolwiek twierdzenia jest niemo liwe. Wyj tek zdaj si w tym stanowi logika i matematyka ale tylko pozornie, poniewa s to nauki abstrakcyjne, a dowodzenie w nich wszelkich twierdze polega jedynie na poprawno ci operacji formalnych. Natomiast w naukach konkretnych dowody twierdze s zawsze obarczone bB dami obserwacji i pomiarw, i co najwy ej mo na d y do ich zmniejszenia. Mo na wi c powiedzie , e naukowo polega na udowadnianiu twierdze w stopniu osi galnym w aktualnym stanie nauki. Innymi sBowy, podstawowym warunkiem przynale no ci do nauki - w odr nieniu od filozofii i sztuki - jest poczuwanie si do obowi zku udowodnienia prawdziwo ci wypowiedzi. Jest zrozumiaBe, e nauka d y do posBugiwania si wyB cznie informacjami wiernymi, gdy tylko takie mog prowadzi do zupeBnych dowodw prawdziwo ci twierdze . Wszelako, wspomniane powy ej trudno ci sprawiaj , e w nauce nie brak te informacji faBszywych (nie mwi c ju o pozornych). Nie s one jednak kBamstwami, je eli naukowiec zaznaczy, e nie s to informacje wierne, czyli - jak o tym ju byBa mowa - uzupeBni informacje faBszywe metainformacjami wiernymi. Na przykBad, gdy naukowiec prowadzi na wykresie krzyw na podstawie punktw otrzymanych z pomiarw, to krzywa ta jest zmy leniem, powstaBym w jego wyobra ni. Nie b dzie to jednak sprzeczne z naukow rzetelno ci , je eli na wykresie zostan zaznaczone rwnie punkty pomiarowe, ujawniaj c czytelnikowi odchylenia miedzy nimi a poprowadzon krzyw . Tego rodzaju kBopoty z prawd wyst puj wewn trz nauki. Poza tym jednak nauka miewa te kBopoty natury zewn trznej, o czym b dzie mowa w nast pnym rozdziale. Strona 9 z 12 4. Prawo do prawdy w nauce Do niedawna - w skali dziejw - naukowcy byli lud mi niezale nymi. Mogli stawia i rozwi zywa problemy, jakie chcieli. Dla kogo to robili? Przede wszystkim dla wBasnej satysfakcji z wykrywania nieznanych dotychczas prawd, ale ponadto pragn li uznania ze strony innych naukowcw, tote przekazywali im swoje prace w drodze korespondencji, przedstawiali swoje osi gniecie na zebraniach towarzystw naukowych organizowanych do takich celw, i wreszcie publikowali je w czasopismach naukowych, ktrych liczba szybko wzrastaBa. W ten sposb utarBo si prze wiadczenie, e wiedza naukowa jest dobrem przeznaczonym dla ka dego, kto zechce si z ni zapozna i z niej korzysta . Bior c to pod uwag mo na okre li wiedz naukow jako zbir udost pnionych twierdze i ich dowodw. Aby by naukowcem, trzeba wi c speBnia trzy warunki: l) formuBowa nowe twierdzenia, 2) podawa ich dowody, 3) twierdzenia te i ich dowody udost pnia w sposb cisBy i zrozumiaBy przez ich opublikowanie. Z powstaniem uniwersytetw naukowcy utrzymywali si przewa nie z wynagrodzenia za wykBady, co nie zmniejszaBo ich niezale no ci, poniewa uniwersytety byBy instytucjami samorz dnymi, a w nich sami naukowcy byli samorz dni, na wykBadach przedstawiali wBasne dociekania lub referowali cudze, a jedynymi osobami, ktre si tym interesowaBy, byli studenci kompletuj cy sobie swobodnie program studiw wedBug tematyki zapowiedzianej przez wykBadowcw. Zacz Bo si to zmienia , gdy zadaniem uniwersytetw stawaBo si ksztaBcenie do okre lonych zawodw, do ktrych byBy dostosowane obowi zkowe programy studiw. OgraniczaBo to swobod naukowcw o tyle, e w swoich wykBadach musieli przedstawia wiedz potrzebn do danego zawodu, a nie wiedz przez nich samych stworzon lub najbardziej ich interesuj c . O wiele bardziej radykalne zmiany nast piBy, gdy si okazaBo, e badania naukowe mog by przedsi wzi ciem bardzo rentownym i odgrywaj cym doniosB rol w technice, gospodarce, wojskowo ci, medycynie itp. Wwczas zacz to tworzy instytuty naukowe, ktrych zadaniem byBo prowadzenie bada naukowych do okre lonych celw. OgraniczyBo to znacznie swobod naukowcw w wyborze problemw i publikowania osi gni tych wynikw, co jest zrozumiaBe wobec faktu, e pracodawca, ktrym byBo wielkie przedsi biorstwo a nawet pa stwo, mgB odmwi Strona 10 z 12 finansowania bada uznanych za nie interesuj ce. Stan taki przetrwaB do dzisiejszych czasw. W wyniku wspomnianych przemian naukowcy popadli w rozmaite sploty demoralizuj cych zale no ci, w rd ktrych dla uproszczenia, mo na rozr ni mikrozale no ci i makrozale no ci. Jako mikrozale no ci b dziemy tu okre la bliskie zale no ci, np. od dyrekcji instytutu lub od innych naukowcw. Sprzeciwienie si im w imi prawdy naukowej mo e sta si grobem kariery w tym zawodzie. Skrytykowanie publikacji innego naukowca zostaje przeze uznane za akt osobistej wrogo ci. Wydanie negatywnej opinii o czyjej rozprawie doktorskiej mo e spowodowa , e jej promotor zem ci si na takim opiniodawcy dyskwalifikuj c rozpraw jego wBasnego doktoranta. Aatwo powstaj kliki uprawiaj ce "klakierstwo", "cmokierstwo" wychwalaj ce mierne prace swoich czBonkw, oraz "gwizdactwo" o mieszaj ce warto ciowe prace czBonkw kliki konkurencyjnej. Rzecz jasna, s to ju objawy zjawisk patologicznych w nauce. Jeszcze wi ksz rol jednak odgrywaj makrozale no ci, czyli zale no ci naukowcw od doktryn, polityki rz dowej, nastrojw spoBecze stwa itp. Aby wyja ni , o co tu chodzi, we my pod uwag histori . Normalnie, ka da nauka powinna prowadzi badania zjawisk przeszBych po to, eby ich wyniki byBy przydatne do wpBywania na zjawiska przyszBe. Dzi ki temu prawdy odkryte np. w fizyce mog by wykorzystane w konstruowaniu urz dze technicznych, jak mosty, samoloty, czy elektrownie. Tymczasem historycy nie d do wykrywania praw rz dz cych dziejami (a prby tego rodzaju okre laj lekcewa co jako "historiozofi "), ograniczaj c si do ustalania drobnych faktw, nie interesuj c si przeszBo ci ani tera niejszo ci (co mo naby jeszcze uzasadni definicj historii jako nauki o dziejach przeszBych, cho doprawdy nie ma powodu, dlaczego nie miaBaby to by nauka o dziejach w ogle), ani nawet przeszBo ci "blisk ". To ostatnie historycy uzasadniaj niedost pno ci wielu dokumentw politycznych zwalnianych z archiww dopiero po okre lonym czasie, ale jasne jest, e w istocie chodzi tu o nienara anie si jeszcze yj cym byBym politykom, lub wr cz o zakazy czynnych jeszcze politykw. Tak pojmowana historia jest raczej dziaBalno ci sBu ebn , ni nauk . A ju cechy patologiczne ma historia zmy laj ca lub przekraczaj ca fakty. Jako inny przykBad mo na przytoczy protesty rozmaitych organizacji z nieprawdziwego zdarzenia tudzie felietonistw usiBuj cych epatowa horrorami Strona 11 z 12 swoich czytelnikw przeciwko badaniom z zakresu atomistyki, in ynierii genetycznej itp., z uzasadnieniem, e spowoduj one katastrofalne skutki dla ludzko ci. Tymczasem, podobnie jak toksykologowie rozwijaj c nauk o truciznach nie spowodowali trucia ludzi, tak samo adni naukowcy nie nakazywali rzucania bomb atomowych, ani niszczenia naturalnego rodowiska czBowieka. Tego rodzaju nakazy wychodz zawsze od politykw. Wspomniane protesty stawiaj spraw tak, jak gdyby wBadcy post powali jak dzieci, ktre u yj niezwBocznie wszystkiego, co im umo liwi nauka, na ktr te spada za to odpowiedzialno . Strona 12 z 12

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Marian Mazur Informacja dezinformacja pseudoinformacja [1967 Artykuł]
Marian Mazur Upadek obyczajów w społeczeństwie [1980, Artykuł]
Marian Mazur Społeczne znaczenie cybernetyki [1980 Artykuł]
Marian Mazur O nauczaniu języków obcych [1965, Artykuł]
zagadnienie prawdy w nauce ocr
Marian Mazur O nauczaniu jezyka polskiego [1965, Artykuł]
Marian Mazur Szkoła bez lęku [1966, Artykuł]
Marian Mazur Jaka szkoła [1984 Artykuł]
Marian Mazur Homeostaza społeczna [1983 Artykuł]
Marian Mazur O nauczaniu matematyki [1966, Artykuł]
Marian Mazur Szkoła jako twór skostniały [1965, Artykuł]
Marian Mazur O nauczaniu historii [1966, Artykuł]
04 Zagadnienie prawdy
Marian Mazur TEST POTENCJAŁU ENERGETYCZNEGO CHARAKTERU

więcej podobnych podstron