przesycone ironią i autoironią, ukazujące powszedniość czy znikomość rzeczy wielkich oraz ważność lub nawet wielkość rzeczy powszednich.
Kochanowski wspominał na początku „Ksiąg pierwszych”, że w swoim dziele nie zamierza opiewać sławnych bohaterów, a tematem są tutaj „śmiechy'’, „żarty”, „pieśni, tańce i biesiady”. Stwierdzał, że jego „Lutnia [...] o miłości śpiewać woli”, a nie o „krwawych bojach”. Nie było to wyrazem pomniejszenia ważności podejmowanej tematyki i sposobu jej ujęcia, wprost przeciwnie było to przejawem dążenia do ich nobilitacji.
Pamiętać trzeba, iż ów świat fraszek zawierał również kunsztowną Modlitwę o deszcz (III 72), refleksyjne wiersze- modlitwy Do Pana (III 2 i III 38) i Na dom w Czarnolesie (III 37). Wyrażone w nich myśli i słowa były czymś małym, znikomym wobec dobrodziejstw Bożych: a więc były fraszkami, ale jednocześnie czymś ważnym i wielkim, i to nie tylko dla korzącego się przed Majestatem Istoty Najwyższej człowieka. W owych prośbach
i dziękczynieniach realizował się w pełni akt Miłości spływającej od Boga ku ludziom, ogarniającej ich świat, a od nich powracającej ku Stwórcy.
Poczucia swoistej dobrotliwej ironii i autoironii, choć przeważała tu zdecydowanie nuta melancholii, nie brak w autoportrecie twórcy, we fraszce Do gór i lasów, w której poeta-kreator porównuje się do antycznego Proteusa, dokonując bilansu swojego życia, w którym zwiedził wiele krajów Europy, był „żakiem spokojnym”, „przypasanym do miecza rycerzem”. A dalej wymieniono osiągnięte już przez poetę- Proteusa miejsce „miedzy dworzany”, potem „ksiądz w kapitule”, czyli bogate w dochody probostwo poznańskie, niedoszłe opactwo.
I melancholijna refleksja końcowa siwiejącego człowieka- artysty, świadomego swej autokreacji i ograniczeń, jakie jej narzucały okoliczności: „Dalej co będzie?” I wreszcie horacjańska konkluzja, nakazująca korzystać z tego co niesie dzień.
Swoistym obramowaniem „Ksiąg pierwszych” Fraszek są dwa programowe wiersze pod tym samym, a wielce mówiącym, tytułem O żywocie ludzkim. W pierwszym z tych dwu wierszy, zaraz na początku wypowiedziano uogólnienie bardzo znamienne i charakteryzujące postawę twórcy dzieła:
Fraszki to wszytko, cokolwiek myślemy/ Fraszki to wszytko, cokolwiek czyniemy.
Fraszkami są więc nie tylko wierszykami poety, fraszkami są wszystkie myśli i uczynki ludzkie, cały świat ludzi i rzeczy człowieczych. Bliskie to słowom Eklezjastesa: „vanitas vanitatum et omnia vanitas”.
We Fraszkach znalazła się cała galeria postaci śmiesznych, ale śmiesznych w sposób różny. Niektórzy ośmieszeni zostali dlatego, by na ich przykładzie ukazać przeróżne wady właściwe istotom ludzkim. Było to jedną z myśli przewodnich wypowiedzianą w zbiorze przez poetę: „Niechaj karta występom, nie personom łaje”. Ale we Fraszkach ukazano również cechy śmieszne charakteryzujące osoby, postępowanie osób, których autor bynajmniej nie zamierzał skompromitować ani ośmieszyć, które cenił, które były mu bliskie i które darzył serdecznością. Z dobrotliwym uśmiechem ukazywał poeta swoich przyjaciół, a także i siebie samego. Poeta wyraźnie stwierdzał we Fraszkach, że wprowadzenie do tego zbioru ważnych i cenionych postaci, wspominanie rozmaitych doniosłych wydarzeń w istocie przynosi im nie ujmę, lecz swoistą nobilitację, zapewnia im nieśmiertelność. Umieszczenie czyjegoś pisanego wizerunku w zbiorze współcześni Jana z Czarnolasu uznawali bowiem za zaszczyt.
We Fraszkach Kochanowskiego odnajdujemy popularny w Europie w dobie renesansu topos „świata jako teatru” i „człowieka- Bożego igrzyska”, które to określenie wywodziło się z pism Platona. Człowiek jako aktor, z jednej strony, odgrywa napisaną przez kogoś innego rolę i schodzi ze sceny, a z drugiej strony, jako marionetka, kukiełka, dostarcza w swych zabiegach o przemijające dobra i dostojeństwa uciechy i roziywki nieśmiertelnym