szpitalach, gdzie pracowała Annie, zatytułowany „Ścieżka wspomnień”. Są tam również informacje o niewyjaśnionych śmierciach noworodków, w sprawie których Wilkes była przesłuchiwana, jednak nigdy nie została skazana. To makabryczne odkrycie utwierdza Paula w przekonaniu, że jedynym sposobem na ocalenie, jest zabicie psychopatki.
Annie, mimo, że jest szalona, wcale nie jest głupia. Wie, że Paul opuszczał pokój kilka razy i za karę odcina mu stopę. King opisał te tortury bardzo naturalistycznie, jest to chyba najbardziej przerażający fragment powieści.
Po wielu tygodniach od wypadku, w domu Annie zjawia się policjant. Paul zaczyna krzyczeć, chcąc ściągnąć na siebie jego uwagę, jednak okazuje się to wielkim błędem. Annie bez żadnych skrupułów zabija policjanta, czemu towarzyszy kolejny makabryczny opis. Jeszcze większą grozę wzbudza fakt, że po wszystkim Annie jest „niemal rozbawiona”, jak opisuje narrator. Szansa na wybawienie znika tak szybko, jak się pojawiła.
Gdy Paul ukończył swą powieść „Powrót Misery”, zadedykowaną oczywiście Annie, na jej oczach spala ją (choć w rzeczywistości to tylko puste kartki). Kobieta wpada w furię, dochodzi do bijatyki, Paul ukrywa się w łazience, przekonany, że nie udało mu się jej zabić. Po kilku godzinach w domu pojawiają się dwaj policjanci i okazuje się, że Annie nie ma w miejscu, gdzie straciła przytomność. Praktycznie do samego końca nie wiadomo, czy Annie żyje, czy nie. King do ostatnich kart powieści udowadnia, że jest mistrzem horroru, gdyż jesteśmy świadkami przerażających przywidzeń Paula - widzi pielęgniarkę, która czylia na niego w mieszkaniu z siekierą w rękach. Dopiero kilka podrozdziałów później okazuje się, że były to tylko wytwory jego wyobraźni. Nie wiem, czy pisząc o powieści Stephena Kinga, można pokusić się o stwierdzenie, że kończy się „happy endem”, w każdym razie Annie Wilkes nie żyje, a Paul Sheldon jest wreszcie wolnym człowiekiem.
Myślę, że najbardziej przerażające w „Misery” jest to, że zdajemy sobie sprawę, że taka historia mogła się zdarzyć w rzeczywistości. Główną zaletą powieści jest według mnie także to, iż prezentuje ona przede wszystkim wewnętrzne przeżycia bohatera. Możemy dokładnie poznać jego psychikę. Autor bardziej skupił się na ukazaniu tego, co czuje ofiara, a nie na aktach zbrodni. Myślę, że jest to główna cecha odróżniająca powieść od adaptacji filmowej, która przede wszystkim pokazuje sytuacje i rzeź rozgrywającą się w domu Annie, natomiast tylko dzięki książce wiemy, co czuje główny bohater. Nie bez powodu książkę Kinga zalicza się do gatunku horroru psychologicznego.
Jednak mimo, że narrator opisuje stany i odczucia Paula, postać Annie ukazując jedynie z perspektywy Sheldona, to właśnie ona staje się centralną postacią powieści, wręcz kobietą-demonem, gotową popełnić każdą zbrodnię. To świetnie wykreowany portret kobiety chorej psychicznie, tak pochłoniętej losami swej ulubionej bohaterki romansideł, że poznawanie jej kolejnych przygód staje się dla niej najważniejszym celem w życiu. Wydaje się, że mordowanie czy znęcanie się jest dla niej czymś tak naturalnym, jak jedzenie czy spanie.
Niekwestionowaną zaletą jest także atmosfera powieści. Nastrój grozy towarzyszy czytelnikowi od pierwszych stron, a swą kulminację znajduje w scenach przedstawiających zabicie w makabryczny sposób policjanta, czy tortury. Tak naprawdę nigdy nie wiadomo, co zdarzy się za chwilę, książka jest równie nieprzewidywalna, co sama Annie.
Po lekturze powieści nasuwa się wniosek: to, co najbardziej koszmarne, może dziać się w naszej głowie.