• Wszystkie przymioty (religijne, moralne) pamięci powierzone nie spuszczą się do serca ucznia, nie zleją z jego naturą, póki jemu w zrośnięciu swym z sercem ludzkim się nie przedstawią, póki z żyjących przykładów', z których je zdjęto, przezierać rue będą.
• Uczeń, co sobie obrał zawód nauczycielski, nie zaczerpnie namaszczenia ani poświecenia z reguł sztucznie pozszywanych, lecz z żywego opisu rozmaitych przygód owych mistrzów, co pomimo kładzionych im przeszkód w gorącym przywiązaniu do stanu nauczycielskiego rue ostygali, w postanowieniach swoich niczym rue dawali się straszyć. Opisywaniem w młodocianym umyśle ciekawie przysłuchującego się seminarzysty łatwiej rozniecimy twórczość i zręczność do wynajdywania zawsze sposobów utrzymujących ciekawość dzieci aniżeli suchym rozgatunkowaniern różnych z pedagogiki wypisanych środków', co oderw ane od indywidualności, z której wypłynęły, ni rozumu zadawalają, ni sercu do smaku przypadają (autor wspomina o tym, że powinno się mówić uczniom seminarium o życiu Konarskiego r Pestalozziego).
• Jakże miło uczniowi dowiedzieć się, że gdy ledwo kawałek odzyskano ojczyzny, że w tym samym czasie Izba Edukacyjna w odezwach do obywateli kraju wystosowanych tychże błagała, aby żadnych w urządzaniu szkółek nie szczędzili ofiar. Albowiem „żadne miasto, miasteczko ani wieś rue ma zostawać bez potrzebnej dla siebie szkoły". Te na początku wyrzeczone słow^ były aż do chwili r ozwiązania najgłówniejszym celem jej starań i mozołów1.
• bure poboczne korzyści zespolone z wykładem liistorii pedagogiki po seminariach: rozpoznawanie różnych pomiędzy narodami obyczajów i zwyczajów, które na tle liistorii wychowania przedstawione wydatniej odbijają się niż gdziekolwiek. Nie można zamilczeć, iż uczucie religijne, które dla każdego nauczyciela nieucliroruiym jest warunkiem, w uczniu znacznie musi się podnosić, a wTeszcie jego serce na wskroś przeniknąć, kiedy' tenże coraz mocniej się przekonywa, iż wszyscy prawie pedagogowie począwszy od czasów' pałriarchalnych budzenie i krzewienie religijności bralr za podstawę i miarę wartości wszelkiego wychowania.
• Pow*ody. dla których brak jest miejsca na naukę liistorii pedagogiki w seminarium: najprzód zastawiają się brakiem czasu już i tak szczupłe wymierzonego, a po wtóre obszemością i trudnością przedmiotu który przewyższając pojęcie ucznia niedostatecznie przygotowanego rue przyniósłby temu żądny cli korzyści, gdyby w skróceniu był podany. Co się tyczy braku czasu, łatwo można by temu zaradzić, gdyby pobyt seminarzysty w instytucie o jeden rok przedłużono Można też od innych przedmiotów’ bez większego uszczerbku jedną lub dwie godziny odtrącić r wspomnianej liistorii poświęcić. Nie potrzeba więcej niż dwóch godzin na tydzień przez jeden rok, aby w główrnych skreślić zarysach metodę uczenia i działania pedagogów pierwszego rzędu. Aby seminarzystę zapoznać z najsłyruiiejszymi pedagogami, na to starczą dwie godziny aż zanadto.
• Bez wątpienia życzeniom naszym rue stanie się jeszcze zadość. Lecz jak każda rzecz powoli wzrasta, zanim dojdzie do dojrzałości, tak i nasz głos ściągnie z czasem może uwragę ludzi doświadczonych, że wszędzie dopominać się będą uwzględnienia po seminariach nauczycielskich historii pedagogiki, które jej się sprawiedliwie należy.
Niemcy, co z innych prowincji do nas napły nęli, wcale nic dbali o nauczane się języka naszego i poznanie literatury, ale natomiast ogłaszali po całym świecie bądź w pismach publicznych, bądź w listach prywatnych, że Polacy są barbarzyńcami i że ich umysły grubą pomroką dziwacznych przesądów są osłonięte. Kto ich donicsiaiia czytał, tmtsiał ubolewać nad naszym okropnym losan i chętnie ich twicrdzańom wierzył, że rząd pruski dopiero zaczął lepszy porządek zaprowadzać i zakładanian szkółek dźwigać jako tako oświatę. We wszystkich niemal geografiach dla szkół w państwie pruskim przeznaczonych czytać można, że W. Ks. Poznańskie, chociaż oświata powoli w nim się kr zewi, w tej mierze nie wyrównywa innym prowincjom, ile że dopia o od 1815 do Prus wTiclaic. Słysząc o tym w szkołach monieckich, jako o rzeczy niewątpliwej, musieliśmy dać wiar ę i nieraz zapewne obwinialiśmy przodków, że do takiego stopnia gardzili oświatą. Czas zaiste odrzucić od siebie szkło, przez które kazano nam patrzeć na pracę przodków naszych! Nie kwiknęły wprawdzie u nas w XVIII wieku szkoły polskie, tak jak dziś w Nionczech kwitną, lecz niech nam będzie wolno zapytać się sąsiadów': czy w zeszłym wieku w nich szkoły tyle co dziś były rozpowszeclmione? Gdyby Bóg nam był dozwolił do dziś dnia bez przerwy samorodnie się rozwijać, byłby świat miał sposobność osądzenia, czy sąsiedzi Niemcy sprawiedliwie utrzymują, że Polska była i jest stekian samych nieokrzesanych obyczajów i grobem oświaty.