Pracował mocno wszystkimi łapkami, głęboko oddychając, ale nie zbliżał się do brzegu. Widział, jak brzeg przesuwa się w prawo. Nie mógł się do niego zbliżyć.
— Ciekawe, dokąd mnie ta woda zaniesie — pomyślał. — Podobno wszystkie rzeki płyną do morza, aleja nie wybieram się tak daleko. Wolałbym zaraz wylądować.
Rozejrzał się dokoła.
— Jeśli zbliżę się do drugiego brzegu, będę musiał tam dopłynąć. Potem pójdę tym brzegiem aż do mostu i po moście wrócę na swój brzeg. Ale najpierw trzeba wyjść z wody.
Zobaczył przed sobą zakręt rzeki.
— Na zakręcie rzeka musi zwolnić — pomyślał. — Będzie mi łatwiej dopłynąć do brzegu.
Teraz jeden z brzegów wyszedł mu na przeciw i miś znacznie się do niego zbliżył. Zaczął jeszcze silniej poruszać łapami pod wodą. Podpłynął do brzegu. Po kilkunastu metrach wydostał się z głównego nurtu rzeki na spokojniejszą wodę. Teraz już z łatwością dopłynął do brzegu. Po wyjściu z wody otrząsnął futro, kołysząc mocno całym ciałem, aż wokół niego powstała chmura wodnego pyłu. Nastroszył włosy na całym ciele, żeby szybciej wyschnąć. Rozejrzał się dokoła i westchnął. Nie mógł się zorientować, czy wylądował na właściwym brzegu. Usiadł na chwilę, żeby sobie przypomnieć jak to było.
— Kiedy odpłynąłem od brzegu, woda zaczęła mnie znosić w prawo. Teraz widzę, że też płynie w prawo. Jest tak, jak było, kiedy wchodziłem do rzeki. To znaczy, że jestem na swoim brzegu.
Odetchnął z ulgą. Nie musiał szukać mostu ani długo wędrować lasem. Nagle przypomniał sobie, po co przyszedł nad rzekę.
— Miałem spotkać się z Nurowskim, ale tu na pewno go nie spotkam. Nie odpływa tak daleko od swojej nory. Chyba się już nie spotkamy przed zimą.
W tej chwili w przybrzeżnych szuwarach coś zaszeleściło. Mokra Łapka spojrzał w tamtą stronę i zobaczył okrągły łebek wydry.
— Hej! — zawołał. — Już myślałem, że się nie spotkamy. Woda zniosła mnie daleko od plaży.
— Płynąłeś rzeką? — zdziwił się Nurowski.
— Chciałem trochę popływać, ale rzeka zniosła mnie aż tutaj.
— Nie trzeba pływać środkiem rzeki, tylko blisko brzegu — pouczył niedźwiadka pan wydra. — Na środku jest silny nurt.
— Teraz to wiem — odpowiedział Mokra Łapka — ale wtedy nie wiedziałem. Jeszcze nie pływałem w rzece. W Bobrowym Stawie pływa się inaczej, a strumień jest płytki i zawsze mogę stanąć na dnie — odetchnął głęboko. — Trochę się zmęczyłem, muszę sobie poleżeć.
Mokra Łapka położył się na trawiastym brzegu.
— Z drugiej strony, gdyby nie ta przygoda, nie spotkałbym cię — stwierdził po chwili. — Co właściwie robisz w tym miejscu?
— Przeprowadziłem się. Zostawiłem starą norę moim dzieciom. Znalazłem inną, niedaleko stąd. Tu, w szuwarach jest nawet więcej ryb niż na starym łowisku.
Mokra Łapka przyjrzał się Nurowskiemu, który także położył się na trawie i grzał się w promieniach słońca. Miał błyszczące, gładkie futro.
— Masz piękne futro — stwierdził Mokra Łapka.
75