— Można sfrunąć na ziemię — zaproponował Mokra Łapka.
— No cóż, zrobię to, choć raczej niechętnie — zgodziła się Skrzeczyńska — Lubię patrzeć z góry. Stąd można więcej zobaczyć.
Sfrunęła na kępkę mchu obok miejsca, w którym stał Mokra Łapka.
— Rzeczywiście, nie wieje tu tak jak tam — stwierdziła.
— Tam nigdy nie jest tak jak tu — powiedział Mokra Łapka — w każdym miejscu jest trochę inaczej.
— Czy wiesz, że bociany mają młode? — spytała nagle sroka.
— Coś takiego! — krzyknął Mokra Łapka — Czy to prawda? A może to tylko plotka?
— W każdej plotce jest trochę prawdy... A może odwrotnie. — odpowiedziała sroka — Nie jestem pewna, czy dobrze zapamiętałam to porzekadło.
— Powiedz mi o bocianach! — domagał się Mokra Łapka. Nie obchodzą mnie jakieś poczekadła.
— Porzekadła — poprawiła go sroka. — To są takie powiedzonka. Może nie wszystkie są mądre, ale na pewno niektóre z nich są. Tylko, że ja ich nie rozróżniam, więc powtarzam wszystkie.
— Opowiedz mi o bocianach! — krzyknął Mokra Łapka wprost do jej ucha, które u sroki jest niewidoczne.
— Nie krzycz, bo ogłuchnę! — pisnęła sroka i odskoczyła, trzepocząc skrzydłami.
— Powiedziałam, że bociany mają młode i zapewniam cię, że jest to sprawdzona informacja.
— Czy mogłabyś wyrażać się prościej? — spytał Mokra Łapka — Nie mów mi o for facjach!
— Jakiż ty masz ubogi słownik! — Sroka pokręciła łebkiem z dezaprobatą. — Muszę specjalnie dobierać słowa, żebyś zrozumiał, co mówię. Podałam ci informację, czyli wiadomość, rozumiesz?
— Niestety, jestem tylko prostym niedźwiedziem — stwierdził skromnie Mokra Łapka — i żyję jeszcze dość krótko. Opowiedz mi prostymi słowami o bocianach i bo-cianiętach. Postaram się nie zwracać uwagi na te dziwne słowa, które lubisz wszędzie wtykać.
— Jak przed chwilą napomknęłam — zaczęła Skrzeczyńska — rodzina Klekockich powiększyła się. Jest ich teraz czternaście. Albo czterdzieści... Nie mam pewności, jeśli chodzi o liczby. Może jest ich pięć.
— Czy jest ich więcej niż tych drzewek? — spytał Mokra Łapka, wskazując kępę młodych brzóz.
— Nie zadawaj mi łamigłówek! — obruszyła się sroka
— Porównywanie drzew z bocianami nie ma sensu. Bocianów tu nie ma, więc nie mogę ich porównać.
— Mówiłaś, że jest ich czterdzieści albo czternaście
— przypomniał Mokra Łapka — albo pięć...
— Tak sobie powiedziałam, bo akurat to mi przyszło do głowy. Nie traktuj tego poważnie. Nie mam głowy do liczb. Ważne, że są młode bociany i że jest ich więcej niż starych bocianów.
— Racja — zgodził się Mokra Łapka — to wystarczy. A co jeszcze wiesz?
— W lesie urodziły się lisięta. Spotkałam lisa Rudec-kiego, kiedy wracał ze wsi z kurą w zębach, wczesnym rankiem. Pofrunęłam za nim i widziałam lisie pyszczki, które wylazły z nory na jego powitanie.
29