ko-cierpki smak i szybko gniły na ziemi. Takie lekko nadgniłe ulęgałki były najsmaczniejsze. Leżało ich bardzo dużo w miejscu, gdzie rosło kilka dzikich grusz. W tym miejscu stała kiedyś drewniana leśniczówka. Leśniczówka dawno temu spłonęła od pioruna, ale pozostał jeszcze stary sad, w którym drzewa owocowe nie były od dawna pielęgnowane. Drzewa rosły sobie dziko jak wszystkie drzewa w lesie. Ich owoce były z roku na rok coraz mniejsze, aż całkiem zdziczały. Były teraz malutkie i cierpkie, ale co roku dojrzewało ich bardzo dużo.
Mokra Łapka z samego rana poczuł apetyt na ulęgałki i skierował się do Dzikiego Sadu. Był w bardzo dobrym humorze, więc mruczał sobie w rytm kroków:
Dla wzmocnienia mego ciałka najlepsza jest ulęgałka.
Jedna to dla mnie za mało, bo mam dosyć spore ciało.
Jedz, niedźwiadku, bez obawy; przecież nie będziesz jadł trawy!
Jedz, aż nadejdzie południe, bo inaczej brzuch ci schudnie.
Kiedy zjadam ulęgałki.
nie podchodź do mnie bez pałki!
Albo poproś, to ci dam, chociaż najchętniej jem sam!
— No i proszę — sapnął Mokra Łapka bardzo z siebie zadowolony — mam trzy zwrotki wierszyka o ulęgałkach. W dodatku wymyśliłem je na głodno. Może nawet lepiej mi to idzie, kiedy czuję lekki głód? Pojedzeniu zwykle muszę się zdrzemnąć i wtedy już nie mam pomysłów.
Niestety, w Dzikim Sadzie czekała go niemiła niespodzianka. Ucztowała tam locha Szczeciniasta z pięcioma warchlakami. Wszyscy mlaskali tak głośno, że było ich słychać z daleka.
— Oj, niedobrze — mruknął niezadowolony niedźwiadek — trochę nas za dużo do tych ulęgałek, a dziki mają wielki apetyt.
— O, Mokra Łapka! — chrząknęła Szczeciniasta — dawno cię nie widziałam. — Co tu robisz?
— To samo co wy! — odburknął niedźwiadek. — Przyszedłem sobie podjeść.
— Proszę cię bardzo — chrząkała uprzejmie locha — jeszcze trochę zostało. Moje warchlaki mają straszny apetyt. Jedzą przez cały dzień.
— Czy to im nie zaszkodzi? — Mokra Łapka dobrze wiedział, że nic nie zaszkodzi warchlakom, ale liczył na to, że uda się je zniechęcić do ulęgałek, których było znacznie mniej niż wczoraj.
— Obawiam się — ciągnął swą wypowiedź — że za wcześnie tu przyszliście. Niedobrze zaczynać dzień odjedzenia owoców. Słyszałem takie przysłowie: „Gdy jesz owoce o świcie, czeka cię krótkie życie”.
— A ja znam inne przysłowie — odpowiedziała Szczeciniasta — „Kto owoce wcześnie zjada, temu wszystko się układa!”.
— Jest jeszcze inne przysłowie, które powinno cię zainteresować — zmyślał na poczekaniu Mokra Łapka — „Od ulęgałek warchlaki chorują na robaki”.
67