— Kiedy ryczę w lesie, echo powtarza to wiele razy, a tu słyszę siebie tylko raz i to tak, jakbym miał piasek w uszach. Nawet sroka mnie nie usłyszy, bo na górze hula wiatr i drzewa głośno szumią. Ciekawe, jak długo będę tu uwięziony?
Mokra Łapka spodziewał się, że jakieś zwierzę będzie tędy przechodzić i pomoże mu wydostać się z dołu, jeśli oczywiście usłyszy jego wołanie. — Mama też może zacząć mnie szukać — pomyślał —jeśli długo nie będę wracał. Jeśli pójdzie po moich śladach, to mnie znajdzie. Może jednak spaść deszcz i zatrzeć ślady, a wtedy będzie kłopot.
W tym momencie usłyszał chrząkanie i fukanie. Stanął na tylnych łapach i za ryczał. Nad krawędzią dołu pojawił się ryj dzika, a potem cały łeb z małymi, mrugającymi oczkami i wielkimi, nastroszonymi uszami.
— Czy to ty, Tęgi Ryju? — zapytał niedźwiadek. — Nie mogę stąd wyjść.
— O, toż to Mokra Łapka! — zdziwił się Tęgi Ryj. — Po co tam właziłeś, jeśli nie potrafisz wyjść?
— Wpadłem niechcący — wyjaśnił miś. — Czy możesz mi jakoś pomóc?
— Cóż, nie mam na razie żadnego pomysłu — dzik był zakłopotany. Spoglądał na Mokrą Łapkę z góry i myślał nad sposobem wyciągnięcia go z jamy. — Gdybym miał długi ogon, mógłbyś się go uczepić i wyciągnąłbym cię. Ale nie mam tak długiego ogona.
— Lis ma długi ogon! — zawołał Mokra Łapka — trzeba zawołać tu pana Rudeckiego.
— Wątpię, czy starczyłoby mu siły, żeby cię wyciągnąć. Raczej ty wciągnąłbyś go do tego dołu.
— To prawda — westchnął miś —jestem dla niego za ciężki. Ale przynajmniej wiemy, że potrzebny jest długi
ogon.
— Długi ogon przymocowany do silnego zwierzęcia — dodał dzik.
— Tak, długi ogon, przymocowany do silnego zwierzęcia, które ma krótkie nogi. Dużo krótsze niż ogon — uzupełnił niedźwiadek.
— Dobrze myślisz — pochwalił Mokrą Łapkę Tęgi Ryj
— ale wciąż nie wiemy, kto to mógłby być.
Myśleli obaj przez jakiś czas, a właściwie próbowali sobie przypomnieć, kto ze znajomych jest silnym zwierzęciem na krótkich nogach i z długim ogonem.
— Mam inny pomysł — odezwał się nagle Tęgi Ryj.
— Wskoczę do dołu a ty wejdziesz mi na grzbiet i wtedy się wydostaniesz.
— Ja się wydostanę, a co ty potem zrobisz? — spytał Mokra Łapka — Jak wyjdziesz z dołu?
— Faktycznie, nie pomyślałem o tym — stwierdził Tęgi Ryj. — To nie był dobry pomysł.
— Nie przejmuj się, zaraz coś wymyślimy — pocieszył go niedźwiadek. — W każdej chwili może nam przyjść do głowy jakiś dobry pomysł.
— Co tak trzasnęło?
— Nic takiego — odpowiedział dzik. — Wiatr jest dziś tak silny, że łamie gałęzie. Właśnie złamał jedną. Spadła niedaleko stąd.
— Złamał gałąź? — zastanowił się Mokra Łapka. — Już wiem! To jest to, czego potrzebujemy! Długa, mocna gałąź! Obejdziemy się bez ogona.
33