umowy ustnej, a czasami nawet pisemnej, jest rozgoryczenie pracownika, frustracja rozbudzonych już potrzeb i absolutny spadek zaufania do pracodawcy. Ten moment oznacza zazwyczaj zerwanie wiązów lojalności i rozpoczęcie poszukiwania nowej pracy.
Źródłem rozczarowania i stresu są dla pracowników pierwsze dni w pracy, jeżeli pracodawca nie dba w odpowiedni sposób o wprowadzenie nowego pracownika, ten odczuwa ogromny dyskomfort. Najczęściej wynika to z braku wyznaczenia odpowiedniej osoby, odpowiedzialnej za nawiązanie współpracy nowicjusza z pozostałymi pracownikami. Przerzucenie tego wysiłku na "zbiorową odpowiedzialność" całego zespołu sprawia, że w praktyce pracownik musi radzić sobie sam. A przecież podejmowanie nowych obowiązków w nowym otoczeniu samo w sobie jest dużym obciążeniem. Dodawanie do tego konieczności samodzielnego i samotnego rozpoznawania skomplikowanych procedur, układów personalnych i zwyczajów firmowych jest zupełnie zbytecznym ciężarem. Nieponiesienie przez firmę ciężaru właściwego przyjęcia nowego pracownika, odbija się bezpośrednio na niej samej. Nowicjusz czując się zagubionym, popełnia większą ilość błędów, obniża sprawność komunikacji wewnętrznej, traci zaufanie i szacunek do firmy jako organizacji.
Błędem związanym z wprowadzaniem w firmę, jest również brak jasnego przedstawienia zakresu obowiązkówm Niestety jeszcze dzisiaj, zwłaszcza w firmach prywatnych nowym pracownikom nie przedstawia się na piśmie, wraz z umową o pracę, zakresu obowiązków. Konsekwencją tego jest to, że pierwsze tygodnie pracy są dla nowicjusza "fazą ruchów chaotycznych". Zmuszony on jest sam wyznaczać sobie zadania do realizacji, marnując czas i energię, a także pieniądze pracodawcy.
Kolejnym niedopatrzeniem ze strony pracodawcy jest brak wprowadzenia w szerszy kontekst działania firmy. Myślę tutaj o niepoinformowaniu o głównych celach firmy, jej misji i historii, a także o braku rozeznania czym zajmują się poszczególne działy w firmie. Daje to podwójny efekt: niezrozumienie poszczególnych etapów powstawania