wymaga wiedzy, ludzi światłych myślących nie tylko w kategoriach wąskoegoistycznych, w ramach horyzontu przysłowiowej „własnej zagrody", ale zdolnych ogarniać szersze ogólnospołeczne problemy i wyzwania, wykorzystywać szansę i zwalczać przeciwności, a także lokować własne losy w strumieniu historycznego rozwoju swego społeczeństwa i w porównawczym kontekście innych współczesnych społeczeństw'. Będzie to potrzebne jeszcze bardziej w' miarę ewoluowania demokracji od form przedstawicielskich w stronę demokracji „partycypacyjnej", „dyskursywnej" czy „dialogowej", gdzie sprawy publiczne będą rozstrzygane coraz bardziej bezpośrednio przez głos samych obywateli. Podstawowym narzędziem wszelkiego myślenia jest język, zasób możliwie ostrych precyzyjnych, jednoznacznych pojęć. Im bardziej bogatym językiem się posługujemy, tym więcej postrzegamy. Potrzeby praktyki prowadzą do bogacenia języka: Eskimosi rozróżniają podobno kilkanaście gatunków' śniegu, Beduini kilkanaście rodzajów piasku, żeglarze wiele odmian wiatru, a piloci najrozmaitsze typy chmur. Żeby uchwycić całą złożoność i subtelne niuanse życia społecznego, socjolog też potrzebuje pojęć liczniejszych i bogatszych, niż dostarcza język potoczny. Przez blisko dwa wieki swojego istnienia socjologia wypracowała swoisty język pochodzący z różnych źródeł, od różnych autorów, artykułowany w różnych fazach rozwoju dyscypliny. Punktem wyjścia kształtow'ania socjologicznej wyobraźni jest poznanie tego języka, kanonu pojęć uznanego dziś szeroko, niezależnie od ich niekiedy już zapomnianej genealogii. Aby posiąść socjologiczną wyobraźnię, trzeba przede wrszystkim nauczyć się myśleć i mówić w socjologicznym języku. Takiemu zadaniu systematycznego i analitycznego przedstawienia języka socjologii współczesnej poświęcone będą dalsze rozdziały tej książki.