Trudne pytanie i trudna odpowiedź, bo jeżeli powiemy - w sytuacjach kiedy prawdopodobieństwo zapobieżenia skutkowi śmiertelnemu jest niewielkie to nie jestem zobowiązany do podjęcia takiej metody, to wówczas ryzykujemy tym, że w pewnym zakresie być może dałoby się dobro prawie ochronić, zachować ale my mówimy: nie potrzeba. Z punktu widzenia odpowiedzialności kaniej lekarza rozstrzygniecie zasadne, z punktu widzenia dobra prawnego rozstrzygnięcie grożące pewnymi konsekwencjami utraty tego dobra.
I tu pytamy się co jest nakazane w sensie ratowania dobra - czy każde działanie, choćby z niewielkim prawdopodobieństwem zapobiegające skutkowi, czy tylko takie zachowania są nakazane, które z dużym prawdopodobieństwem mogą zapobiec skutkowi, a jeżeli są inne to one są już dowolne. Rozwiązanie tego problemu nie jest analogiczne do kwestii związku przyczynowego - na pewno odrzuca się twierdzenie, że nakazane są wyłącznie takie sposoby ratowania dobra prawnego, które z dużym prawdopodobieństwem mogą zapobiec skutkowi, jeżeli obiektywnie nie ma takich czynności, które z dużym prawdopodobieństwem zapobiegają skutkowi to dobra prawnego nie trzeba ratować - takie rozwiązanie jest odrzucane. Nie ma tej analogii do norm zakazujących naruszania dobra prawnego.
Wobec tego schodzimy o poziom niżej - nakazane jest również podejmowanie takich czyimości, które z innym niż wysokie prawdopodobieństwo mogą zapobiec skutkowi polegającemu na naruszeniu dobra prawnego. Innym ale jakim? Więc tutaj pozostaje pewna intuicja, intuicja, która o tyle może być racjonalizowana iż twierdzi się: im dobro praw ne większej wartości, i im naruszenie tego dobra prawnego bardziej nieodwracalne tym wymagany jest szerszy zakres czy nności ratowniczych Czyli obowiązek dotyczy także czynności, które z niewielkim tylko prawdopodobieństwem mogą zapobiec skutkowi. Natomiast im to dobro mniejszej wartości, im bardziej odwracalne konsekwencje naruszenia tego dobra tym zmniejsza się pułap wymagań. Wtedy powiemy sobie: przy takich sytuacjach gwarant nie jest zobowiązany do podejmowania czyimości ratowniczych, które tylko w niewielkim stopniu gwarantują mu sukces matowania dobra prawnego. I więcej nie jesteśmy w stanie na ten temat powiedzieć, reszta jest kwestią sprawiedliwości, kwestią oceny sądu na ile te wymagania są.
Oczywiście nie jesteśmy w sytuacji aż tak beznadziejnej, przy tych gwarantach, których funkcjonowanie jest bardziej zinstytucjonalizowane (lekarze, strażacy, policjanci, żołnierze). Okazuje się, że w takich zinstytucjonalizowanych zawodach gwarancyjnych pojawia się cala nie do końca ustawowa siatka norm, regulacji, wewnętrznych sposobów działania, procedur, które w sposób dość szczegółowy regulują kwestię obowiązków. Oczywiście dotyczy to sfery zinstytucjonalizowanej, a jest szereg takich sfer, których funkcjonowanie nie jest zinstytucjonalizowane i tu będziemy zdam na intuicję, którą trzeba będzie wyartykułować i spróbować zracjonalizować.
Ale jeszcze jeden problem. Na razie mówiliśmy o tym progu minimalnym - gdzie zaczyna się obowiązek, a gdzie kończy, rozważając przypadek tej obiektywnej możności - czy była jakaś czynność, która mogła zapobiec skutkowi.
Natomiast może być inna sytuacja, jak w przypadku tego męża, który zastał nieprzytomną żonę i udał się na pogotowie piechotą. Czynność ratowniczą podjął. Gdybyśmy zapytali z jakim prawdopodobieństwem czynność ta zapobiegła skutkowi to w stanie faktycznym to pogotowie dojeclialo nawet, z tym że żona była przy duszona i doznała szkód na zdrowiu, a gdyby wcześniej przyjeclialo to by tych szkód nie doznała ale śmierci udało się uniknąć. No więc pytanie czy on zapobiegł skutkowi śmiertelnemu? Zapobiegł. Czego dotyczy ten kazus, jakiego problemu?