oraz ambasad w niemalże całej Grecji. Przełomem jest fakt, że zostali ujęci przez policjantów, którzy jeszcze rok wcześniej czuli się zupełnie rozbici i załamani sytuacją w ich kraju. Co więcej, ujęta grupka anarchistów została skazana na karę więzienia od 11 do 25 lat pozbawienia wolności. Ciekawostka: proces toczył się oczywiście na sali sądu antyterrorystycznego na obrzeżach Aten, przy zachowaniu szczególnych środków ostrożności.
Trzecim, a zarazem ostatnim przytoczonym przez nas atakiem anarchistów, którzy na początku 2012 roku włamali się do studia prywatnej stacji w Atenach. Około 20 młodych anarchistów najpierw zmusiło rozgłośnię do nadania ich komunikatu, w którym następnie ponad godzinę wzywali na antenie radia Flash do zbrojnej walki i rewolucji. Podkreślali w nim, iż kapitalistyczny system sprawiedliwości nie ma prawa sądzić członków Walki Rewolucyjnej, ponieważ według nich, nie jest ona organizacją terrorystyczną, jak twierdzi Unia Europejska, czy USA. Tuż po audycji radiowej, dziennikarz stwierdził, że młodzi anarchiści nie dopuścili się przemocy, a budynek został otoczony policjantami, jednak niewiadomo, jak potoczyły się ich dalsze losy.
Ciekawostką jest nie tyle fakt. Ze obywatele Grecji nie należący do grupy anarchistów nie czują się bezpiecznie we własnym kraju, a władza nie podejmuje większych działań, aby przeciwdziałać anarchizmowi, natomiast bardzo ciekawe jest poparcie ze strony innych państw. Oczywiście, niektórzy obawiają się, że kryzys, czy też grecka rewolta może rozlać się na resztę Europy jak choroba zakaźna, ale znaczna większość opowiada się, iż czuje się solidarna z sytuacją Grecji i chce jej pomóc. Jeżeli nie materialnie, to prowadząc akcje poparcia dla Grecji (nie dla anarchii, ani nie dla rozbojów). Jedną z najsłynniejszych akcji była demonstracja zorganizowana ad hoc, spontanicznie, w celu uczczenia śmierci piętnastolatka. W akcjach biorą także udział Niemcy, Polska, czy Holandia.