To właśnie do tego zachowania odnoszą się słowa zapisane w Ewangelii Świętego Jana: „Błogosławieni ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli". Są one zapowiedzią rozterek, jakie dotykają nas w dzisiejszych czasach. Ale zarazem mogą być usprawiedliwieniem, w końcu ewangelista napisał to pod natchnieniem Ducha Świętego, czyli samego Boga.
Z filozofii Kierkegaarda nie wynika jednoznacznie czy dla niego wiara jest paradoksem, czy nie. Właściwie to jest za utrzymaniem paradoksu i koniecznością dylematu. Utrzymuje, że „można wierzyć w logiczne sprzeczności" . Dla niego chrześcijaństwo nie jest doktryną, tylko paradoksem. Jego zdanie opiera się głównie na tym, że „chrześcijański absurd jest absurdem, który musi być prawdą". Jednak absurd jest dla niego negatywnym określeniem czegoś, czego nie ogarnia ludzki rozum ani wiara, czegoś co jest ponad to. Nie szuka on jakiegoś rozwiązania na pogodzenie obu przeciwieństw, więc ścierają się one i tworzą się między nimi napięcia. Według duńskiego filozofa nie można udowodnić, że wiara jest nonsensem, ponieważ jest złożona zagadką, której rozum nie potrafi zrozumieć ani rozwiązać, nie oznacza to jednak, że jest nonsensem. Do takiego wniosku może jednak dojść człowiek, który porzucił wiarę i posługuje się rozumem. Paradoks jest więc taką granicą poznania ludzkiego, stawia limit ludzkiemu rozumowi. Ostatecznie jednak chrześcijaństwo to dążenie do wiedzy, której ludzie nie są w stanie pojąc.
Zupełnie inna jest filozofia Hegla, która jest przeciwna Kierkiegaardowskiej, ponieważ uznaje consensus wiary i rozumu. Hegel szuka jakiejś możliwości pogodzenia obu przeciwieństw, próbuje je zsyntezować, ale tak, aby zachowały swoją odrębność. W tym wypadku sprzeczności składają się na całość i jako całość mają jakieś znaczenie. Według Kierkegaarda „Hegel starał się zracjonalizować chrześcijaństwo w tak wielkim stopniu, że nie pozostało w nim już miejsca dla wiary".
Z pośród filozofów, którzy próbowali podjąć się tematu paradoksu wiary opiszę jeszcze poglądy trzech. Jednym z nich będzie Leibniz, który był za rozróżnieniem tego co jest ponad rozumem oraz tego, co jest przeciwko rozumowi. Filozofia ta była bliższa Kierkiegaardowskiej niż filozofia Hegla, jednak nie były one całkowicie zgodne. Kolejny filozof, Karol Toeplitz, wyznacza rozumowi granice oraz wskazuje na jego słabości. Według Toeplitza człowiek, który chce żyć zgodnie z zasadami chrześcijaństwa musi przekazywać wartości i treści biblijne, które nie są z tego świata. „Proces wewnętrznie sprzeczny, ma doprowadzić do odkrycia Boga w człowieku". Bóg występuje jako osoba, dopiero, gdy wnika do świadomości człowieka. Ostatnim z tych filozofów jest Lew Szestow. Z jego poglądów wynika, że wiara zaczyna się w miejscu, gdzie kończą się rzeczy oczywiste i nie ma już żadnych nadziei dla człowieka. Jest to