źonego znaczeniowo do tego, co wyraża się u was w jednym słowie.”
To zupełnie różne rozumienie relacji pomiędzy ego a ciałem nie jest łatwe do uchwycenia. Ale. gdy się je przyjmie, można zrozumieć wiele zjawisk w życiu Arabów, które inaczej trudno wytłumaczyć. Jednym z nich jest duże zagęszczenie populacji w takich arabskich miastach, jak Kair, Bejrut czy Damaszek. Jeśli na sytuację ludzką przeniesiemy omawiane wcześniej eksperymenty na zwierzętach, to Arabowie powinni żyć w nie kończącym się bagnie behawioralnym. Prawdopodobnie rzeczywiście źle znoszą nacisk populacji, ale równie prawdopodobne jest to, że trwały na-pór pustyni wywołał kulturową adaptację do silnego zagęszczenia, która przybiera opisane powyżej formy. Zepchnięcie ego w głąb ciała umożliwia znoszenie dużego zagęszczenia populacji. A poza tym wyjaśnia nam, dlaczego komunikowanie się Arabów wydaje się tak napięte, przynajmniej w zestawieniu z wzorcami północnoeuropejskimi. Podniesiony ton głosu, świdrujące spojrzenia, wchłanianie ciepłej wilgoci cudzego oddechu, przeciążają wejścia sensoryczne w stopniu, który dla Europejczyków staje się rzeczą nie do zniesienia.
Marzeniem Araba jest mnóstwo przestrzeni w domu, co jest niestety dla niewielu z nich dostępne. Ale jeśli któryś z nich taką przestrzeń posiada, jest ona całkiem odmienna od tego, co widzi się w większości domów amerykańskich. W porównaniu z naszymi standardami przestrzenie w domach Arabów z wyższej klasy średniej są kolosalne. Unikają oni podziału pomieszczeń, bo Arab nie lubi być sam. Forma domu jest tego rodzaju, że skupia całą rodzinę pod jednym dachem. Arabów ściśle łączy bardzo silna więź wzajemna. Osobowości ich przeplatają się i czerpią z siebie strawę, niczym korzenie z ziemi. Jeżeli nie jest się z ludźmi, jeśli nie jest się w coś zaanga-
żowanym. jest się pozbawionym życia. Odzwierciedla to powiedzenie pewnego starego Araba: „Do raju bez ludzi nie ma po co wchodzić, bo taki raj to piekło.” Nic dziwnego, że Arabowie w Stanach Zjednoczonych czują się społecznie i sensorycznie zdeprywowani i pragną być z powrotem tam, gdzie jest ludzkie ciepło i kontakt.
Ponieważ nie występuje u nich fizyczna prywatność, jak to widać na przykładzie arabskiej rodziny, można zakładać, że Arabowie posługują się innymi metodami, gdy pragną zostać sami. Ich sposobem na to, by zostać samemu, jest zamilknięcie. Podobnie jak Anglik, Arab, który nagle milknie, nie daje bynajmniej do zrozumienia, że coś jest nie w porządku, ani też nie wycofuje się, chce po prostu zostać sam z własnymi myślami i pragnie, by mu nie przeszkadzano. Jedna z badanych mówiła mi, że jej ojciec zwykł całymi dniami chodzić i odchodzić nie mówiąc ani słowa i nikogo z rodziny to nie dziwiło ani nie zastanawiało. Z tego właśnie powodu pewnemu arabskiemu studentowi zwiedzającemu farmę w Kansas nie przyszło nawet do głowy, że jego gospodarze „milczącą odprawą” dawali do zrozumienia, że są na niego wściekli. Zrozumiał, że coś „nie gra”, dopiero wtedy, gdy zabrali go do miasta i próbowali wpakować siłą do autobusu jadącego do Waszyngtonu, gdzie mieściła się główna kwatera programu wymiany odpowiedzialnego za jego pobyt w USA.
Arabskie dystanse indywidualne
Jak wszyscy ludzie na świecie Arabowie nie potrafią sformułować specyficznych reguł swojego wzorca zachowań nieformalnych. W gruncie rzeczy zaprzeczają często istnieniu takich reguł i czują się zagrożeni, gdy sugerować im, że one rzeczywiście istnieją. Aby więc stwierdzić, jakimi dystansami posługują się Arabowie, zacząłem ba-
225
15 — Hall