Bez nazwy

imieniu Hans. To właśnie z nim zaprzy jaźń iłem .się polem.

—    Od dawna nie przybył do naszej Laguny nikt nowy

—    stwierdził Hans. — No i jak ci się u nas podoba?

—    Jeszcze nie wiem — wolałem być ostrożny. — Za krótko tu jestem. Opowiedz mi trochę!

—    A co chcesz wiedzieć?

—    Hm. Wczoraj wieczorem byłem na plaży. Widziałem jak się kochacie. Powiedz mi, czy tak jest zawsze?

—    Tak, co wieczór. Nasz system jest najlepszy ze wszystkich możliwych! Trudno wyobrazić sobie lepszy. Widzisz, potrzeby seksualne są zróżnicowane. Zależą od temperamentu, nastroju, samopoczucia, a nawet pory roku. W tradycyjnych małżeństwach zawsze jcśt ambaras, aby oboje chcieli naraz. U nas zaś, każda kobieta i mężczyzna może wybrać ;się na pieszczoty, gdy tylko ma ochotę. Oto facet mocno się tego dnia napracował, albo też boli go głowa. Nie ma więc :„serca“ do pieszczot. Gdyby miał stałą partnerkę, którą by akurat naszła ochota, to... A w naszym systemie, to ona bierze koc i maseczkę i idzie nad morze. Ot, i po problemie! Nie ma waśni, wymówek, kłótni... Kładąc się naga na kocu, wyraża swoją chęć i gotowość do pieszczot!

—    Dobra, ale przecież na tej plaży, to każdy może ją wziąć.

—    Oczywiście! Na tym właśnie polega nasz system. Pieści ją akurat ten, który ma sporą ochotę na pieszczoty. Pomyśl, gdyby skłoniła — w tradycyjnym małżeństwie — do pieszczot swojego męża, którego właśnie łupie głowa, to miałaby marną frajdę. A tak to zajmuje się ■nią równie „napalony¹⁴ facet, zaś ów mąż może spokojnie odpocząć. I vice versa. Kobiety często nie mają nastroju

—    po cóż więc mają się męczyć spełnianiem „małżeńskich obowiązków”. Ba, ale są i takie, które chcą codziennie figlować — chodzą więc regularnie nad morze i bez żadnych zahamowań zaspokajają swoją ż dzę. Proste to i wy godne.

— 11 —

—    A tc maseczki, to pewnie po to, aby nie można byto dojrzeć samca, który pieści na plaży? — Jest prawie tak, jak mówisz. Kobiety mają... niespodziankę!

—    Hm, to stąd nazwa... Laguna Niespodzanek!

—    Tak nas inni nazywają...

Okazało się, że na plażę może przyjść każdy o dowolnej porze nocy. Oto jakaś Kasia miała erotyczny sen, rozbudziła się i zachciało się jej pieszczot. Idzie więc nad morze, robi siusiu, kąpie się przez chwilę, rozkłada koc, nasuwa maseczkę i leży... Może znów przysnąć, by obudzić się powtórnie pod wpływem realnych i konkretnych pieszczot.

—    Wiesz — powiedziała mi Zuzu — tym tutejszym babom nic przeszkadza, że noszą te maseczki. Twierdzą, że pozwala im to na pełniejsze skupienie się na odczuwaniu seksu. Są rozluźnione i w pełni zrelaksowane.

—    A ja dowiedziałem się, że w nocy, po obu stronach plaży czają się warty. Służbę ma czterech mężczyzn, uzbrojonych w ostre noże i pręty żelazne. Chodzi o zagrożenie ze strony nekrofilów. Cóż, mógłby się taki pod-kraść do samotnej baby na kocu, udusić i potem...

W niedzielę Zuzu była śpiąca i szybko się ulotniła. Właśnie zapadał zmrok. Nie wytrzymałem i powędrowałem na plażę. Kobiet i dorosłych dziewczyn było mało. Natomiast harcowała po piasku spora gromada dziewczynek od dziesięciu do piętnastu lat. Panów było więcej niż koców. I gdy pojawiłem się na plaży, podbiegła do mnie przepiękna, oczywiście golusicńka, czternastoletnia Inez. Wzięła mnie za rękę i pociągnęła do wody. Jej kruczoczarne warkoczyki ślicznie podskakiwały...

Gdy skończyliśmy się pluskać, poprosiła, abyśmy usiedli na brzegu, tuż nad wodą. Uśmiechając się do mnie czarująco, położyła obie ręce na moich genitaliach. Zaczęła je głaskać, lekko szarpać, masować. Pochyliła się i całowała moją męskość-. Trzeba przyznać, że robiła to •z dużą wprawą i bardzo mnie podnieciła. Więcej, położyła moją rękę na swoim, raczej wyrośniętym ciele i do-

— 11 —