wilczury. I tę to przeszkodę forsował mój brat uzbrojony w kiełbasę podwawelską. Na dowód prawdy demonstrował mi postrzępione nogawki spodni. Był dumny ze swojej samodzielności, nie mógł mnie przecież posądzać, że przebieram się za psy i to za kilka naraz. Przez jakiś czas było dobrze. Ale wszystko co dobre szybko się kończy.
— Nie będę więcej do niej chodził — Paweł popatrzył na mnie ponuro. — Jest stara i potwornie brzydka. Same psy nie wystarczą.
Zawyłem jak Indianin na wojennej ścieżce:
— Stary ty zdrowiejesz, a może pieski się do ciebie przywiązały?
— Skądże, rzucają się nawet na właścicielkę.
— No. widzisz. A Krysia wniosła sprawę o rozwód...
+
Bardzo lubię swoją bratową. Jest niezwykle tolerancyjna. Beata właściwie się do nas przeprowadziła. Nasze pożycie układa się świetnie. Tylko tak jakoś nudno...
Jest sobota, późny wieczór. Światła w wielu domach już pogasły. Biorę czekan, linę, gwoździe i schodzę na dół. Mam nadzieję, że nikt mnie nie zobaczy. Wdrapię się na X piętro, nim Beata się wykąpie. Czym byłby seks bez odrobiny emocji...
*
ASEKURACJA
Młoda para poszła do spowiedzi. Szli przez las i tam zgrzeszyli. Najpierw wyspowiadał się chłopak, potem dziewczyna.
— Proszę księdza — mówi spowiednikowi dziewczyna — zgrzeszyłam z Jaśkiem dwa razy.
— Dwa razy? — dziwi się ksiądz. — Jasiek powiedział, że raz...
— Tak, ale on zapomniał, że będziemy wracać!
Ż
Johnnie Rich>
Jesteśmy niewielką gminą i nie możemy sobie pozwolić na wielki posterunek policji. Mamy Itylko szeryfa; a jeśli potrzebna jest pomoc, odpowiedni ludzie otrzymują odznaki szeryfa i zostają jego pomocnikami. Odpowiedni ludzie to byli regularnie :Olivier,Vernon i ja, Franklin.
Dlatego właśnie siedzieliśmy z 01iverem tej księżycowej nocy w mym aucie, pod płaczącą wierzbą, i obserwowaliśmy szosę.
Kilka godzin przedtem jedliśmy właśnie z Normą kolację. Norma wyglądała bardzo przyjemnie i już snułem plany na wieczór, kiedy zadzwonił telefon.
— Jeżeli to szeryf Hollister, powiedz, że nie ma mnie w domu i nie wiesz, gdzie jestem.
Norma popatrzyła na mnie dziwnie i podniosła słuchawkę.
— Szeryf Hollister? Franklin? Tak, jest. Zaraz go poproszę.
Byłem wściekły, ponieważ wiedziałem, co oznacza taki telefon.
— To już szósty więzień, który ucieka z powiatowego w ięzienia w ciąga ostatnich trzech miesięcy. Czy nie jest to najwyższy czas, a Iły wydać nieco grosza na nowe kraty i zamki? — powiedziałem, kiedy HoIKster oświadczył, że znów mnszę przypiąć do koszuli srebrną plakietkę.
— To dlaczego nie napiszesz listu do gubernatora w
tej sprawie? — odpowiedzią! Hollister.
— 43 —