Zuzu nic chciała ze mną rozmawiać, ani mnie nic zależało na tym. Chyba oboje posądzaliśmy się o to, że drugie dało impuls do „skoku w bok". Ale raczej nic była rozczarowana tym anonimowym partnerem i powstałą sytuacją. Następnego wieczoru ujrzałem ją, jak z kocem pod pachą i maseczką w ręku schodziła na plażę razem z dziewczyną, ź którą spaata w’ jednym domku. Oczywiście ominąłem jej koc i zakosztowałem pieszczot z jej towarzyszką. Potem brykałem z jeszcze inną.... (c.d. za miesiąc!)
*
— Napraw kran, cieknie! — prosi żona męża.
— A czy ja hydraulik?
— Napraw światło, żarówka dobra, a nic świeci!
— A czy ja elektryk?
— Krzesło się rozpada...
— A czy ja stolarz?
Wreszcie mąż wyjechał na kilka dni w delegację. Po powrocie zauważa, że z kranu nic cieknie, światło działa, krzesło naprawione.
— Kto to wszystko zrobił? — pyta żonę
— Sąsiad!
— A co za to chciał?
— W zamian miałam mu zaśpiewać, albo się z nim przespać...
— I co? Zaśpiewałaś?
— A czy ja śpiewaczka?
Wrócił mąż z delegacji i zastał przyjaciela z żoną w łóżku. Pyta oburzony:
— Co ty robisz w łóżku mojej żony?
— Jak to co robię? Słucham radia!
— Słuchasz radia? A dlaczego ja nic nic słyszę?
— Bo tv nie jesteś podłączony!
Bertram Lonner
Pokój był długi i zimny. Na jego końcu stało białe, żelazne łóżko, a nad nim świeciła naga żarówka. Jej nikłe światło padało na twarz starego mężczyzny. Spał.
Odwiedzający, który wszedł właśnie do pokoju szpitalnego, zbliżał się z wolna do łóżka. Ubrany był w garnitur w kratę, obszyty aksamitką. W źle oświetlonym pokoju nie było widać, że ma rewolwer pod marynarką.
— Leone, hej, Leone — powiedział głosem, nie wskazującym na przyjacielskie odwiedziny.
Stary człowiek obudził się i otworzył oczy.
— Długo trwało, zanim się pojawiłeś, Rojack — powiedział.
— Nienawidzę szpitali — odparł przybyły i włożył w usta pojemniczek z płynem mentolowym. — Powinieneś być zadowolony, że w ogóle przyszedłem, ponieważ jestem bardzo zajęty.
— Słyszałem o tym — zamruczał stary. — Słyszałem, że chcesz strącić z tronu Brandiniego i sam zająć jego miejsce w podziemnym światku.
— Zgadza się. Brandini ma za słabe nerwy i jeżeli ja go nie strącę, zrobi to ktoś inny. Wracajmy jednak do ciebie, Leone; czego chcesz ode mnie?
— Mam ci coś do zaproponowania. Co myślisz o stu tysiącach dolarów?
Rojack odetchnął głęboko.