aresztować Rolanda Nikt poza nim nie byłby zdolny db
takiego czynu.
— Pani nie ma zbyt wysokiego mniemania o swymi bracie?
Ingrid potrząsnęła głową, a potem opowiedziała komisarzowi. że jej brat już po raz trzeci zmieniał pracę. W tej chwili sprzedaje samochody. A raczej udaje, że sprzedaje, nie ma bowiem nigdy pieniędzy, a spadek po ojcu już dawno przehulaŁ
— Państwo oboje są spadkobiercami pani Evering?
— Tak. ponieważ nie ma innych krewnych.
Komisarz zamyślił się chwilę, a potem powiedział:
— A w jaki sposób pani brat zdobył truciznę?
— Proszę jego o to zapytać.
— Zrobię to. Ale przy okazji: jako studentka weterynarii musi pani znać się na truciznach. Czym według pani została otruta ciotka?
— Wyglądało to na pierwszy rzut oka jak tężec, mogła to być zatem strychnina. Ale w jaki sposób Roland mógł...? Panie komisarzu, proszę natychmiast zbadać cukier w cukiernicy. Teraz przypominam sobie, ciotka powiedziała, że kawa ma gorzki smak.
— Dziękuję bardzo, panno Evering. Myślę, że ułatwiła mi pani pracę. Proszę przysłać teraz swego brata.
Młody człowiek był wysoki, szczupły i bardzo blady.
— Panie Evering — powiedział komisarz — ile pan ma lat?
— Dwadzieścia trzy.
— Jest więc pan starszy od siostry. Nigdy bym nie przypuszczał, wygląda pan bardzo młodo. Pańska ciotka została zamordowana.
— To straszne — powiedział młody człowiek. — Bardzo lubiłem ciotkę.
— Naprawdę? Co pan w ogóle porabia?
— Sprzedaję samochody.
— Jakie ma pan wykształcenie?
— Niewiele tego jest — zaśmiał się Roland. — Dwa razy przepadłem przy egzaminach, potem jakieś kursy handlowe, które mnie znudziły, próbowałem być przedstawicielem handlowym, ale nic na tym nie zarobiłem
— I potrzebował pan dużo pieniędzy na dziewczęta.
— Czy to powiedziała panu Ingrid’
— Tak. Czy to prawda?
— Owszem, nie lubię być sam, ale proszę mi się przyjrzeć, czy wyglądam na mężczyznę, na którego lecą dziewczyny? Musiałem płacić.
— Rozumiem. I wtedy wpadł pan na pomysł, aby zamordować ciotkę.
Młody człowiek wytrzymał spojrzenie komisarza i powiedział:
— Myślałem często, ze pewnego dnia będę dziedziczył
dużo pieniędzy, ponieważ ciotka Leni była bogata, ale nie zamordowałem jej.
— W takim razie kto? Te dwie stare kobiety? Albo ta para małżeńska? — komisarz stanął przed nim. — To mogło być tak: postarał się pan o strychninę. Można ją
uzyskać jako truciznę na szczury Wsypał ją pan ciotce do kawy zamiast cukru. Kto poza panem mógłby być
mordercą?
Młody człowiek milczał przez chwilę, a potem powiedział:
— Moja siostra, panie komisarzu. Ona myśli tylko o pieniądzach, jest skąpa aż do przesady, gdy byłem kiedyś w tarapatach nie pożyczyła mi ani grosza. Ciotka Leni nie lubiła jej i Ingrid bała się, że zapisze mnie
więcej niż jej.
Komisarz zdał sobie sprawę, że stoi wobec dwóch przeciwstawnych oskarżeń i oba wcale nie są nieprawdopodobne. Po przesłuchaniu- reszty gości doszedł do wniosku, iż sprawa nie jest dla niego bardziej jasna niż na początku. Kiedy wychodził już na korytarz, dogoniła go dziewczyna.
— Pan nie aresztuje Rolanda? Przecież powiedziałam panu. A ponadto...
— Nie mam żadnego dowodu przeciw pani bratu, tak samo zresztą jak przeciw pani — oświadczył komisarz.
— 19 —