Narody często kultywują znaki przeszłości, bo to one często świadczą o ciągłości narodu, utrwalają jego istnienie, legitymizują je. Kwestionowanie pewnych rzeczy, jest zakwestionowaniem ciągłości trwania np. narodu czy słuszność kontynuowania dzieła Chrystusa przez Kościół, jeślibyśmy poddali w wątpliwość pewne zdarzenia i opisy zawarte w Biblii.
Kontynuowanie dawnych obyczajów kładzie nadziak na tożsamość narodów, ich długoletnią tradycję, czasami przerywaną poprzez zniewolenie, ale wciąż przecież tę samą!
Coś, co istnieje od dawna, co jest legitymizowane przez historię, nabiera głębszego sensu istnienia, lepszej prawdy, większego prestiżu.
Niekiedy jednak zdarza się sytuacja całkiem odwrotna - ludzie chcą całkowicie zerwać z przeszłością, np. rewolucja kulturalna w Glinach w 1966 r., działania Czerwonych Khmerów w Kambodży w latach 70-tych.
Czasami ludzie chcą się od przeszłości odwrócić, zapomnieć o niej lub po prostu przestaje icli ona interesować. Szczególnie jest to widoczne wśród młodych pokoleń. Robimy to poprzez przemilczenie, nie dbanie o jej materialne ślady.
Czasami od przeszłości uciec się nie da, czego przykładem jest wciąż żywa dyskusja o nazizmie w Niemczech.
Czasami przeszłość udaje się pogrzebać chwilowo, ale bez pewności, że pewne sprawy nie wyjdą kiedyś znowu na wierzch, gdy komuś będzie to akurat na rękę.
Przeszłość często staramy się odtworzyć, czego wyrazem było np. odbudowywanie zniszczonych miast po wojnie, starając się przywrócić im dawny kształt Czasami ludzie chcą odtworzyć bowiem konkretną przeszłość, niezmienioną, lepszą niż rzeczywistość, bo wyidealizowaną. Podobną rolę pełni żydowska idea powrotu do Ziemi Obiecanej, czy zwrotu zagrabionego Żydom w czasie II wojny mienia. Ma to im przywrócić utracony świat.
Idea powrotu do dawnej świetności pojawia się u przegranych.
Najczęściej można jednak przywrócić tyiko pewne elementy przeszłości. Jej całej nigdy całkowicie nie odzyskamy.