świetle faktu, iż władza polityczna jest suwerenna, jej kontrola jest nie do pomyślenia.
Autor uważa, że rządzący rzadko wykraczają poza przeciętność zarówno pod względem moralnym, jak intelektualnym, a przeciwnie -często znajdują się poniżej przeciętnej. Mówi też, że w życiu politycznym rozsądnie jest przygotowywać się możliwie na najgorsze, i starać się walczyć o oczywiście najlepsze. Za szaleństwo uważa opieranie wszystkich wysiłków na nikłej nadziei, że uda się znaleźć wspaniałych czy choćby kompetentnych władców.
Autor opisuje „paradoks wolności", którym jako pierwszy posłużył się Platon: krytykując demokrację i opisując powstanie tyranii, Platon zapytuje: a co będzie, jeśli lud zapragnie, by nie on sam rządził, lecz właśnie tyran? Człowiek wolny, powiada Platon, może wykorzystywać swą wolność dwojako: początkowo lekceważąc prawo, potem odrzucając samą wolność i wołając o tyranię. Gdy nieraz dochodziło do takiego czegoś, demokraci przyjmujący za podstawę swej wiary politycznej zasadę rządów większości lub podobną zasadę suwerenności nieodmiennie pogrążali się w beznadziejnej sytuacji intelektualnej. Z jednej strony bowiem, przyjęta przez nich zasada wymaga odrzucenia wszelkich rządów poza rządami większości, a więc i tyranii, z drugiej - ta sama zasada wymaga zaakceptowania każdej decyzji podjętej przez większość, a więc i tyranii.
Wyżej opisane teorie suwerenności są paradoksalne, twierdzi autor i są słabe zarówno z punktu widzenia doświadczenia, jak logiki.
Ale z drugiej strony, istnieje taka teoria kontroli demokratycznej, która nie zawiera paradoksu suwerenności. Teoria ta nie wychodzi od założenia wewnętrznego dobra czy słuszności rządów większości, ale raczej od uznania tyranii za zło. Za punkt wyjścia bierze ona, mówiąc