12t» JANUSZ KRUK
Wydaje się, że słuszność takiej interpretacji jest dość wątpliwa. Przyjęcie poglądu L. J. Luki wymagałoby bowiem uznania, że na terenie Ju-tlandii istniały podobne, a przede wszystkim relatywnie wcześniejsze niż na Pomorzu formy popielnic twarzowych. Takiego stanu rzeczy, w świetle wspomnianych badań Broholma i Brondsteda, nie można postulować.
Przytoczone uwagi upoważniają, jak się wydaje, do przedstawienia nieco odmiennego poglądu na zagadnienie dróg, którymi zwyczaj stosowania urn twarzowych został przeniesiony na Pomorze. Istnieją argumenty przemawiające przeciwko uznaniu Niemiec środkowych za etap w wędrówce idei popielnic twarzowych z południa Europy na Pomorze. To samo z jeszcze większą pewnością możemy przypuszczać w odniesieniu do terenów Jutlandii. W okresie halsztackim D na terenie Wielkopolski i Śląska nastąpiło, wyraźnie uchwytne archeologicznie, rozprzestrzenienie całego szeregu elementów kultury materialnej charakterystycznych dotąd wyłącznie dla Pomorza. Nie wchodząc w zagadnienia interpretacji mechaniki tego procesu, możemy stwierdzić, że w zasadzie od początku wspomnianego okresu nie istniała już izolacja kulturowa terenów położonych nad ujściem Wisły.
Jest więc wysoce prawdopodobne, że ludność tamtejsza weszła wówczas w orbitę intensywnych oddziaływań południowych, ograniczonych poprzednio wyłącznie do terenów kultury łużyckiej81. Obfitujące w bursztyn wybrzeże Bałtyku objęte zostało penetracją handlową inspirowaną z obszarów Europy południowej82, ograniczoną jeszcze w okresie halsztackim C do pogranicza łużycko-pomorskiego. Umożliwiło to infiltrację do środowiska pomorskiego wielu elementów wierzeniowych, która wyraziła się przyjęciem ornamentu figuralnego, recepcją kultu słońca i wielu innych, a przede wszystkim w adaptacji zwyczaju stosowania w obrządku pogrzebowym urn twarzowych.
81 Łuka, Importy italskie, s. 85, 86.
82 Sprawa bałtyckiego pochodzenia bursztynu, licznie znajdowanego na terenach Europy południowej, budzi od dawna szereg kontrowersji. W dyskusji nad tym zagadnieniem operuje się przede wszystkim argumentami przyrodniczymi. Z archeologicznego punktu widzenia istnieje duże prawdopodobieństwo posługiwania się suk-cynitem jako ekwiwalentem za importy południowego pochodzenia. Warto tu przypomnieć cenny postulat C. A. Moberga, który pisał: „Archeolog nordyjski nie ma możności fachowej oceny argumentów i kontrargumentów przyrodniczych, musi on tedy skonstatować, że im więcej wprowadzono pod dyskusję argumentów przyrodniczych, tym baczniejszej należy się domagać argumentacji archeologicznej za północnym pochodzeniem południowoeuropejskich bursztynów”; C. A. M o b e r g, Skąd pochodzą bursztyny w południowoeuropejskich znaleziskach z epoki brązu i żelaza?, „Postępy Archeologii”, nr 6: 1957, s. 160, tamże ważniejsza literatura zagadnienia. Zob. też W. Antoniewicz, Pochodzenie i gatunki bursztynu w Europie, „Wiad. Archeol.”, t. 8: 1923, z. 2—4, s. 113 n.; Łuka, Importy italskie, s. 88 i przyp. 264; tenże, Uwagi o niektórych kontaktach, s. 277—279 i przyp. 8, 10, 11.