ubiegłorocznych Kolosach za przejechanie quadem wzdłuż granic Polski, tym razem ze swoim przyjacielem Robertem Paseckim przeciął kraj „po przekątnej” - z Bieszczad do Świnoujścia. Kajakiem.
Trasa spływu liczyła 1300 km. Niepełnosprawny podróżnik (Labudda w młodości stracił obie nogi w wypadku) i jego towarzysz na przełomie czerwca i lipca przemierzyli kolejno San, Wisłę, Brdę, Kanał Bydgoski, Noteć, Wartę i Odrę, by zakończyć podróż u ujścia tej ostatniej rzeki do Bałtyku. Wiosłowali przez ponad miesiąc, a po drodze odwiedzili m.in. Przemyśl, Sandomierz, Warszawę, Płock, Toruń, Bydgoszcz i Szczecin.
Dominik Wioch | Idzie człowiek
Pomysł na tę wyprawę-pielgrzymkę był równocześnie prosty i niecodzienny: trzech mężczyzn, 27-letni Dominik Włoch, 47-letni Wojciech Jakowiec i 43-letni Roman Zięba, rusza w drogę. Jeden z Moskwy, drugi z Fatimy, trzeci z Jerozolimy. Mają się spotkać w Asyżu, by uczestniczyć w modlitwie o pokój z udziałem przedstawicieli religii całego świata. 4 miesiące marszu: bez namiotów, prawie bez pieniędzy, polegając wyłącznie na dobrym sercu spotykanych ludzi. „Na lekko”, bo bez bagażu uprzedzeń i przywiązań. Czy to już szaleństwo?
„Pielgrzym nie ocenia, za wszystko dziękuje, wtedy na drodze rozchylają się najcięższe zasłony”.
Dominik, Wojciech i Roman przemierzyli każdy po 3,5-4 tys. km przez pustynie, góry, lasy i stepy, wzdłuż morskich plaż i przez wielkie miasta, pokonując granice ponad dwudziestu krajów Europy i Azji. Zbliżając się do Alp, zamieniali sandały na podarowane im górskie buty. Przyjmowano ich w meczetach, synagogach, monastyrach, kościołach, w domach ludzi bogatych i biednych, mówiących różnymi językami, wierzących w Boga i niewierzących. Poznali więcej, niż mogli przypuszczać.
Szymon Belka | Rowerami wokół Titicaca
Titicaca to największe wysokogórskie jezioro świata. Dlaczego więc nie ma wokół niego wytyczonego szlaku rowerowego? Nie ma? Na pewno? Za sprawą Szymona Belki, Anny Kitowskiej, Marka Klimowicza, Romana Bednarka i Kacpra Kadłubiskiego coś się w tej kwestii zmieniło.
Chwile słabości i zwątpienia, gdy na przełęczach zawieszonych 4000 m n.p.m. musieli walczyć z trudnym do zniesienia bólem głowy, poranki, które trwały o wiele za krótko, bo niemal wprost z ciepłego śpiwora trzeba się było przesiadać na rower, mozolne pokonywanie każdego z 830 km. Ale było watro. I to jeszcze jak! Po 13 dniach młodym Polakom udało się objechać rowerami jezioro Titicaca. Wyczyn jest tym godniejszy uwagi, że chodzi o miejsce, gdzie ludzi na rowerach (a co dopiero pięciorga gringos!) nie widuje się prawie wcale.
Zbigniew Florecki | Letnia i zimowa Korona Gór Polski (na czas)
Plan na tę wyprawę (a właściwie wyprawy) był bardzo konkretny: zdobyć latem i zimą najwyższe szczyty wszystkich górskich pasm w Polsce oraz ustanowić przy tym rekordy szybkości w przejściu Korony Gór Polski, w tym zimowy w czasie poniżej 200 godzin. Oczywiście samotnie i bez wsparcia z zewnątrz. Przedsięwzięcie wymagające doskonałej kondycji w równym stopniu co perfekcyjnej organizacji i samozaparcia. Szczytów jest bowiem aż 28 (suma podejść to 11620 m) i wcale nie otaczają jednej doliny. Ale Zbigniew Florecki wiedział czego chce.
W czerwcu 2008 r. realizacja celu zajęła mu 133 godziny i 45 minut (niecałe 6 dni). Pobił rekord. Górskimi szlakami przemierzył 232 km, a do tego aż 1778 km pokonał siedząc za kierownicą auta, mknąc od Gór Świętokrzyskich przez Bieszczady aż po Rudawy Janowickie. Łysicę, Tarnicę, Lackowąi Radziejową zdobył już pierwszego dnia rajdu.
Na Koronę zimową zamierzył się na przełomie lat 2010 i 2011. Też dał radę: nowy