956
ANTYPROWINCJAŁKI - LIST ÓSMY
zewnętrznego świata. Korniki wychodziły z brzozy. Chrząszcz pływak nie chciał już do wody. Zato Pasikonik aż piszczał za kąpielą.
I oto Stało się. „Mur psychologii zamurowującej” pękł... Pierwsze odkryły to Ćmy i pofrunęły w stronę pobliskiego ogniska. Potem Komiki, Pasikoniki. Rytmice Topolowe. Biedna Sluzowica Ciemna („kosmopolityczny szkodnik wiśni” — pisze o niej nauka)2 wpadła w dziób szpaka. Wokół Pana Profesora pozostała tylko nieliczna grupa mniej gorliwych, w których pętały się jeszcze jakieś resztki introspekcji. Wśród nich rej wodziła samica Modliszka.
Kochany! To, co zobaczyłem, było mimo wszystko straszne. Samica Modliszka przybliżyła się do Profesora i swymi cudownymi oczyma spojrzała w jego oczy tak jakoś czarująco i zarazem ulegle, jak ulegle i czarująco może spoglądać tylko rzeczywisty świat zewnętrzny.
Profesor Omomiłek Brzeżnoplamek stanął na wysokości zadania... Czas jakiś słyszał jeszcze nad swym uchem subtelny głosik, który powtarzał: „Sam tego chciałeś, kochanie...”, poczem ogarnęła go wielka cisza. No cóż... Trzeba o tym powiedzieć: samica Modliszka wierzy głęboko, że ma duszę. W dodatku jest przekonana, że jej dusza jest piękna, subtelna i naprawdę czysta.
Po wykładzie i po tym, co się stało, zjawił się na szczawiu sam Rektor. Był bardzo zakłopotany. Zapowiedział kontynuację tematu i kontynuację podstawowego rozstrzygnięcia teoretycznego przez następnego profesora. Gdy chwilą ciszy uczczono pamięć Prof. doc. dra hab. Omomiłka Brzeżnoplamka, głos rektora lekko zadrżał w podzięce. A rektor nie był byle kim, był to bardzo twardy chrząszcz, sam imć Rohatyniec Jawajski.
Pomyślałem sobie, że nie jest łatwo być rektorem na owadzim uniwersytecie. Nie ma on wprawdzie kłopotów z nowymi teoriami, ale ile strapień przysparza mu wychowanie, jakie studenci a zwłaszcza studentki wynoszą ze swych domów!
Ściskam Cię serdecznie Twój Molinista
* Op. Cit., S. 149.