PIŁAT 91 1
od sądzenia Jezusa. On wiedział, co to znaczy skazać ulubieńca ludu.
— Sąd? Chcecie, bym go sądził? — teraz już grał rolę pijanego. — Dobrze, niech oskarżony stanie tu, świadkowie niech zajmą miejsce tam. — Ustawiał ich szerokimi, niepewnymi gestami pijaka. — Uciszcie się — wołał do swoich gości, rechocząc.
Ale nikt się nie uciszał. Zabawa wciąż trwała. Herod zaczął zadawać Jezusowi oficjalne pytania, na które nie spodziewał się odpowiedzi i odpowiedzi nie otrzymał.
— A więc, o co go oskarżacie? — zwrócił się do faryzeuszy.
— O to, że obwołał się królem żydowskim.
Herod wybuchnął nową falą śmiechu.
— No, to mamy przed sobą króla! A ja to co? — spytał Jezusa.
Jezus milczał.
— Skąd ty jesteś? Czyim jesteś synem?
Jezus milczał.
— On nie wie. On nie wie, czyim jest synem!
— Jest synem Bożym, przecież tak mówił — ktoś podpowiedział.
— Gdzieś się urodził?
Jezus milczał.
— On nie wie, gdzie się urodził.
— W mieście dawidowym, bo przecież król może się tylko w mieście Dawida urodzić.
— Nie wstyd wam — zwrócił się Herod do gości — żeby nasz król był tak ubrany? Szatę dla króla!
Zaczęto wołać o szatę. Wreszcie ktoś ściągnął za śpiącego w pijackim śnie biesiadnika białą togę. Wkładali ją pospiesznie na Jezusa. Faryzeusze znowu domagali się wydania wyroku. Odparł im z pijacką dobrodusznością:
— Jak ja mogę sądzić króla żydowskiego? Ja, który jestem jego poddanym? Idźcie do Piłata. On rządzi w Jerozolimie. Ja w pełni uznaję jego władzę.
Od dawna nie mieli wątpliwości, że muszą wrócić.
Piłat podszedł do okna. Na plac wciąż nadciągali jacyś ludzie. Tworzyły się małe grupki żywo gestykulujące. Pokazywali na pałac. „To z pewnością zwolennicy Jezusa. Myślą, że Jezus jest tutaj" — wyjrzał zza kotary. Plac już nie był całkiem pusty, choć Jerozolima jeszcze spała. Polecił wezwać setnika;
— No, to pozbyliśmy się kłopotu. Odesłałem ich do Heroda.
— Źle się stało — uciął ten krótko.
Piłat rozpoczął swój niespokojny spacer po pokoju.
— Dlaczego mówisz, że źle się stało? — spytał setnika.