plik


ÿþx. Piotr Skarga Urodzony w zacnym domu hrabiów z Aquinu, z Landulfa ojca i matki Teodory, wielki i chwalebny ko[cielny Doktor, kolumna i podpora nauki katolickiej Tomasz Z. W |ywocie matki przez jednego pustelnika, na imi Bonusa, zwiastowany, jeszcze w dzieciDstwie przyszB swoj [witobliwo[ przez znaki Baski Bo|ej na sobie zwiastowaB; w kpieli bowiem niewiedzie skd karty dostaBo dzieci, któr mocno ile mogBo [ciskajc, wydrze jej sobie nie dopu[ciBo, a gdy wydarta jemu byBa, Pozdrowienie Boga Rodzicy na niej si pokazaBo; której tak znowu pBakaniem dosta chciaB, i| si utuli nie daB, a| mu przywrócona byBa, której skoro dostaB, w usta j wBo|ywszy, poBknB. Dziecinne jego igranie i pociecha w pBaczu nie byBa insza okrom ksi|ek; co byBo znakiem wielkiej nauki jego, która si potem pokazaBa. W piciu lat do zakonników Z. Benedykta do klasztoru KasynieDskiego dany byB od Rodziców, nie bez osobnego daru Bo|ego nad nim, aby si jego mBodo[ [wieckim zmazaniem i towarzystwem nie naruszyBa. UprzedzaBa mdro[ lata z podziwieniem innych; nauczyciela swego pytaB czsto, coby to byB za Bóg? A co mu powiedziano, to mocno w pamici trzymaB. ZachowaB si mBodych leciach w statku wielkim, w skromno[ci i milczeniu, tak dalece, i| nic pBochego po sobie nie pokazowaB.  Oddany rodzicom w lat 10 w Neapolim si uczyB, prdki w ostrym rozumie pochop biorc, nabo|eDstwa nie zaniechaB, owszem je raczej za fundament |ycia swego biorc, P. Bogu si oddawaB. Majc lat 13, opu[ciwszy bogate rodzice, [wieck rozkosz, dobre mienie i zacno[ urodzenia, poni|yB si w na[ladowaniu ubóstwa Pana naszego, na dostpienie doskonaBo[ci chrze[cijaDskiej, wstpujc do zakonu Z. Dominika. Matka jego z niewie[ciej uBomno[ci bardzo si tem obraziBa, i chcc syna widzie, gdy jej tego nie dopuszczono (bojc si, aby go moc z zakonu nie wziBa) tem si jeszcze wicej rozgniewaBa i stara si przez innych starszych synów swoich Landulfa i Arnolda poczBa, aby go dostali, a do niej przywiedli. Uchodzc tej trudno[ci starszy zakonu Z. Dominika, Tomasza z Neapolim do Rzymu wysBaB, ale na drodze rki i mocy braterskiej uj[ mBodzieniec nie mógB, gdy| pojmawszy go, do matki przywiedli.  RadziBa mu matka, aby kaptur zrzuciB, rozmaicie w tem serca jego macierzyDskiemi Bagodno[ciami u|ywajc; ale twardym si w tem bardzo matce stawiB on mBodzieniec Z., wicej bowiem sobie on zakonny ubior wa|yB, a nizli królewski szkarBat; matka jego o jego u|yciu na to zwtpiwszy, na zamek go jeden osadzi i pod stra| chowa kazaBa, tem z niego my[li zakonne chcc wystraszy; lecz i to jego [. przedsiwzicia nie osBabiBo. SBaBa do niego czsto braci, aby mu my[li one rozerwali; nakoniec siostry z wielkimi pro[bami i sBowami mikkimi przezwyci|y serce jego chciaBy; ale on i w tej mierze szcz[liwym byB, bo lubo obiedzie ku sBu|bie Bo|ej gorcej swoj mdr odpowiedzi i sBowy Ducha Z. WzruszyB, jednak|e jedn do tego przywiódB, i| [wiatem wzgardziwszy, mniszk zostaBa i szcz[liwie w czystym stanie i bogomy[lno[ci {ywota potem dokonaBa. Nakoniec (jako Pismo mówi: Z domowników naszych najwiksi nieprzyjaciele nasi), do srogiego si i piekielnego dzieBa naD uciekli, naprawili bowiem nieuczciw i urodziw niewiast, aby tajemnie do niego wszedBszy, o czysto[ si jego pokusiBa; 1 / 4 x. Piotr Skarga za której utraceniem, Bacno si serce jego rozkosz cielesn zjte odmieni mogBo. Gdy z jej ubioru, sBów jadowitych i dotykania pobudk do zBego mBodzieniec Z. PoczuB, w sercu Chrystusowej pomocy wezwawszy i usty Imi jego [. mianowawszy, skoczyB do ognia w kominie gorejcego, skd porwawszy gBówni, na on nierzdnic z gniewem tak uderzyB, i| przestraszona ucieka musiaBa.  Za któr drzwi mocno zaparBszy, a on gBówni krzy| sobie na [cianie nakre[liwszy, padB na twarz swoj, z pBaczem P. Boga proszc, aby go przy czysto[ci zachowa raczyB, a takiego naD upadku nie dopuszczaB; dBugo tedy na modlitwie bdcy zdrzymaB si i widziaB przez sen, i| ldzwie jego dwa AnioBowie pasem [cigali, mówic: Pasem ci czysto[ci [cigamy, który si nigdy nie przerwie; a on tak wielk bole[ na ciele uczuB, i| ocknwszy si, gBosem wielkim krzyknB tak, i| si stra| do niego porwaBa; lecz on cho to przez sen widziaB, co mu si dziaBo, nikomu jednak tego (a| przed [mierci swoj bratu Reginaldowi) nie oznajmiB. Od tego czasu wielki miaB dar [. Czysto[ci, a przeci biaBych si gBów rozmowy bardzo strzegB, chyba gdzie duchowna potrzeba to na nim wycigaBa.  Po dwu leciech widzc matka stateczno[ jego, bojazni Bo| wzruszona i wicej mu do rzeczy [. Nie przeszkadzajc, dopu[ciBa stra|y, aby go Dominikanom tajemnie wydali. Spuszczony oknem Z. Tomasz, do Neapolim si wróciB. Potem na nauk do Pary|a byB posBany, gdzie starsi sByszc o sBawnej a gBbokiej nauce Wojciecha wielkiego w Kolnie, tam go na wiczenie, czego te| i sam pragnB, posBali. UczyB si pilno, a w milczeniu t| i cicho[ci tak si zachowywaB, i| go towarzysze jego, gardzc nim, niemym woBem nazywali; przez milczenie i skromno[ jego, tpy mu rozum przyczytajc. Lecz si wkrótce jakim byB, pokazaBo, gdy z posBuszeDstwa na jedn trudn kwesty odpowiada musiaB; za wzywaniem bowiem pomocy Bo|ej tak mdrze si sprawiB, i| sna maBo i mistrza nie przechodziB; zaczem rzekB Wojciech Wielki: Tomaszu, nie tak na pytanie odpowiadasz, jako urzdu nauczyciela u|ywasz; i obróciwszy si do uczniów, tak powiedziaB: Wy go niemym woBem zowiecie, ale ten wóB tak ryknie, i| go [wiat wszystek sBysze bdzie; z czego si on jednak nie podniósB, ale w pokorze podlejszym si nad inne by poczytaB. Prdko potem wzity do Pary|a, gdzie zostawszy w teologii bakaBarzem, ksigi Sententiarum Lombard, z wielkim wszystkich podziwieniem tak wykBadaB, i| ka|dy widzie mógB, |e od Pana Boga dar nauki wielkiej wlany miaB.  Potem mu doktorem zosta kazali, z czego smutnym bardzo bdc, a niegodno[c sobie przypisujc, na modlitwie gdy si frasowaB, miaB jednej nocy takie widzenie: ZdaB si by na modlitwie pBaczliwy; i przyszedB do niego jeden wielebny starzec, pytajc go, o coby z tym pBaczem Pana prosiB? A on rzekB: Oto mi doktorem zosta ka|, a ja na ten urzd godnym si nie czuj i nie wiem co za tem, albo fundament przedmowy mojej wzi mam. RzekB mu on starzec: Bdz dobrej my[li, chce Pan Bóg, aby[ w tem starszym swym powolny byB; a za tem mie bdziesz, one sBowa z Psalmu: Pokrapia góry z wysoko[ci swojej, a z po|ytku dzieBa jego wysyca si ziemia. Wtem si ocknB i dzikowaB P. Bogu , i| jego modlitw przyj raczyB, 2 / 4 x. Piotr Skarga zostawszy tedy doktorem, wielki po|ytek Ko[cioBowi Bo|emu uczyniB, nauczaniem i pisaniem.  Nigdy bez modlitwy do ksig si i pisania nie rzuciB; i powiadaB tajemnie bratu Reginaldowi, i| to, co umiaB, nie tak z pracy swej, jako z daru Bo|ego dostpiB. Pisanie jego wszystek Ko[cióB Bo|y do tego czasu o[wieca, które lubo jest wedBug onych czasów w sBowach nie wyborne, ale rzeczy wielkich, gBbokich i na zburzenie nieprawdy heretyckiej peBne, z trudnych si rzeczy bardzo Bacno w pisaniu wykBada i czytelnika wielkim skarbcem ubogaca. ByB w mowie ten Zwity i w kazaniu szcz[liwy. {ydów niemaBo sw rozmow i modlitw P. Bogu pozyskaB. Ustawiczn prac Ko[cióB Bo|y i t winnic jego rozmna|aB. W nabo|eDstwie bardzo gorcy byB, a osobliwie ch miaB ku Naj[witszemu Sakramentowi; co dzieD Msz [. Majc, a drugiej sBuchajc, przy której sam kapBanowi sBu|yB. Gdy co trudnego pisa i wykBada miaB, nad pilno[ i modlitw postu te| u|ywaB, od Ducha Z. Rozumienia i rozwizania trudno[ci proszc. Czstokro od rzeczy si trudnych odwodzc, w {ywotach i powie[ciach ZZ. OchBod swoj i czytanie miaB, bojc si, aby serce nie stwardziaBo, gdy si rozum ostrzy; bo bywa pospolicie, kto si w samej tylko nauce rozmiBuje, skruszenia serdecznego zapomina. Czasu jedneo, gdy si ochotnie w Neapolim przed krucyfixem modliB, gBos taki usByszaB: Dobrze[ o mnie pisaB Tomaszu, jakiej chcesz odemnie zapBaty? A Tomasz Z. ZawoBaB: Nie chc nic innego, jedno samego ciebie Panie mój. Czem pocieszony Zwity, tem wicej wiksz prac na po|ytek Ko[cioBa Bo|ego podejmowaB, na czste si rzeczy Boskich uwa|ania i rozmy[lania z modlitw udajc.  W tem tak byB gorcy, i| czstokro od siebie odchodzc, w ciele si by nie czuB i od zmysBów cielesnych odstpowaB. Raz u stoBu króla Krancuzkiego Ludwika Z., gdy pisaB nieco przeciw kacerstwu Manicheuszowemu, a to, o czem w domu my[liB, w gBowie mu tkwiBo, jedzc zawoBaB: Przekonani s Manicheuszowi; pisz bracie to, co powiem. Wtem trci go w bok przeor Paryzki, który podle siedziaB, mówic: Doktorze, u królewskiego stoBu, a nie w komorze klasztornej siedzisz. A on si zawstydziwszy, króla o to przepraszaB; król za[ wiedzc obyczaj jego, przyzwa wnet pisarza kazaB, aby to, co mu przyszBo do gBowy, nie ginBo. Zwieckiemi rzeczami mocno bardzo, ubóstwa Chrystusowego na[ladujc, gardziB. Gdy jednego czasu wje|d|ajc w Pary| bracia pikno[ i wielko[ miasta chwalili, on rzekB: Ktoby mi daB obiera, mówic: Co wolisz, Pary| ten, czyli kazania Chryzostomowe na Z. Mateusza, jabym si za ksi|ki jB.  Przeto| lubo wzywany na dostojeDstwa ko[cielne, zezwoli jednak nigdy nie chciaB. Urban IV arcybiskupstwo mu NeapolitaDskie dawaB, ale on z tego si pilnie wymówiB. Nakoniec i w klasztorze |adnego urzdu i zwierzchno[ci nie miaB, ale zaw|dy w wielkiem posBuszeDstwie starszych swoich pokory Chrystusowej u|ywaB. Raz brat zakonny nowo do Bononii przybyB i przeora o towarzysza na rynek ku sprawowaniu rzeczy pewnych prosiB; przeor daB mu tego, któregoby w klasztorze potkaB; ten potkawszy Z. Tomasza sobie nieznajomego, powiedziaB mu o woli starszego, a on wnet|e z bratem onym poszedB; lecz i| na nogi chory byB, nie mógB si w 3 / 4 x. Piotr Skarga chodzeniu zrówna onemu mBodszemu, który prdko biega i rzeczy swoje sprawowa chciaB; wic ogldajc si, woBaB naD on mBodszy [miaBo, a niemoc jego lenistwem zwaB, mówic, aby prdzej chodziB. PostrzegBszy to BonoDczykowi, którym dobrze znajomy byB, powiedz onemu bratu, i| to jest Tomasz on, tak [wiatu wszystkiemu znajomy czBowiek; a dziwujc si pokorze Z. Tomasza, pytali go , czemu tak z onym bratem biegaB? On im odpowiedziaB: Zakonne nabo|eDstwo na posBuszeDstwie si funduje, przeto co za dziw, i| czBowiek czBowiekowi si dla Boga poddaje, poniewa| Bóg sam dla nas i zbawienia naszego, poddanym by u ludzi raczyB.  Kazanie jego byBo Batwe do pojcia ludzkiego, trudnych bowiem rzeczy nie rad na kazaniu prawiB, ale je raczej do szkóB odsyBaB, a zbudowaniu serc ludzkich sBu|yB, to sam pierwej peBnic, czego uczyB. Przeto| i| wielki po|ytek nauk czyniB, ludzie go jako ApostoBa i posBaDca Chrystusowego sBuchali. W Rzymie w po[cie, gdy szedB z kazania, niewiasta, czerwon niemoc majca, dotykaniem si jego sukni podoBka zleczyBa; drugi raz towarzysza, noszeniem ko[ciZ. Agnieszki, które zaw|dy przy sobie miaB, od febry zleczyB; i wiel innemi cudami [witobliwo[ jego wsBawi P.Bóg raczyB. Nakoniec po wielkich i ustawicznych pracach swoich w Ko[ciele Bo|ym, gdy byB od papie|a Grzegorza X, na koncylium LugduDskie posBany, na drodze majc lat 50 zachorowawszy, udaB si w chorobie do klasztoru Cystercyensów, Fossa nova nazwanego, do którego wchodzc, o [mierci swojej oznajmiB, mówic: Tu jest odpoczniecie moje; gdzie gdy widziaB braci Onego zakonu bardzo do posBugi swej ochotne, wstydziB si tego, tak mówic: Czy tak|e sBudzy Bo|y mnie czBowiekowi ndznemu sBu|y maj? A gdy zakonnicy oni prosili, aby im jak pamitk pisania swego zostawiB, w chorobie onej wykBadaB pisaniem Pienia Salomonowe, prawdziwie na on czas, gdy si sam do pienia onego górnego i niebieskiej muzyki gotowaB.  Gdy ju| w niemocy je[ nie mógB, pytali go, czemby si przeci posili mógB? PowiedziaB: Gdyby byBy [ledzie [wie|e, jakie w Pary|u bywaj, podobno mógBbym je je[. A i| w onej stronie o takich [ledziach ani sBycha, gdy kupiono dla niego innych rybek, które WBosi sardy zowi, cudem Bo|ym w [ledzie si takie, jakich pragnB obróciBy; z czego dziwujc si wszyscy, z wielk mu je rado[ci nie[li. Lecz on dobro Bo| sBawic, jako Dawid onej krwi m|nych |oBnierzów dobytej wody z cysterny w Betleem pi, tak on je[ ich nie chciaB, ale je P. Bogu ofiarowaB, a co[ innego troch zjadB, my[lc sobie, i| innej potrawy ju| byBo potrzeba, to jest onej, która |ywot daje wieczny. Zaczem prosiB aby mu Przenaj[w. Sakrament podany byB, który z wielk pokor i wyznaniem katolickiem przyjwszy i pomazanie oleju [. Wziwszy, ducha P. Bogu oddaB, ten wielki a sBawny m| w nauce i |ywocie, który sBusznie Anielskim Doktorem nazwany jest, którego jako za |ywota, tak i po [mierci Pan Bóg wielkimi cudami uczciB. Jako| si [witej modlitwie grzeszni pokornie zalecajc, pro[my P. Boga w Zwitych swoich chwalebnego, aby[my to, co ten Z. Doktor napisaB, zrozumie, a to, co uczyniB, na[ladowaniem wypeBni mogli, przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, któremu z Ojcem i z Duchem Z. Równa chwaBa na wieki, Amen. 4 / 4

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Żywot Św Genowefy
Lichwa wg Åšw Tomasza z Akwinu
W Dłubacz, Postać i myśl św Tomasza z Akwinu, s 173 181
Ewangelia Åšw Tomasza
Czarnecki Adam Recepcja Arystotelesa w filozofii św Tomasza z Akwinu
Piotr Skarga Żywot Świętej Salomei
Ewangelia Åšw Tomasza 5ewag
H Majkrzak, Filozofia wychowania w ujęciu św Tomasza z Akwinu, s 201 212
Gilson Etienne Tomizm Wprowadzenie do filozofii sw Tomasza z Akwinu
Modlitwa św Tomasza z Akwinu
żywot św Mechtyldy
Wizja człowieka w poglądach św Augustyna i św Tomasza z Akwinu
Skarga P św Antoni z Padwy

więcej podobnych podstron