304
Spraioozdania i recenzje
Wspomnienia Grzymały-Siedleckiego zasługują na dosłowne ich przytoczenie:
„Nie bez wzruszenia zabieram się do wspomnień o profesorze Poniatowskim. Niedługie było nasze wspólne w więzieniu przebywanie, a jednak tak zbliżyliśmy się, tyleśmy sobie mieli wzajemnie do powiedzenia i tyleśmy sobie powiedzieli, że gdy od nas odchodził na oddział, żegnaliśmy się jak najdawniejsi przyjaciele. Zesłano go potem do Majdanka, przez dłuższy czas dochodziły wieści, że się dobrze trzyma. Z Majdanka przewieziono go do Litomierzyc, gdzie żywota dokonał.
Profesor Stanisław Poniatowski na Pawiak dostał się przez przypadek, powiedzieć by można: w nocy przybywa doń gestapo i z pierwszych już pytań jasne, że zaszli tutaj przez pomyłkę, bo szukają Juliusza Poniatowskiego, byłego ministra rolnictwa; sprawa się wyjaśnia, przepraszają za najście, tylko jeszcze — niejako z amatorstwa, czy nawyku — chcą odbyć rewizję: „Pan profesor rozumie: skoro już u pana jesteśmy'’... No i na półkach wśród innych druków komplet konspiracyjnych gazetek, z pedanterią, po profesorsku ułożonych! Profesor etnologii powędrował na Pawiak, przebywa z nami, spędza czas jak najczynniej, organizuje nam wykłady, seminaria, odczyty, dyskusje, colloąuia, niemal egzaminy...”.
A dalej na s. 198 wspomnienia:
„Już w pierwszych rozdziałach pisałem o wdzięku narratorskim rektora Michałowicza. Obecnie po cyklu wykładów profesora Poniatowskiego zestawiam sobie te dwa talenty popularyzatorskie. Jakaż różnica w sposobach, w gatunkach wypowiadania się. Michałowicz to rektor dawnej szkoły — szkoły, powiedziałbym: salonowej, przyzwyczajony do głoszenia prawd w gronach „panów szanownych i pięknych pań” — z wyszukaną umiejętnością dba więc o to, by audytorium nie przeciążyć natłokiem uczoności, by fragmenty serio przegrodzić anegdotą, wspomnieniem, dowcipem. I cały jego kunszt polega na tym, że z tych różnorodnych elementów lepi się całość logiczna i konstruktywna. — Profesor Poniatowski mówi już do ludzi nowej, demokratycznej epoki, do jednostek, miłujących trud w myśleniu, niechętnych ozdobom stylistycznym i dygresjom, w jego wykładzie jest bezwiedna skłonność do metod matematycznych, nie do beletrystyki, jak u profesora Michałowicza. — I nie ma większej przyjemności, jak słuchać ich obu systemem płodozmianowym: raz jednego, zaraz potem drugiego.
Magnificencja lubi wykładać, to niewątpliwie (profesor Poniatowski również), chętnie nawet wsłuchiwał się kiedyś w swoje mówienie, ale tutaj na Pawiaku przemawia nie tylko z tych powodów”. JG
Stanisław Hełsztyński Wśród swoich i obcych w USA. Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza Warszawa 1966.
W ciekawej książce reportażowej S. Helsztyńskiego można znaleźć niejedną ważną dla etnografa informację o emigracji polskiej w USA — jak chociażby wzmianka o badaniach wpływu języka angielskiego na język polskich emigrantów, lub ciekawe i bystre charakterystyki modelu życia amerykańskiego. Znajdujemy w niej na s. 159 następującą relację: „Również profesor Stith Thompson, staruszek
Tenże, Fakty etnologiczne i metody ich badań. Lud, t. XXXVII, s. 32 - 68. Tenże, Zagadnienie paralelizacji kultur paleolitycznych z kulturami etnologicznymi. Lud, t. XXXVIII, s. 28 - 34. Tenże, Dziennik wyprawy (do kraju GoldóW i Oroczonów w 1914 r.). Lud, t. L, s. 7 -120. Wstęp od Redakcji. Wstęp do Dziennika opr. B. H e i d e n r e i c h. F. W o k r o j. Ludność nadamurska w świetle antropologicznych materiałów S. Poniatowskiego. Lud, t. L, s. 121 -190. J. Glinka, Somatoskopia i somatotypologia (konstytucjonalna) grup nadamurskiej ludności Go Idów i Oroczonów. Lud, t. L, s. 191 - 230. Materiały S. Poniatowskiego gromadzone do różnych Jego prac znajdują się w archiwum naukowym Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego pod numerami inw: 236, 237, 240 - 245 , 247 - 284, 286 - 291, 293, 295 - 312, 361 - 362, 367 - 376, 824, 881 - 886, 491, 601. JG