Wywiad z prof. Witoldem Chmielewskim
Witold Chmielewski: (śmiech) I tak, i nie. Tak nas oceniają z zewnątrz, tak mogę być odbieramy, ale tak naprawdę nie mam takich zamiarów. Moim zdaniem każda forma sztuki ma swoje miejsce. I to nie my decydujemy, co z tej sztuki dociera do ludzi, ale oni sami decydują, co chcą oglądać. Tak więc ani malarstwo, ani grafika nie są zagrożone, a nawet wręcz przeciwnie. Przeglądałem katalog festiwalu plakatu i grafiki Plaster z toruńskiego Centrum Sztuki Współczesnej, jednym z uczestników był wtedy znakomity mistrz plakatu z Białorusi, który stosuje wręcz archaiczne techniki - po prostu ręcznie kaligrafuje. I nic tej metody nie zastąpi. W sztuce wszystko ma przyszłość i rację bytu.
W opisie waszego Zakładu znalazłem coś, co mnie zafrapowało. Zajmujecie się dziedzinami na wskroś współczesnymi, a tymczasem swoje korzenie wywodzicie... aż z Imperatorskiego Uniwersytetu Wileńskiego z XIX wieku. Czy naprawdę współczesna sztuka komputerowa ma korzenie w Imperium Rosyjskim?
Piękne pytanie. Każda sztuka współczesna ma korzenie we wcześniejszej. W końcu komputer to tylko narzędzie. Przez te 215 lat od powstania uniwersytetu w Wilnie tych narzędzi pojawiło się dużo. Komputer jest jednym z ostatnich, ale mam nadzieję, że nie ostatnim. Już widać kolejne -- np. telefon komórkowy, który robi już niezłe zdjęcia i filmy, albo tablet. Te narzędzia pomagają, ale nie zastępują wszystkiego. Są przydatne w pewnych obszarach sztuki, ale już przy rzeźbie lub performance multimedia mogą być jedynie uzupełnieniem. Powołując się na tak długą historię chciałem wskazać, że nasz Zakład jest spadkobiercą wileńskich katedr uniwersyteckich związanych ze sztuką użytkową. To były katedry architektury i prowadzona przez Jana Bułhaka katedra fotografii. Stąd się wywodzimy. Prof. Stefan Narębski tworząc w 1945 roku Wydział Sztuk Pięknych na UMK powołał katedrę architektury wnętrz. To właśnie sztuka użytkowa połączona z tak zwaną sztuką „czystą” dają najlepsze efekty - i taki charakter mają multimedia. Zresztą dziś bardzo trudno oddzielić sztukę od „niesztuki”. To właściwie tylko kwestia konwencji i indywidualnej oceny. Dla mnie ten problem nie istnieje, trzeba po prostu robić swoje.
W „intermediach", czyli działaniu pomiędzy różnymi mediami chodzi o wykorzystywanie wielości technik i konwencji stosowanych w sztukach plastycznych. Rozwijamy umiejętności zarówno w obszarze malarstwa, grafiki, rzeźby, kompozycji, projektowania graficznego, scenografii, filmu, performance, jak i najnowszych technologii komputerowych do tworzenia multimediów - takich jak grafika i animacja komputerowa 2D i 3D. realizacje wideo i audio, tworzenie stron internetowych. Są to różnego rodzaju poszukiwania w obszarze sztuki, ale także poza nią. Zajmujemy się na przykład kiczem. Na moich zajęciach studenci poznają, czym jest kicz, i próbują sami coś takiego zrobić. Chociażby „kicze nagrobkowe" związane z tradycją święta 1 listopada. To bardzo ciekawe, ale i trudne, bo studenci są już „spaczeni sztuką” prawdziwą i jest im bardzo trudno zrobić coś zdecydowanie kiczowatego. Po co takie zajęcia? Ano swojego wroga trzeba dobrze poznać. Studenci dowiadują się. czym on jest. jakie są jego silne i słabe strony. Jest to wróg numer 1 profesjonalnego artysty. Jednocześnie jest to nasz „stały partner”, bo przecież 90% tego. co nas w życiu otacza, jest bliskie kiczu.
.40