Czemu nie?!
Miał być tylko wyjątkowy i tylko jeden występ na festiwalu, ale Destroyers wrócił na dobre - najpierw z kolejnymi koncertami, a teraz z premierowym albumem "Dziewięć kręgów' zła", pierwszym od 1991 roku. Nowy materiał potwierdza, że zespół jest wr bardzo wysokiej formie, nie odmówiliśmy więc sobie przyjemności rozmowy z wokalistą grupy.
HMP: Początkowo reaktywowaliście zespół jedynie z myślą o występie podczas Helicon Metal Festival 11/ ale to7 co wydarzyło się w marcu 2019 roku utwierdziło was w przekonaniu1/ że rezygnować po jednym koncercie z czegoś/ co zapowiada się tak dobrze, byłoby głupotą?
Marek Łoza: Zagraliśmy ten koncert. Chociaż wiem, że warsztatowo było mnóstwo niedociągnięć, to fani przyjęli nas wprost fantastycznie. Ludzie śpiewali nasze kawałki, znali teksty, podczas gdy ja sam musiałem się tych tekstów na nowo uczyć. Było to dla mnie pozytywne zaskoczenie. Początkowo był plan,
źle. Zaczęliśmy, wiec próby już z nowym gitarzystą, który przyszedł w miejsce Waldka Lukoszka i tak na kolejnym koncercie w li-pcu w Tychach zagraliśmy już całą "Noc królowej żądzy", plus wszystkie bonusy. Ponieważ na koncertach słychać było glosy domagające się kawałków z drugiej płyty, wiec zaczęliśmy ją robić i sukcesywnie dokładać do granej setlisty.
Wasz poprzedni album, "The Miseries Of Virtue", wyszedł wiosną 1991 roku, czyli niemal 30 lat temu. To szmat czasu - nie mieliście obaw, czy zdołacie stworzyć mate
że tylko ta reaktywacja, że to taki kaprys, ale po koncercie bębniarz Wojtek przyszedł do mnie i zapytał "Ciągniemy to dalej?". Koncertowe celebrowanie 30-lccia wydania debiutanckiego albumu "Noc królowej żądzy" pewmic utwierdziło was w przekonaniu, że ten powrót ma sens, tym bardziej, że no-wy-stary skład miał też potencjał, co potwierdzał choćby premierowy utwór "Czarna śmierć"?
Pomyślałem "czemu nie!". Najtrudniejszy był start, zrobienie tych kilku kawałków, które zagraliśmy na Heliconie. Pomyślałem więc: spróbujmy zrobić więcej, całą płytę i zobaczyć jaki będzie odzew'. Czy nadal ktoś będzie chciał przychodzić na kolejne nasze koncerty?! ja nie miałem doświadczenia jak wygląda obecnie scena klubowa. Słyszałem o koncertach, na które przychodzi po kilka osób, wiec chciałem sprawdzić czy będzie aż tak
riał rówmie dobry jak kiedyś, a do tego interesujący obecną publiczność, wytwór ery streamingu i powierzchownego kontaktu z muzyką, bo jednak bazowanie wyłącznie na starych fanach byłoby czymś ryzykownym? Po tym lipcowym koncercie Adama Słomko-wskiego zastąpił Tomasz Owczarek, kolega Dominika z poprzedniej kapeli. Chłopcy są bardzo zgrani, bo grają razem od trzynastu lat czyli pól ich życia. Wiedzieliśmy, że bez nowego materiału ta reaktywacja będzie tylko sezonowym tzw. odgrzewanym kotletem. Chcąc zrobić coś więcej trzeba było skomponować kolejną płytę. Było to bardzo ciekawe doświadczenie. Z jednej strony nie miałem pojęcia jak od strony komponowania prezentują się młodzi gitarzyści, a z drugiej czy ja sam będę potrafił coś wymyśleć. Coś co nie będzie kopią, czymś po prostu miernym, z czego sam nie będę zadowolony. I tak od
wiosny ubiegłego roku kolejno zaczęły się pojawiać nowe kompozycje, raz moje, raz któregoś z gitarzystów, co ostatecznie dało te osiem kawałków, które zawiera płyta "Dziewięć kręgów zła".
Na jakim etapie pojawiła się myśl, że warto pomyśleć o kolejnej płycie? Uznaliście, że powrót z prawdziwego zdarzenia to taki, gdzie poza koncertami pojawia się nowe wydawnictwo?
Nawiązując do poprzedniej odpowiedzi mieliśmy oczywiście obawy i w ogóle nie wiedzieliśmy czy uda się coś sensownego skomponować. To była jedna wielka zagadka, tym bardziej ciekawie się robiło w miarę powstawania kolejnych numerów.
Kiedy rozmawialiśmy w grudniu ubiegłego roku wspominałeś, że nowy materiał jest już praktycznie gotowy, brakowało tylko tekstów do trzech utworów, tak więc pisanie poszło wam naprawdę sprawnie?
Teksty wzbudzały moje największe obawy. Nie pisałem nic od 30 lat, więc nie miałem pojęcia czy uda mi się napisać choć jeden, a co dopiero całą płytę. Do tekstów przykładam szczególną uwagę i staram się, by treść w nich zawarta zawsze miała jakąś wartość, była o czymś prawdziwym, podpartym historią czy legendą. Do tego dochodzi to, by brzmiały w miarę metalowo, co w przypadku języka polskiego jest niesamowicie trudne. Wiem, że te teksty wzbudzą najwięcej kontrowersji. ale mam czyste sumienie bo żaden z moich obecnych, jak i poprzednich tekstów nie był napisany na przysłowiowym kolanie. Nie ma tekstów o niczym. O nieistniejących smokach czy walkach rycerzy, które się nigdy nie odbyły. Staram się także by jakiś refren był do zaśpiewania, bo to się świetnie sprawdza na koncertach. Tak wiec w miarę jak komponowaliśmy kolejne kawałki, tak ja pisałem kolejne teksty. Pierwszym tekstem napisanym na tę płytę była "Czarna śmierć" a ostatnim "Wszetecznica”.
Większość muzyków podkreśla, że komponując i opracowując nowe utwory nie myślą o oczekiwaniach fanów - w waszym przypadku było chyba podobnie, bo "Dziewięć kręgów zła" to materiał na wskroś klasyczny, zakorzeniony wręcz w waszej twórczości, którym w żadnym razie nie próbujecie ani nikomu przypodobać się, ani też odkrywać jakichś nowych lądów?
Dokładnie tak. Komponowaliśmy to, co siedziało nam w głowach, co wypływało z nas, absolutnie nie patrząc na modę. Mam świadomość, że napiszą jaki to staroświecki thrash metal, że dziś tak się nie gra. ale z drugiej strony jak byśmy nagrali coś na tzw. czasie. to wtedy mówiono by, że podążamy za modą, że stare dziadki próbują robić coś, co do nich nie pasuje. Zawsze powtarzałem, że komponuję to czego sam chciałbym posłuchać i nagrania z nowej płyty po prostu mi się podobają i lubię ich słuchać.
Zaskoczeniem jest brak w składzie Destroyers realizującym tę płytę perkusisty Wojciecha Zięby, inicjatora reaktywacji zespołu w roku 2018 - dlaczego wasze drogi rozeszły się akurat w tym momencie?
Wojtek wszedł z nami do studia w lutym i nagrał dwa nagrania z całego materiału, jeden
DESTROYERS