z czasem śmieci wypadało wynieść i tu dochodzimy do uzasadnienia lego nieco sensacyjnego tytułu tego opowiadania
Owego feralnego dnia. udałem się z przepełnionym kubełkiem śmieci przed dom. celem jego opróżnienia. Niestety, stojącego nieopodal dużego pojemnika na odpadki tym razem nie było na swoim miejscu. Coś jednak z tym fantem trzeba było zrobić. Rozejrzałem się więc dokoła i widząc po drugiej stronie ulicy za niskim płotkiem, opuszczoną i zaniedbaną parcelę z resztkami murów jakiegoś domu, zdecydowałem się tam pozbyć się moich śmieci. Po przeskoczeniu ogrodzenia i opróżnieniu kubełka, usłyszałem niespodziewanie głośne wołanie: - „Hej!!! Ty tam!'. Widocznie ktoś mnie zobaczył gdy forsowałem płotek i postanowił interweniować. Sytuacja stała się niezręczna. Oto zostanę przyłapany na dość kompromitującym uczynku zaśmiecania czyjegoś podwórka. Spanikowałem i dla zachowania twarzy, postanowiłem czym prędzej ulotnić się z tego miejsca. Porzuciłem więc kubełek I szparko pobiegłem wgląb porośniętej gęstymi krzewami posesji Przeskakując po drodze jakieś płotki i forsując wysokie siatki działkowych ogródków. wciąZ słyszałem odgłosy pogoni. Jakiś gość koniecznie chciał mnie dopaść - uświadamiałem sobie i uciekałem dalej W końcu wszystko ucichło i będąc przekonany że faceta zgubiłem - rozpocząłem odwrót do domu Nagle z za wysokiego krzewu któregoś ogródka, wyskoczył jakiś cywil głośno krzycząc: -. Ręce do góry'!!, w rozdygotanej dłoni trzymał
:e znając okolicę, gość zaczaił się i odciął m
jakoś
>n tylko warknął na
Żarty się skończyły. Posłusznie podniosłem rę.....
wyjaśnić okoliczności całego zajścia, al tłumaczyć się będę na komisariacie, A
domyśliłem się. Gdy jednak w końcu powiedziałem* mu, że Testem pracownikiem WSWF-u i mieszkam tu pod 42-ką, kazał mi opuścić ręce, lecz dalej nieufny - poprowadził z pistoletem w dłoni pod wskazany adres. Tam nasza gospodyni, nieco wystraszona I mocno przejęta moją niecodzienną przygodą, oczywiście potwierdziła, że dobrze mnie zna. bo jestem jej lokatorem, a całe wydarzenie to czysty przypadek. Uspokojony tym. jak się okazało mieszkający obok interweniujący milicjant, po udzieleniu surowego upomnienia - zaniechał wobec mnie .dalszych czynności służbowych" - jak powiedział. Zapytał przy tym, dlaczego z tak błahego powodu i narażając się na niebezpieczeństwo, panicznie przed nim uciekałem. On zaś będąc pewien, że ściga działkowego złodzieja, postanowił go za wszelką cenę ująć, co mu się zresztą udało. Z tym, że zamiast złodzieja złapał sąsiada. A broń zawsze ma przy sobie. Nie potrafiłem mu wytłumaczyć motywów swego postępowania.
Obecnie na wspomnianej, pięknie utrzymanej parceli przy ulicy Karola Szymanowskiego stoi luksusowa willa, a jej otoczenie mało dziś przypomina okolice opisywanego zdarzenia. Mój niezapomniany kolega Pipek oraz mili gospodarze spod 42-ki da ........ '~Ł“ * !
Antoni Kaczyński