Jaka atmosfera panowała wówczas wśród studentów? Jakie mieli marzenia, oczekiwania?
Było biednie, nikt nie miał pieniędzy. To było zaledwie kilkanaście lat po wojnie i w systemie mało wydolnym, w PRL-u. Mieliśmy budżety miesięczne rzędu 100 zł, ale same posiłki w stołówkach kosztowały 3, 4 zł dziennie. Dorabialiśmy trochę w spółdzielniach studenckich, na korepetycjach w liceach. Akademiki były za darmo. Ubierali nas rodzice. Ale proszę mi wierzyć - było wspaniale, jak to na studiach! Marzyliśmy przede wszystkim o tym, aby zobaczyć Europę. Poznanie świata poza Europą nie mieściło się w ogóle w głowie.
Prof. Jerzy Buzek
Absolwent Wydziału Mechaniczno-Energetycznego. W 1969 r. na Wydziale Chemicznym uzyskał stopień naukowy doktora, a w 1979 r. doktora habilitowanego. W 1997 r. otrzymał tytuł naukowy profesora. W 1974 r. został wykładowcą na Politechnice Śląskiej.W 1980 r. wstąpił do „Solidarności”, następnie został przewodniczącym komisji zakładowej związku w Instytucie Inżynierii Chemicznej PAN. W 1981 r. pełnił funkcję przewodniczącego I Krajowego Zjazdu Delegatów w Gdańsku. Po wprowadzeniu stanu wojennego działał w podziemiu. Po 1989 r. wchodził w skład władz regionalnych i krajowych związku. Został członkiem zespołu ekspertów powstałej w 1996 r. Akcji Wyborczej Solidarność i współautorem gospodarczego programu AWS. W latach 1997- -2001 pełnił funkcję premiera rządu. W 2004 r. został wybrany na posła do Parlamentu Europejskiego. W 2009 r. po raz drugi został eurodeputowanym. W tym samym roku został także wybrany Przewodniczącym Parlamentu
Europejskiego. Doktor honoris causa kilku uczelni, w tym także Politechniki Śląskiej.
Pamięta Pan pierwsze IGRY?
Igry rozpoczęły się w 1957 r. Pamiętam, jak co roku rozgrzewały emocje całego miasta, ale też Zabrza - gdzie była już medycyna - i Katowic, gdzie właśnie organizował się uniwersytet. Tak zawsze tu w Gliwicach było: bardzo dobra uczelnia i czołówka polskich miast akademickich, z najlepszymi inżynierami, największą liczbą instytutów w Polsce i świetnymi miejscami pracy. Tak jest i dzisiaj. Stąd - z Politechniki, z Gliwic, z Zabrza, z Katowic - zawsze był doskonały start w życie, w Polskę, w świat. Przekonałem się o tym sam, osobiście, choć nigdy się z Gliwic nie wyprowadziłem - mieszkam tu nieprzerwanie od studiów do dzisiaj.