Maciej Szmit
stron dowodzi swoich tez w sposób, jaki uznaje za stosowny i realizuje to na miarę swoich możliwości i umiejętności422.
Oczywiście nie oznacza to, aby biegły miał prawo mijać się z prawdą (materialną) tylko dlatego, że strony sporu sądowego zgodnie twierdzą coś, co nie jest prawdziwe. Rolą biegłego jest bowiem służyć sądowi swoimi wiadomościami specjalnymi z dziedziny, dla której został ustanowiony, a nie wprowadzać go w błąd, nawet jeśli czynią to zgodnie znajdujące się w sporze strony. Jeśli więc strony sporu cywilnego będą zgodnie twierdzić, że prawdą jest zdanie fałszywe (o czym biegły wie z uwagi posiadania wiadomości specjalnych), to biegły nie może oprzeć na takiej fałszywej przesłance swojej opinii423. Natomiast z zasady kontradyktoryjności wynika tyle tylko, że biegły nie może sugerować uzupełnienia materiału dowodowego czy przeprowadzenia dodatkowych badań. Mogłoby to bowiem być odebrane jako doradzanie stronom w zakresie taktyki postępowania przed sądem i skutkować wysoce nieprzyjemnymi dla biegłego konsekwencjami. Oczywiście zadaniem biegłego w ogóle (czy to w procesie cywilnym czy też karnym), nie jest udzielanie porad stronom, a do jego kompetencji nie należy wykraczanie poza zakres opinii, natomiast w procesie karnym stosunkowo często zdarza się i jest w pełni uprawnioną sytuacja, w której biegły sugeruje sposób dotarcia do prawdy (materialnej), bowiem - co oczywiste - strony ani sąd mogą nie znać takiego sposobu (np. metodologii
422 Ścisło rzecz ujmując, nie ma i nie może być dwóch różnych prawd odnośnie do tego samego stanu (wg klasycznej - arystotelesowskiej - definicji bowiem prawdziwe jest zdanie, którego treść jest zgodna z rzeczywistością), stąd też o „prawdzie formalnej" można mówić jedynie w sensie przenośnym, dlatego też w niniejszej monografii jest ona pisana w cudzysłowie.
423 W jednym z postępowań, w którym autor miał okazję występować w roli biegłego, spór dotyczył domniemanej niezgodności zarządzania projektem informatycznym przez zewnętrzną, wynajętą do tego celu firmę, z jedną z metodyk zarządzania projektami. Strona powodowa (organizacja, na rzecz której realizowano przedsięwzięcie) uważała, że pozwana firma (firma zarządzająca projektem i realizująca go) prowadząc projekt wg tej metodyki, naruszała w kilku miejscach zalecenia metodyki, strona pozwana - że do takiego naruszenia nie doszło. Pytania zadane biegłemu dotyczyły zgodności pewnych detali tejże metodyki i sposobu ich realizacji w spornym projekcie, zaś problem leża! w tym, że metodyka, o której mówiły strony nie była w ogóle metodyką zarządzania projektami, choć obie strony sądziły akurat inaczej. W takiej sytuacji, oczywiście biegły nie może przyjąć „prawdy" formalnej stojącej w sprzeczności z wiedzą biegłego i stanem faktycznym i na niej budować swoich rozważań, musi natomiast poinformować organ procesowy o zaistniałej sytuacji.
192