87
MOWA RUDOLFA YIRCHOWA.
tywać coraz nowe wyrazy i poznawać znaczenie nowych, nieznanych przedtem znaków dla spółgłosek, aż wyjaśnił się i stwierdził za pomocy różnych prób cały alfabet. Pomimo to dużo jeszcze miejsc w tekstacli zostało dotąd ciemnemi. Stosując wykład swój alfabetu do różnych innych napisów, autor przyszedł do przekonania, że jest on zupełnie trafny, a na teraz jest to rzeczą najważniejszą.
Język, którego wyrazy otrzymał Thomsen, stosując klucz swój do zastąpienia zuaków dźwiękami, okazał się prawdziwem narzeczem turkskiem, zupełnie harmonijnem, blizko pokrewnem z językiem ujguryjskim, ale z nim nie-identycznym.
Pod pewnym względem język tablic wydaje się starszym. Przed ujguryjskim ma tą wyższość, że odcienie dźwiękowe mogą w nim być wyobrażo ne w piśmie daleko ściślej, niż na to pozwala pismo ujguryjskie. Mówić o pochodzeniu alfabetu, zdaniem Thomsena, byłoby zawcześnie. Zwraca on tylko uwagę, na podobieństwo niektórych znaków ze znakami abecadła semicko-pehle-wijskiego.
Co za trudności były do pokonania — łatwo każdy zrozumie, jeśli zwrócimy uwagę, że niektóre dźwięki miały po dwa znaki, jak np. A:, r?, r, r/, l>, Z, trzy znaki miały litery a, j, oraz, że pewne odrębne znaki służyły dla takich złożonych dźwięków, jak ncz (nc), tui, Id, ng.
(Ateneum 1891, zesz. 2).
wygłoszona na ogólnem zebraniu niemieckiego Towarzystwa antropologicznego w Spirze dnia 3 sierpnia 1896 r*
Rzut oka na rok ubiegły przekonywa nas, że przyniósł on nam jak zwykle bogaty materyał nowych doświadczeń. Gdy zaś spojrzymy na to, co nam najbliższa zapowiada przyszłość, wpadamy w zamęt: bogactwo materyału antropologicznego, różność przedmiotów i zadań, które się około nas gromadzą, są tak wielkie, że trudno nam się będzie zoryentować i dla wszystkiego znaleźć grunt wspóluy. Niecierpliwość ludzka wyprzedza prawie zawsze nasze postępy. Każdy chce widzieć ostateczne rozwiązanie zadań, którerai się zajmujemy: każdy chce zajrzeć do naszych prac i już przedwczesne robi przypuszczenia. Przytem zainteresowani sięgają zwykle do najwyższych problematów ludzkości i wymagają od nas odpowiedzi natychmiastowej. Już oddawna, rzec mogę śmiało, nie walczono tyle na polu naszej nauki, ile w roku ostatnim. Oddawna nie byliśmy w takiem strasznem zamieszaniu. Trzeba też nietylko poważnej pracy, ale również wiele krwi zimnej, aby się nie zachwiać wśród tylu krzyżujących się wymagań oraz poglądów.
Przedewszystkiem zaznaczę tutaj z naciskiem, że znajdujemy się właśnie w Spirze, w jednej z tych miejscowości niemieckich, które zostały wysu-