których sam będziesz mógł znaleźć wyjaśnienie, jeżeli będziesz szczerze pragnął i szukał. Nie byłoby to pomocą dawać komuś coś gotowego, byłoby to tylko jałmużną. Naucz się tego i ty od Mistrza. Nie pomożesz nikomu przez to, że mu dasz coś, czy to materialnego czy duchowego, prawdziwą pomoc dasz tylko wtedy, gdy mu pomożesz dojść do tego, aby sam sobie pomógł.
Dlatego też nie oczekuj, że ujrzysz Mistrza w ciele fizycznym, bo łączność z nim uzyskuje się nie przez znajomość osobistą, lecz przez dorośniecie duchem do niego. "Łączność z Guru (Mistrzem) możesz uzyskać tylko przez to, że wzniesiesz się do tej równi duchowej, na której Mistrzowie przebywają, ale nie przez to, że będziesz usiłował ściągnąć ich na naszą równię (ziemską). Nie oczekuj zobaczenia któregoś z nich, ale bądź zawsze gotów odpowiedzieć, gdy do ciebie przemówią. Laik "czela" (uczeń) nie jest jeszcze niczym innym jak żyjącym wśród świata człowiekiem, który szczerze pragnie oświecenia w rzeczach duchowych. Przekroczył tylko linię graniczną dzielącą go od Mistrzów i zwrócił niejako ich uwagę na siebie. Pracuje a Mistrzowie go obserwują. Czy on Mistrza widuje czy nie, pozostaje bez wpływu na wynik pracy. Jego dobre myśli i postępki przyniosą równie owoc jak złe" (B).
Masz tu znowu słowa sanskryckie, musisz się z nimi pogodzić. "Guru" oznacza nauczyciela, tj. Mistrza takiego, który ma w swej opiece ucznia i prowadzi go po ścieżce. "Czela" zawiera ten sam źró-dłosłów co polskie słowa "czeladnik, czeladź" i oznacza ucznia, który już odbył okres próby. Przed tym okresem jest jeszcze laikiem, czeladnikiem próbnym, uczniem. Z samych nazw możesz wnioskować, że do ścieżki wiedzie okres przygotowawczy, okres próbny. Istnieje tu podobieństwo do dawnych zwyczajów w rzemiośle. Kto chciał zostać rzemieślnikiem, wstępował naprzód na naukę, na praktykę, do "terminu". Był wówczas uczniem, terminatorem i nie miał jeszcze prawa nic wykonywać. Miał tylko "służyć", zapoznawać się z narzędziami i rzemiosłem. Majster obserwował go, a gdy uznał za przydatnego, dopuszczał do swego warsztatu na próbę, na czeladnika. Dopiero wtedy, gdy uczeń okazał się zdolny, mógł dostąpić wyzwolenia na samodzielnego czeladnika, aby w końcu zostać majstrem. Te warunki w cechach rzemieślniczych były wzorowane na warunkach w dawnych szkołach tajemnych i zaczerpnęły od nich takie nazwy jak "czeladnik, czeladź". Jeżeli się nad tym zastanowisz, to łatwiej pojmiesz zasady szkół tajemnych.
Zasady swego kształcenia ludzi na czeladników dawne rzemiosło brało z zasad szkół tajemnych. Rzemiosło każde było zresztą także "wiedzą tajemną". Majster posiadał swe tajemnice zawodowe, do których doszedł przez lata doskonalenia się w swym rzemiośle. Musiał zatem dobierać uczniów sumiennie, aby mieć ludzi pewnych, którzy nie zdradziliby jego tajemnic na zewnątrz. Podobnie jest do dziś w szkołach tajemnych. Tam uczeń musi złożyć pewne zobowiązania, pewne "śluby", że tajemnic nie zdradzi. Nie sądź jednak, że to "zdradzenie tajemnic" może polegać na wyjawieniu ich komuś obcemu. Takich tajemnic tu nie ma, są tylko takie, które człowiek obcy, nie przygotowany, zrozumiałby fałszywie, bo do zrozumienia właściwego nie dorósł. Spróbuj dziś powiedzieć komukolwiek z twego otoczenia, że pracujesz nad przygotowaniem mieszkania dla Iskry Bożej w tobie, a nie zrozumie cię wcale lub zrozumie cię błędnie. Oto już jest pierwsza z twych "tajemnic", zatem pojmiesz łatwo, że "zdradzić" jej nikomu nie możesz. Podobnie będzie z innymi tajemnicami, które poznasz na ścieżce.
Gdy uczeń sprosta próbie, wolno mu wstąpić do "świątyni poznania wyższego". "To, co ma teraz uczynić, przedstawiane bywa nieraz jako przysięga, którą ma złożyć, że nie zdradzi nic z nauk tajemnych. Ale wyrazy "przysięga" i "zdradzić" nie są odpowiednie i początkowo wprowadzają w błąd. Nie idzie tu o przysięgę w zwykłym znaczeniu. Raczej zdobywa się na tym stopniu pewne doświadczenie. Dowiaduje się, jak należy stosować wiedzę tajemną, jak jej używać w służbie ludzkości. Zaczyna się dopiero wtedy właściwie rozumieć ludzkość. Nie idzie tu o "zamilczanie" prawd wyższych, lecz raczej o sposób odpowiedni ich reprezentowania i o takt stosowny. Taką właściwość cenną przyswaja się w odniesieniu do wielu rzeczy, o których się dawniej mówiło, a zwłaszcza w stosunku do sposobu, w jaki się mówiło. Złym byłby wtajemniczonym ten, kto uzyskanych tajemnic nie oddałby na usługi