Ksitjżfci zbójeckie
Emma zwolna obróciła twarzy i zdawało się, zapłonęła radością na widok fiołkowej stuły, odnajdując zapewne, pośród wielkiego ukojenia, dawno utraconą rozkosz swych mistycznych poiywów wraz z wizjami wiecznego szczęścia, które zaczynało się dopiero teraz. Ksiądz powstał, aby wziąć krucyfiks. Wówczas ona wyciągnęła szyję, jak spragnione ptaszę i, przyciskając swe wargi do Ciała Chrystusa, złożyła na nim całą mocą swego ulatującego istnienia największy pocałunek miłości, jaki kiedykolwiek dała w swym życiu. Następnie ksiądz odmówił „Miserere" i „Indulgentiam ", umoczył wielki palec prawej ręki w oleju i zaczął namaszczenie: najpierw oczu, które tak pożądały ziemskich przepychów; potem nozdrzy, łakomych na ciepłe powiewy i miłosne wonie; potem ust, które otwierały się dla kłamstwa, które drgały dumą i krzyczały w rozkoszy, potem rąk, które szukały dotknięć lubieżnych, na koniec stóp, niegdyś tak chyżych, kiedy biegła zaspokoić swe żądze, a które teraz już nigdy chodzić nie miały (cz. III, rozdz. VIII, s. 295)318.
I tak oto Emma zostaje, podobnie jak inni bohaterowie i bohaterki „książek zbójeckich”, zrehabilitowana przez śmierć. Śmierć jako odkupienie win i uszlachetnienie postaci - jeden z najczęstszych, a w każdym razie naczelny zabieg budzenia współczucia czytelnika dla bohatera, zmiany sądu o nim. Czy to możliwe, żeby u Flauberta Emma nawet na łożu śmierci potraktowana została ironicznie?
Nie tylko egzaltacja bohaterki, ale i swoisty nihilizm autora (w powieści nie ma ani jednej postaci pozytywnej, jeśli nie traktować jako takiego Karola!) nie pozwolił mu, jak widzieliśmy, stworzyć jakiejkolwiek wartościowej postaci, ukazać jakiegokolwiek sensownego czynu. Karol, któremu współczujemy, jest żałosny. A podłość natury ludzkiej akcentuje ostatnie zdanie powieści: oto 318 Elle tourna sa figurę lentement, et parut saisie de joie a voir tout a coup 1’ótole vio-lette, sarts doute retrouvant au milieu dłun apaisement extraordinaire la voluptć perdue de $e$ premiers ćlancements mystiąues, avec des vision$ de beatitude ćternelle qui com-menęaient. Le pritre se releva pour prendre le crucifbc; alors elle allongea le cou comtne ąueląiCun qui a soif et, collant ses levres sur le corps de VHornme-Dieu, elley deposa de toute sa force expirante leplus grand baiser dyamour quyelle eut jamais donnć. Ensuite il rćcita le Misereatur et Elndulgentiam, trempa son pouce droit dans Ehuile et commenęa les onctions: d’abord sur lesyewc, qui avaie.nl tant convoitć toutes les somptuositćs ter-restres; puis sur les narines, Jriandes de brises tiedes et desenteurs amoureuses; puis sur la bouche, qui syćtait ouverte pour le mensonge, qui avait gćmi dyorgueil et crić dans la luxure; puis sur les mains, qui se dćlectaient aux contacts suaves, et enfin sur la plante des pieds, si rapides autrefois ąuand elle courait a lyassouvissance de ses dćsirs, et qui rnaintenant ne marcheraient plus.
232