4.1. Tezy wygłaszane w duchu etyki indywidualnej z miejsca znalazły zdecydowanych krytyków w osobach Platona i Arystotelesa. Co łączy ze sobą tych dwóch etyków? W największym skrócie: przywiązanie do miejsca - obaj uznali polis jako nieprzekraczalną przestrzeń spełniania się ludzkiego żywota, w związku z czym ich etyka była trwale sprzęgnięta z polityką. Struktura państwa narzuca obywatelom sposób właściwego postępowania, a od zajmowanego miejsca w tej strukturze uzależnione jest arete jednostki. W swoim rozumieniu sprawiedliwości (dike) Platon powraca do przedfilozoficznego pojęcia sprawiedliwości - znanego chociażby z utworów Homera - uznając, że sprawiedliwość polegać ma na tym, że każdy robi to, i tylko to, do czego został wyznaczony przez naturę. Niesprawiedliwość pojawi się zawsze tam, gdzie jednostka będzie wykraczać poza swoja naturę.
4.1.a. Bardzo mocno podkreślił to Arystoteles, uznając państwo za wytwór natury, a tym samym przeciwstawiając się teorii konwencjonalistycznej. Przeczytajmy fragment z jego Polityki:
„Że człowiek jest istotą stworzoną do życia w państwie więcej niż pszczoła lub jakikolwiek zwierzę żyjące w stadzie, to jasną jest rzeczą. Natura bowiem, jak powiadamy, nic nie czyni bez celu. (...) To bowiem jest właściwością człowieka odróżniającą go od innych stworzeń żyjących, że on jedyny ma zdolność rozróżniania dobra i zła, sprawiedliwości i niesprawiedliwości i tym podobnych; wspólnota zaś takich istot staje się podstawą rodziny i państwa. Z natury swojej państwo jest pierwej aniżeli rodzina i każdy z nas, całość bowiem musi być pierwej od części; po rozprzęgnięciu się całości nie będzie nogi ni ręki, a tylko nazwa, jak wówczas, gdy ktoś ręką nazwał rękę z kamienia, bo martwa ręka będzie takiej samej natury. Istota każdej rzeczy leży przecież w jej zadaniu praktycznym i zdolności do jego wykonania, jeśli więc nie ma już tych cech, to nie można powiedzieć, że to ta sama rzecz, lecz tylko coś, co tę samą nazwę nosi. Okazuje się tedy, że państwo jest tworem natury i że jest pierwej od jednostki, bo jeśli każdy z osobna nie jest samowystarczalny, to znajdzie się w tym samym stosunku [do państwa], co i inne części do jakiejś całości. Kto zaś nie potrafi żyć we wspólnocie albo jej wcale nie potrzebuje, będąc samowystarczalnym, bynajmniej nie jest członem państwa, a zatem jest albo zwierzęciem, albo bogiem”(A 1; L. Piotrowicz).
4.1 .b. Łatwo przyjąć postawę idioty (w języku starożytnych Greków bycie idiotą oznaczało tyle tylko, że ktoś nie troszczył się o sprawy publiczne, lecz zajmował się wyłącznie swoim prywatnym losem), jednak - zdaniem Platona i Arystotelesa - takie zachowanie uniemożliwia osiągnięcie pełni moralnej. Każdy człowiek winien na pierwszym miejscu postawić cnotę sprawiedliwości, bo przecież, jak pisał Arystoteles, „sprawiedliwość jest największą z cnót” {Etyka nikomachejska, E 1, 1129; D. Gromska). Do tego
13