426 Kronika
cji i jej najdrobniejszych, pozornie nic nie znaczących elementów i przejawów. Zaznaczę, że uniwersalność owa nie kłóci się w żaden sposób z tym, że wystawa ta jest etnograficzną wizytówką regionu, którą to cechę podkreśliłam na początku - jest to bowiem paradoksalność pozorna, o czym nie trzeba przekonywać antropologów.
Małgorzata Bogunia-Borowska, wypowiadając się na temat codzienności i jej społecznych kontekstów, napisała:
Badanie różnych aspektów życia codziennego można porównać do malarstwa impresjonistycznego, w któiym pojedyncze pociągnięcia pędzla i farby nałożone na płótno oglądane z bliska tworzą mieszaninę barw i kolorów, a nic żaden całościowy obraz. Wystarczy jednak znaleźć nieco inną perspektywę, spojrzeć z dystansu na ową mieszaninę impresjonistycznych kolorowych kropek, a wyłoni się z nich wyrazisty, pełen treści obraz (Bogunia-Borowska 2009: 8).
Czy taki „wyrazisty i pełen treści" obraz codzienności kultury ludowej udało się złożyć autorom toruńskiej wystawy?
We wstępie do katalogu wystawy jej autorzy podkreślają, że przez życic codzienne rozumieją zarówno czas pracy, jak i czas święta, a obiekty na wystawie prezentowane są tak, by ilustrowały codzienność ludzi: „co jedli, w co się ubierali, jak dbali o higienę, jak praktykowali i spędzali wolny czas, jak świętowali i w co wierzyli" (Czachowski, Łopatyńska 2010: 9). Objęli zainteresowaniem wiele rodzajów aktywności człowieka: takie rutynowe działania, jakimi są prace w domu i gospodarstwie, konsumpcja czy higiena, jak również praktyki religijne, magiczne czy symboliczne, działalność w kręgu rodzinnym i sąsiedzkim oraz w przestrzeni publicznej (w straży pożarnej, samorządzie wiejskim, wojsku, w zespołach śpiewaczych, towarzystwach gimnastycznych, w szkole). Scenariusz wystawy nakazuje wręcz nie tracić z pola uwagi tego, że codzienność zawsze jest uwarunkowana społecznic, że życic jednej grupy mieści w sobie elementy i praktyki wielu innych grup społecznych.
Codzienność została przedstawiona poprzez rzeczy te używane na co dzień, które ludzie gromadzili, którymi się otaczali, które eksponowali i które chowali jak skarby w szufladzie lub skrzyni, które miały dla nich znaczenie i do których mieli określony stosunek. Pokazano również rzeczy we wzajemnym powiązaniu i w powiązaniu z człowiekiem. Innymi słowy, na wystawie oglądamy codzienność kultury ludowej poprzez przedmioty, które nadawały jej konkretny wymiar uczestnicząc w konkretnych sytuacjach. Rzeczy stanowią w tym przypadku soczewkę, poprzez którą patrzymy na wielopoziomowy, wielowarstwowy codzienny świat ludzi (tę metaforę powtarzam za Piotrem Sztompką Sztompka 2008: 31) wraz z jego wymiarem świadomościowym, symbolicznym i aksjologicznym. I tak oto w sposób udany połączono w muzeum toruńskim perspektywę tcorctyczno-mctodologiczną, jaką jest nowy sposób patrzenia na rzeczy i codzienność, z praktyką wystawienniczą.
Autorzy wystawy tworzą narrację o rzeczach w użyciu: we wsi przyglądamy się nic tylko budynkom i zagrodom, lecz ponadto na fotografiach widzimy fachowców przy stawianiu obory i chlewu, ludzi pracujących na polu (przy wykopkach, ogławia-