1830061512

1830061512



0ORTRETY____________

to się wszystko dzieje, jak my funkcjonujemy? Jak to się dzieje, że dane jest nam być tu i teraz, i postrzegać to, co Kepler nazwał kiedyś „pięknem stworzenia”? W tym sensie, że z jednej strony jest emocjonalne chłonięcie świata, a z drugiej oczekiwanie odnalezienia ukrytego mechanizmu świata, tchniętego przez Wielkiego Zegarmistrza.

Było jeszcze jedno takie „jaszczurkowe” przeżycie. Dużo chodziłem po górach i pamiętam taki samotny pobyt pod szczytem Pirynu - w Karpatach bułgarskich - po bardzo zimnej nocy. Wschodziło słońce. Wysuwam się z namiotu, zmarznięty na kość. Odżywają procesy życiowe, co zresztą słychać - owady, zagubione ptaki też ożywają, zaczyna się lekki szum skrzydeł i skrzydełek. I w pewnej chwili my, mówię o tym całym otoczeniu much i ptaków, przeczuwamy to słońce, które się zaraz wyłoni. Pokazują się pierwsze promienie i... zalega kompletna cisza... Zachwyt, oniemienie. Dopiero po chwili życie wraca.

-    Ponieważ jesteśmy właśnie w tamtych stronach, w stronach pańskiej młodości i dzieciństwa, to pytamy: jak w pańskim rodzinnym domu spędzało się Święta Bożego Narodzenia?

•    Tradycyjnie. Tradycyjne przygotowania, wigilia, choinka. W czasach bardzo biednych trzeba było tę choinkę własnymi i matczynymi rękami upiększyć. Za pomocą „pazło-tek", jeżyków papierowych, własnoręcznie wykonywanych aniołów. Pamiętam również prezenty - czasem skromniejsze, czasem bogatsze, ale zawsze oczekiwane i z miłością dawane.

-    A jaki prezent najbardziej przypadł wtedy panu do gustu?

•    Szczególnie pamiętam pewien prezent, który łączył się z moimi późniejszymi wyborami, z tym, że zostałem fizykiem. Była to łódź napędzana silnikiem. Potem były jakieś kolejki elektryczne... A później sam już budowałem. Pierwszy silnik elektryczny zbudowałem na przełomie trzeciej i czwartej klasy szkoły podstawowej. Puszczałem później te łodzie po Bugu.

Pamiętam też opłatek, który nie był jedynie pamięcią obyczajów, a opłatkiem, z którym wiązał się szacunek dla rodziny, dla chleba, i z którym wiązała się obecność Stwórcy wśród nas.

-    Kto podawał opłatek do łamania - mama czy tata?

•    Ojciec podawał.

-    Czy wspomnimy, tak dla kontrapunktu, o wigilii, jaka odbyła się dwadzieścia pięć lat temu?

•    Była to wyjątkowa wigilia i wyjątkowy czas. Wigilię spędzałem wtedy w więzieniu we Włodawie.

-    W swoim rodzinnym mieście?

•    Tak, rodzinnym mieście. Moi współtowarzysze z celi mówili czasem drażniąco: „Popatrz! Mama coś gotuje na obiad”. Było to, w linii prostej, około osiemset metrów od mojego domu. Wigilia ta niosła ze sobą. z jednej strony smutek i niepokoje, ale z drugiej - dała nam poczucie solidarności. Znajdowaliśmy się w zaledwie czternastometrowej celi, obsadzonej przez ośmiu chłopa. W naszym gronie był pracownik FSC; dawny student, uczestnik zajść ’68, a potem pracownik KUL; pracownik drukarni; młody chłopak zafascynowany swoją działalnością w KPN. Było to więc grono dosyć różnorodne. Radosne było to, że, wprawdzie oderwani od rodzin, wyrwani gwałtownie, jesteśmy jednak razem. Mieliśmy taką tradycyjną wigilię z dwunastoma potrawami: ser, chleb, ryba z puszki, marmolada i co tam jeszcze...

-    A choinkę mieliście?

•    Choinka była narysowana na papierze gazetowym, który był nam, oczywiście, dawany w zupełnie innym celu (śmiech). W każdym razie staraliśmy się tradycję zachować, mieliśmy też opłatek. To dawało poczucie wspólnoty, dawało siłę trwania, podtrzymywało na duchu. W rozmowach przypominał nam się słynny obraz Chełmońskiego „Sybira cy”, gdzie też był motyw wigilii, zgromadzenia przy wspólnym stole, daleko od rodzin.

-    W jakim byliście nastroju - rabacyjnym, czy posępnym?

•    Niektórzy z nas mieli przekonanie, że PRL niedługo potrwa. Jeden z moich „współcelowiczów” zawsze rano wstawał i mówił przekornie: „No to rżniemy komunistów!" Podczas tamtej wigilii, około godziny dziewiątej - bo wyjątkowo pozwolono przedłużyć palenie światła do dziesiątej - te nastroje stawały się już bardziej smętne; każdy wracał myślami do rodziny. Wtedy także zdarzyło się coś, co nas głęboko uderzyło, poruszyło i zasmuciło, pokazując, jak można zinstrumentalizować zachowania człowieka, zdegradować jego wnętrze. Otóż, koło godziny dwudziestej, jak zwykle, odbywał się apel. Dzieliliśmy się wtedy akurat opłatkiem i wszedł na to oficer dyżurny. Mój kolega, pracownik FSC, wyszedł do niego z opłatkiem, mówiąc, że to jest dobry czas, abyśmy powiedzieli sobie dobre słowo, podzielili się tym symbolem pewnej wspólnoty obywatelskiej czy narodowej. Widzieliśmy, jak oficer zawahał się i w końcu usłyszeliśmy, jak w popłochu wymamrotał: „Ja też jestem katolik, ale w tej chwili jestem na służbie”. Szokujące, jak daleko system potrafił deprawować sumienia wykonawców, nawet na tak niskim szczeblu.

-    Śpiewaliście coś wtedy?

•    Tak, kolędy. To też był pewien symbol solidarności, wspólnotowości, podtrzymywał na duchu. Kolędy zaczęły się również „rozchodzić” z sąsiednich cel.

-1 kończyły się pewnie po dwóch, trzech zwrotkach, bo najczęściej tyle tylko znamy?

•    O, nie. Może nie wszystkie zwrotki kolęd znaliśmy wszyscy na pamięć, ale razem odtwarzaliśmy pełne teksty.

-    Panie rektorze: opowiedział nam pan o dwudziesto-pięcioleciu. Zajrzeliśmy w pański biogram i znaleźliśmy jeszcze trzydziestolecie (doktoratu) oraz czterdziestolecie - no, za dziesięć miesięcy będzie to dokładnie - rozpoczęcia studiów na UMCS. Trzy jubileusze to dobra okazja i do pytania, i do świętowania. Mieliśmy na przykład pokusę spytać, czy wyda pan wielki bal. Ale wspomniał pan, że śpieszno panu...

•    Tak, pojutrze lecę do Stanów, do USA.

-    Zatem - wysokich lotów, a po powrocie - Wesołych Świąt.

Rozm: K. Przesmycka, F. Piątkowski

74


WIADOMOŚCI UNIWERSYTECKIE: grudzień 2006



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanuj0012 wyjaśnieniem jest to, że Wszechświat się rozszerza, a skoro tak jest musiał być kiedyś mn
CCF20081206049 II nauczyciela kryje się założenie, że jeśli młodzi przestana być zahamowani, to zac
Kosmos W. Gombrowicz Każdy, kto to czytał, wie, że niełatwo jest na temat owego dzieła się wypowiedz
I. FUNKCJE ZMIENNEJ ZESPOLONEJ Łatwo sprawdzić, że nie jest to funkcja holomorficzna, gdyż nie spełn
P1021084 (2) 20 I. Objawienie: Biblia się powszechnie, że nie jest to dzieło Jeremiasza, choć w Wulg
CONVAR108 Jeżeli się spostrzega, że przeciwnik jest silniejszy, że w końcu nie będzie się miało 
page0035 25 cie materyi, ta jedna prawda nie da się przekroczyć, że materya jest bodźcem dla naszego
K ?jna DIALEKTY POLSKIE78973 171 mów [«J i [a] tuk znacznie się osłabiła, że oba one zaczęły być rea
Dowodem, iż tak właśnie jest, może być recepcja twórczości Geertza. Okazuje się bowiem, że nie jest
trans7 370 Paul Ricoeur Błąd tak radykalnego stanowiska bierze się stąd, że oparte jest ono na zred
trans7 370 Paul Ricoeur Błąd tak radykalnego stanowiska bierze się stąd, że oparte jest ono na zred
Zadanie z analizy "tIiT to*2~ 2) WYKAZAĆ ZE CIĄG JEST ROSNĄCY W»*o 3) OBLICZ GRANICE CIĄ
zbój11 2j0    „KSIĄŻKI ZBÓJECKIE" w którym by mu się wydawało, że Werter jest wł

więcej podobnych podstron