2j0 „KSIĄŻKI ZBÓJECKIE"
w którym by mu się wydawało, że Werter jest właśnie dla niego napisany.” 18
Kowieńska egzystencja Mickiewicza, której Malewski nie zawahał się porównać z koszmarnym pobytem Schillera w akademii wojskowej, dobrze „przylegała” do dziejów Wertera, do historii jego rozczarowań. Nieszczęśliwa miłość była jeszcze jednym elementem zwiększającym podobieństwo nie tylko Sensu, lecz nawet szczegółów ich biografii.
Filozoficzne przygotowanie do zrozumienia Wertera dał Mickiewiczowi Schiller. Czytelnik Schillera, i to tak wnikliwy, tak uczulony na wszelką światopoglądową i moralną problematykę, nie mógł nie dostrzec w Werterze pokrewnych zagadnień, nie mógł ominąć problematyki, która stanowiła jakąś kontynuację znanych już rozważań na temat przeznaczeń człowieka, sensu ideałów. Dlatego Mickiewicz jest jednym z nielicznych wówczas czytelników Wertera, który potraktował go jako filozoficzną opowieść o losie ludzkim, nie tylko zaś jako historię nieszczęśliwej miłości. A tak przecież powszechnie rozumiano Wertera w początkach XIX wieku; liczne potomstwo powieści Goethego - to niemal wyłącznie łzawe „werteriady”, zakończone melodramatycznym gestem samobójczym.
Część IV Dzittdęw jest świadectwem ogromnego wrażenia, jakie na Mickiewiczu wywarł Werter. To jedna z tych „książek zbójeckich”, które w nieodwracalny sposób, jednocześnie fatalny i błogosławiony, ukształtowały młodzieńcze dzieje jego ducha.
Ach, te to są książki zbójeckie!
Mfodości mojej niebo i tortury!
One zwichnęły osadę mych skrzydeł I wyłamały do góry,
Że już nie mogłem na dół skręcić lotu.
W Dziadach Mickiewicz przekazał także swój sąd o Cierpieniach młodego Wertera, właściwie ich zwięzłą formułę. Pustelnik bowiem pyta księdza, czy zna on „ogień i łzy Wertera”. Gdyby nie było żadnych innych źródeł, z których można by pośrednio wydedukować Mickiewiczowską interpretację Wertera, formuła ta byłaby już wystarczającym potwierdzeniem sądu, iż poeta nie traktował powieści Goethego tylko jako historii o nieszczęśliwej miłości. Odczuwał także „ogień” zbuntowanego Wertera, gniew człowieka znieważonego, płomień' wielkiej uczuciowej egzaltacji, która nie chce znać kompromisów. Dla kogo Werter płonął, a nie tylko zalewał się łzami, ten musiał rozumieć, jaki był gatunek paliwa, które ten ogień syciło.
Świadectwa filozoficznego „przetrawienia” Wertera szukajmy w Żeglarzu. Wiersz ten - to swego rodzaju próbą światopoglądowego obrachunku człowieka, któremu wydawało się, że Werter został napisany wyłącznie dla niego. Żeglarz zrodził się w tak bezpośrednim czasowo sąsiedztwie lektury powieści Goethego, że można przypuścić, iż powstał wskutek tej lektury. Pisał go człowiek, któremu Schiller wpoił przekonanie o niemożności osiągnięcia ideału, Werter zaś podsuwał tragiczne, ostateczne rozwiązanie konfliktu między rzeczywistością a wzniosłym, harmonijnym widzeniem świata. Stąd w Żeglarzu pojawiają się rozważania o śmierci jako najskuteczniejszej próbie wywikłania się spod ciśnienia sprzecznych sił, stąd ton rozpaczy i poczucie osaczenia. Tu wreszcie bierze swój początek ów „pozytywny” program Żeglarza - manifest indywidualizmu. Mickiewicz przezwycięża skrajny pesymizm Wertera za pomocą wartości, którą w pełni odkrył mu Goethe - romantycznego „ja”, wewnętrznego świata ducha, nie podlegającego ocenom obcego mu całkowicie świata zewnętrznego. W zakończeniu wiersza ujawnia się decyzja dalszych poszukiwań, kontynuowania żeglugi życia. W pewnym bowiem punkcie Mickiewicz różnił się zdecydowanie od młodego Wertera: była to niechęć do pasywności. Postawa filomackiego aktywisty, spo-