jej krzywdy. „Śpij i śnij/ zaśnij” (lali lali) - kołysze ją do snu. Chce wynagrodzić miastu swoje wybuchy złościć. Ma przeświadczenie, że „zrobiła coś złego” (cHwil), lekceważąc w gniewie miejską historię. W rzeczywistości nie chce odrywać go od korzeni. Szanuje fakt, że jest ono „z mitu wykrojone” (moje miasto). Nie chce także zmieniać jego wizerunku. „Panoramy mostów, kominów, dźwigów stanowią nierozerwalną całość ze światem [jej - K.K.] snów, marzeń, projekcji” (cHwil). Stara się obrócić w żart wcześniejsze złorzeczenia: „Pieprzę cię/ miasto/ czule/ bo jesteś/ moim/ miastem” (pieprzę cię miasto).
Pisanie miasta jest zatem w wykonaniu Mani niezwykle subtelne. Dokonuje się poprzez zmysłową flanerie, mowę błądzących kroków, cichych zasłuchań i delikatnych gestów. Cielesny kontakt między Manią a miastem sprawia, że flanerie jest zajęciem taktownym w takim znaczeniu jakie taktowności dotyku przypisuje Jean-Luc Nancy:
Dotyk - tknięcie - jest jak nakierowanie się na coś. Piszący dotykając niczego nie zawłaszcza, nie chwyta, nie bierze w posiadanie [w dotyku nie ma nic z begreifen, „schwytać, zawładnąć czymś”, a zarazem „pojąć i zrozumieć"], przeciwnie - piszący dotyka tak, jakby się kierował w stronę czegoś i, kierowany tym pragnieniem dotknięcia, zmierzał ku czemuś zewnętrznemu, wymykającemu się, oddalonemu, odległemu. [...] Dotknięcie jest - i niech się stanie, niech dojdzie do złączenia, kontaktu zaskakującego, obcością, podczas którego obcy pozostanie obcym [pozostanie w kontakcie czymś obcym dla kontaktu: w ten sposób można by wyrazić całą problematykę taktu dotknięcia ciał] !49
Flaneuse jest w stosunku do miasta bardziej delikatna od flaneura, który bez skrupułów biorąc je we wzrokowe posiadanie, rości sobie do niego pełnię praw. Mania traktuje miasto jak równego sobie partnera nie tylko do rozmów, ale także do wymiany doświadczeń.
Za pomocą cielesno-słownych gestów stara się ucieleśnić miasto, a zarazem umiastowić własne doświadczenie. Uwodzi i daje się uwodzić. „Sama się nie poznaję/ sama się nie wyznaję/ w czym rzecz" - śpiewa - „zwykły deszcz mnie zmienia/ w do kochania rzecz” (deszcz). Ich relacje zaczynają przypominać przepełnione pragnieniem, a zarazem szacunkiem wobec siebie, ciała kochanków. „Nie doznają one [...] przeistoczenia, lecz dotykają się, w ten sposób odnawiając w nieskończoność własne przestrzennienie - pozostają w oddaleniu, kierując się jedno ku drugiemu, jedno w drugie”50. Ten swoisty pęd ku sobie, w którym ani Mania, ani miasto nie zatracają poczucia własnej istoty, a wręcz przeciwnie - wzbogacają ją
49 J.-L. Nancy, Corpus. przel. M. Kwietniewska, Gdańsk 2002, s. 19.
176
50 Tamże, s. 20. „Przestrzenienie” to próba tłumaczenia tytułu jednego z tekstów Antonina Artauda - Le Pese-nerfs. „Jest to wyrażenie niezwykle trudne do przetłumaczenia na język polski, w którym współbrzmią tak różne znaczenia, jak: odważanie nerwów, nerwy na powierzchni ciała, nerwy obnażone i ciążące w taki sposób, że ciało doznaje irytacji i zaczyna wibrować" - tłumaczy w przypisie Magdalena Kwietniewska.