107
ZJAWISKO REKLAMY W PRASIE HIPOLOGICZNEJ
Na koniec, niejako z przekory, przyjrzyjmy się pismom hipicznym ukazującym się w Polsce. Przeglądając tę prasę można od razu zauważyć, jak wątły jest rynek reklam w tych publikacjach. Dlatego właściwie nie powinno się go porównywać z jego odpowiednikami w pismach innych krajów świata. I tak, czasopismo z „tradycjami” (35 lat istnienia), jakim jest „Koń Polski” drukuje zaledwie kilka nieciekawych, czarno-białych, drobnych (prawie niewidocznych) reklam oraz jedną lub dwie reklamy całostronicowe (też nie zawsze atrakcyjne pod względem graficznym). „Konie i Rumaki” działają co prawda prężniej na rynku reklamy niż konkurent, ale mimo to daleko im jeszcze do światowego poziomu. Polskie pisma hipiczne w swej strategii reklamowej stosują zaledwie kilka technik. Najpopularniejszą z nich jest perswazyjna technika „publiczności odziedziczonej”. W ten sposób „Konie i Rumaki” oraz „Koń Polski” obok artykułów przemycają niejako większość drobnych reklam. Ponadto chętnie używana jest perswazyjna technika „symbolu”. W ten sposób np. „Konie i Rumaki” umieszczają obok reklamy reproduktorów z holsztyńskim rodowodem duży i wyraźny znak Holsztyńskiego Związku Hodowców Koni, tak aby osoby zainteresowane od razu zwróciły uwagę na reklamę, kojarząc ów symbol z rasą koni. Wykorzystując zaś, jako chwyt reklamowy, zdjęcia znanych osób, czyli „odwołanie do wzorca pożądanego” reklamuje się w „Koniach i Rumakach” Agencja Bober, podkreślając swoją współpracę z Rodrigiem Pes-soa . Jednocześnie sponsorowane artykuły tej samej firmy, zachwalające preparaty żywieniowe dla koni startujących w dyscyplinie Wszechstronnego Konkursu Konia Wierzchowego, opatrzone są zawsze zdjęciem Andrzeja Bobera - zawodnika odnoszącego onegdaj sukcesy w WKKW, a dziś trenera w tej dyscyplinie.
Na polskim rynku prasowym ukazuje się również hipologiczna publikacja ogłoszeniowo-reklamowa - „Koński Targ”. Pismo to wypełniają oferty sprzedaży koni i akcesoriów jeździeckich, wraz ze zdjęciami, oraz drobne reklamy. Formuła tego wydawnictwa jest dość ciekawa, a ceny reklam niezbyt wygórowane, stąd duża ich ilość. Ale o tym, jak daleko mu jeszcze do popularności jego niemieckiego odpowiednika, świadczy jedynie liczba stron tej publikacji: czterdzieści, to zaledwie 10% zawartości „Pferdemarkt”.
Pisma jeździeckie na świecie wspomagają finansowo wydawnictwa specjalne, drukowane nie periodycznie, a okazjonalnie. W Polsce na razie jedynie „Koń Polski” drukuje swój dodatek specjalny pt.: „Araby w Polsce”. Publikacja ta posiada całą listę sponsorów, dlatego też nie odstaje mocno od tego typu wydawnictw w innych krajach. Piękny papier, profesjonalne, kolorowe zdjęcia, artykuły tłumaczone na język angielski i wiele dopracowanych, całostronicowych reklam. Tylko dlaczego takie publikacje tak rzadko się ukazują? Cóż, może kiedyś dorównamy do światowej czołówki.
Coraz więcej jest w Polsce zwolenników jeździectwa, miłośników koni i hodowców. Sport jeździecki wciąż zyskuje nowych wielbicieli i coraz młodszych zawodników. Dlatego rośnie zapotrzebowanie za specjalistyczny sprzęt i artykuły niezbędne do hodowli koni. Mnoży się zatem liczba sklepów i firm proponujących owe towary, a tutaj kluczową rolę pełni skuteczna reklama. W efekcie, wzrasta znaczenie pism hipicznych i popyt na nie, czyli lynek reklamowy dla tej branży również powiększa swój zasięg, a to oznacza wpływy finansowe dla redakcji pism. Słowem, prasa hipiczna w Polsce ma duże szansę rozwoju i przetrwania, jednak na jej rozkwit i „złote lata” trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.
Rodrigo Pessoa - reprezentant Brazylii, indywidualny mistrzświata w skokach przez przeszkody z Rzymu 1998, syn słynnego Nelsona Pessoi.