99
ZJAWISKO REKLAMY W PRASIE HIPOLOGICZNEJ
Jej osiągnięciem jest pismo o wysokim poziomie zarówno edytorskim, jak i merytorycznym, w czym niewątpliwie istotną rolę odgrywa prężnie rozwijany przez tę spółkę rynek reklamowy (ma stałych agentów w wielu regionach Włoch).
Małym przedsiębiorstwem z pewnością nazwać można wydawnictwo szwajcarskiego pisma „Breeding - News for Sport Horses”, w którym pracują 4 osoby; nakład waha się pomiędzy 2.500, a 3.500 egzemplarzy; całość edytowana jest na komputerze PC i drukowana pod Paryżem. Strategią wydawniczą tego czasopisma jest dążenie do zainteresowania profesjonalistów i pasjonatów hodowli koni z całego świata. I chyba to się udaje, gdyż ma już ono wiernych czytelników zarówno we Francji, Szwajcarii, we Włoszech, Holandii, jak i w Meksyku, Australii oraz USA.
Włoski biznesmen Andrei Riffesery, właściciel hoteli, agencji reklamowych, organizator dużych imprez hipicznych, jest z kolei przykładem jednoosobowego wydawcy. Jego dwumiesięcznik „Lo Sperone” i periodyk hipologiczny „Cavallo Magazine” to cenne i profesjonalne pisma dostępne w całej Europie.
Innym właścicielem, redaktorem naczelnym i wydawcą w jednej osobie jest Alban Pou-dret, którego „Cavalier Romand” ukazuje się co roku w liczbie 11 numerów (wydanie ze stycznia i lutego jest podwójne). Przyświeca mu dążenie do pozostania czasopismem niezastąpionym i użytecznym w niewielkim regionie Szwajcarii Romańskiej6.
Prasa hipiczna to w skali świata poważnych rozmiarów biznes, sektor działalności gospodarczej, który nakręca swoje tryby na zasadzie naczyń połączonych. Pierwszym ogniwem w tym swoistym łańcuszku zależności są ludzie fascynujący się końmi lub zajmujący się sportem jeździeckim, którzy chcąc zdobyć bądź poszerzyć swoją wiedzę i znajomość rzeczy, sięgają po branżowe magazyny z tej dziedziny. Pod względem merytorycznym pisma te są do siebie zbliżone, a pewne różnice, jakie na pierwszy rzut oka da się uchwycić, zacierają się po głębszej analizie. Z kolei rynek czytelniczy wymaga sporej różnorodności, ponieważ wąska specjalizacja pisma przysparza mu niewielkie grono odbiorców, co z kolei przynosi wydawnictwu mały dochód ze sprzedaży. Jeśli jednak wydawca może pozwolić sobie na bogactwo tematyczne i zwiększony nakład mając wielu zainteresowanych pismem czytelników, wówczas chętniej zgłosi się do niego reklamodawca zwabiony dużym kręgiem odbiorców. Większa ilość reklam na łamach oznacza większe dochody. Większa ilość pieniędzy pozwala zaś na prężną działalność wydawniczą tj. na lepsze opłacanie pracowników, a co za tym idzie - na lepsze i interesujące teksty, pogłębione merytorycznie - słowem takie, jakich oczekuje odbiorca. Im więcej materiałów i artykułów cieszących się uznaniem czytelników, tym większe szanse pisma na zyskanie kolejnych kontrahentów skłonnych zamieścić w nim reklamę swoich produktów. Wszystko się tu zatem zazębia, jak malutkie tryby, tworzące wielką maszynę. Ale maszyna ta, mimo podobnej „konstrukcji” i zasady działania, nie wszędzie pracuje tak samo. Powodów jest kilka, ale do najistotniejszych zaliczyć można tradycje danego rynku prasowego, kulturę, mentalność, a także potrzeby jego czytelników.
Jednak na wstępie pozwolę sobie na kilka uwag natury ogólnej.
W reklamie prasowej (szczególnie prasy hobbystycznej) niezmiernie ważne jest zgranie kilku elementów m.in.: ilustracji, nagłówka, treści (body copy), sloganu. Ważny jest też układ graficzny poszczególnych składników - czyli tzw. lay-out, i dobór właściwej czcionki.
Szwajcaria Romańska - milion mieszkańców, 20 tys. jeźdźców, 3 tys. uczestników zawodów jeździeckich.