i spełniałyby one lepiej lub gorzej funkcje elementów naturalnych. Stanęlibyśmy wówczas przed kolejnym problemem: jak przekazać maszynie to, co zawiera umysł ludzki w sensie nie fizjologicznym. Nowo zbudowany komputer, z nie zapisaną pamięcią, jest jak czysty notes — nie dorównuje nawet nowo narodzonemu dziecku, które przychodzi na świat z genetycznie zakodowanymi informacjami, dziedzictwem po przodkach, uzupełniając je nabywaną później wiedzą, w szkole, w domu, i całą gamą doświadczeń, jakie przynosi każdy dzień, każdy rok życia. Wiedzą nie tylko zdobywaną samodzielnie, ale i przekazywaną od pokoleń. „Edukowany umysł jest sumą wszystkich umysłów lat poprzednich” — powiedział dwieście lat temu Bovier de Fontenelle. I chociaż M. Ap-ter twierdzi, że: „Nie ma powodu, dla którego maszyna cyfrowa nie mogłaby być zaprogramowana w podobny sposób” 1 — jest jak dotąd rzeczą niemożliwą przekazać taki materiał maszynie. Nie dlatego, że jej pamięć tego by nie pomieściła. Pełne uświadomienie sobie, czym rozporządzamy, jeśli chodzi o mózg ludzki, przekracza po prostu nasze możliwości, nie mówiąc już o możliwościach opisania tego w formie programu.
Sprawę rozwiązałby* jedynie taki komputer, który zdobywałby wiedzę samodzielnie, który uczyłby się na wykonanych poprzednio operacjach obliczeniowych czy też zwyczajnie przez kontakt z otoczeniem. Gdyby maszyna opanowała tę umiejętność, wyjaśniłoby się wiele niejasnych jeszcze kwestii — np. rozstrzyganie zagadnień potraktowane jako proces uczenia się na zasadzie prób i błędów. „Niektórym czytelnikom — pisał A. Turing — idea uczącej się maszyny może wydawać się para-
142
M. J. Apter, cyt. wyd.