wielogodzinnej pracy dużego zespołu programistów. Tym się tłumaczy obecna mnogość rozmaitych kompilatorów, translatorów (programów przekładających z jednego języka komputerowego na inny komputerowy) i firm specjalizujących się w automatycznym lub półautomatycznym programowaniu. Tym również tłumaczą się próby zmuszenia maszyny do odbierania zleceń w języku, którym posługujemy się najłatwiej — w języku naturalnym (,,a niech go sobie później komputer przekłada na własny”).
Cybernetyka nie uwzględnia podziału na to, co żywe, i na to, co martwe. Kładł na to nacisk prof. Norbert Wiener, gdy w roku 1948 proponował dla rodzącej się wtedy dyscypliny nazwę „cybernetyka” — „sterowanie i komunikacja w zwierzęciu i maszynie”1. Wiener poprzestał na „zwierzęciu”: zestawienie „człowiek—maszyna” byłoby w owym czasie grubym nietaktem... Nieco później nie raziło już nikogo, a jeszcze później weszło do żurnalis-tycznej, i nawet naukowej mody. 2 Oponenci i sceptycy wahali się, czy przypuścić atak frontalny. „Badania teoretyczne i doświadczalne pozwoliły nam na wyciągnięcie następującego wniosku: cybernetyczna analiza myślenia bynajmniej nie zastępuje psychologicznej analizy czynności myślenia ani zresztą żadnej innej czynności psychicznej — oświadczył prof. Tichomirow (sam psycholog). — Opis myślenia na poziomie elementarnych procesów infor-
N. Wiener, Cybemetics, Wiley, Nowy Jork 1948.
Na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych zaczęły się ukazywać publikacje, których już same tytuły sugerowały podobieństwo komputera do mózgu (J. Neuman, The Computer and the Brain, Yale University Press, New Haven, 1958) albo, odwrotnie mózgu do komputera (F. H. George, The Brain and the Computer, Pergamon, Oxford 1961.