28
STEFAN CHWIN
Tymczasem w rzeczywistości, jak o tym pisał już wówczas w „Kulturze” Spektator, Pan Cogito stał wobec pragmatyków, gotowych w sprzyjających okolicznościach natychmiast zmienić front. Myślenie historycznymi analogiami, teza o „samoobsłudze” niewoli i utrzymywanie się w aliena-cyjnej wizji systemu w połączeniu z estetyczno-moralną perspektywą „samotnego protestu” — wszystko to sprawiło, że upadek komunizmu (negocjacje i częściowo wolne wybory) zaskoczył polską literaturę niezależną. Nikt nie przewidywał takiego wariantu zdarzeń.
Ale jest to tylko część prawdy. Jeśli bowiem czas upadku komunizmu i model zachowań elit władzy z końca lat osiemdziesiątych nie mieścił się w przewidywaniach polskiej literatury, nie zaskoczył polskich pisarzy sam mechanizm załamania się imperium. Literatura polska, i to już od połowy lat sześćdziesiątych, podobnie jak krąg paryskiej „Kultury”, doskonale bowiem przeczuła „narodową” formę rozpadu systemu. Od wielu lat „polska polityka wschodnia”, wpisana w temat kresowy i temat mniejszości, kształtowała się tak, jak by polscy pisarze wiedzieli, że kiedyś wolna Polska stanie naprzeciw wolnych narodów sąsiednich, które wyłonią się z rozpadu imperium. Romantyczne samopoznanie polskich pisarzy z jednej więc strony utrudniało orientację w zmieniających się realiach, z drugiej jednak — to właśnie dzięki romantycznemu mitowi wielonarodowej Galicji, kresów i Wilna literatura nigdy w zasadniczy sposób nie odeszła od idei „przyjaciół Moskali”, przyjaciół Ukraińców i Litwinów — przez lata komunizmu budowała ponad granicami zręby duchowego współistnienia z sąsiadami.57 57 „Robić wszystko, by nieprzyjaciół wczorajszych i dzisiejszych przeobrażać w przyszłych, lub przynajmniej w rzetelnych partnerów koegzystencji wolnych ojczyzn” — pisał Józef Szrett w eseju Dolina między górami („Kultura” 1984 nr I, s. 16). Wielu polskich pisarzy pojałtańskich mogłoby się podpisać pod tą deklaracją.