30 Mieczysława Adrianek
W dniu 1 października 1852 r. J. Żuchowski otrzymał nominację na rektora liceum w Lublinie, a gdy po dwu latach zostało ono zamknięte, mianowano go inspektorem gimnazjum, które zostało ustanowione na miejsce liceum. Uczył w nim historii powszechnej, łaciny, logiki i języka rosyjskiego. Pełnił równocześnie funkcję inspektora gimnazjum żeńskiego. Przyznawano mu odznaczenia, a ponieważ były proweniencji zaborczej, nie mogły go satysfakcjonować. M. in. w r. 1866 wielu nauczycieli szkół średnich, wśród nich również i Józef Żuchowski, otrzymało medale na pamiątkę „uśmierzenia rokoszu 1863/64”, co było wyjątkową perfidią ze strony władz okupacyjnych.
W stan spoczynku przeszedł na własną prośbę dnia 6 sierpnia 1866 r. Był dwukrotnie żonaty. Pierwszą jego żoną była córka obywatela warszawskiego Józefa Piotrkowskiego. Miał z nią troje dzieci: córkę (imię nie znane) i dwóch synów-lekarzy, Leszka i Przemysława. Brak jest wiadomości, kiedy owdowiał. Wiadomo tylko, że poślubił następnie córkę Macieja Wietrzykowskiego, szlachcica, właściciela ziemskiego. Z tego małżeństwa miał córkę i syna (imiona nie są znane).
Józef Żuchowski zmarł w Lublinie 20 lipca 1871 r. i pochowany został na cmentarzu przy ul. Lipowej. W grobowcu rodzinnym spoczywają prochy Józefa, Przemysława, Leszka i Wacława Żuchowskich oraz Antoniego Bokszańs-kiegosl. Piszącej te słowa, niestety, nie udało się odnaleźć grobu rodzinnego Żuchowskich w zdewastowanej przez czas najstarszej części cmentarza przy ul. Lipowej w Lublinie.
Józef Żuchowski pozostał we wdzięcznej pamięci zarówno młodzieży, jak i całego środowiska lubelskiego. Serdecznie wspomina go jeden z jego uczniów, znany chemik Bronisław Znatowicz, który w artykule pt. Szkoła polska przed czterdziestu pięciu laty tak napisał:
„Rektorem liceum został zamianowany przez Wielopolskiego Józef Żochowski [!], poprzednio dyrektor gimnazjum w Radomiu. Poprzedziła go zła sława zwierzchnika srogiego i wymagającego, czy jednak srogość ta była tylko przystosowaniem siędo wymagań poprzedniego systemu, czy' może nowa ustawa napawała przełożonych wyrozumiałością względem młodzieży, nie doświadczyliśmy wcale ostrego obejścia z jego strony. Zwiędły, drobny staruszek, pełen żywości, lecz bardzo poważny, z gotowym na każde zdarzenie tekstem z Pisma świętego, już przez samo wysokie wobec nas stanowisko nie budził może większej sympatii w młodych sercach, ale też nie przejmował nas obawą. Później dopiero dowiedzieliśmy się, że pod powłoką zewnętrzną urzędowej sztywności biło w naszym rektorze serce miękkie i ludziom przychylne. Bo oto, kiedy w r. 64 każdy młody pod groźbą strasznych następstw musiał posiadać jakiś dowód urzędowy, legitymujący jego stanowisko społeczne, Żochowski [!] zapisywał do liceum całe gromady wczorajszych wojowników, często ludzi zupełnie już dojrzałych, podobno niekiedy nawet żonatych. Świadectwo przynależności do szkoły wystarczało władzom administracyjnym...Piszący te słowa ma jeszcze inny powód do otaczania pamięci swego rektora najżywszą wdzięcznością. Rzecz tak się miała: W pierwszych dniach istnienia liceum, w klasie trzeciej wynikła awantura, o jaką w owych czasach nie było zbyt trudno. Jakieś mniej
51 S. O. [Stanisław Ostrołęcki]. Cmentarz parafialny rzymsko-katolicki w Lublinie. Warszawa 1902, s. 54.