ZBIGNIEW ŻAKIEWICZ
ROZMOWA Z FIZYKIEM
Nie mógł podać przykładu (bo to jest niemożliwe) na to, aby w świecie materialnym rzecz jakaś określała się „sama przez siebie”! Ten sam dualizm, te same antytezy, które doprowadziły do przyjęcia antymaterii i antyświata. Świat istnienie swoje opiera na istnieniu antyświatów i na odwrót. Wieniec splótł się, bezradność pozostała.
Tak więc człowiek z samej natury swego umysłu przyjmuje albo: istnienie określane fragmentem innego istnienia, lub też: rzecz bez tłumaczenia, jako aksjomat, pewnik. Na tym, co jest najmniej pewne, opieramy całą naszą, nieraz jakże subtelną drabinę systemów naukowych i filozoficznych.
Tylko Bóg może powiedzieć: „Jam jest Ten, który Jest...” Czy więc Boga stworzyła ludzka tęsknota za czymś, co jest samo z siebie? Czy człowiek w ciągu wieków wypracował w swym mózgu takie bruzdy, które skłaniają go do przeświadczenia, że coś, co jest samo z siebie, że to coś może być Najwyższym?
To,- że w swym myśleniu, w swych systemach jesteśmy „opisowi”, „metaforyczni”, że widzimy poprzez antytezy dowodziłoby raczej, że Bóg, jeśli byłby stworzony na nasz obraz i podobieństwo — byłby Bogiem dualistycznym. Takie zresztą drogi nie są obce religiom stawiającym na jednej płaszczyźnie Dobro i Zło. Ale Bóg, który pierwej objawił się owej sceptycznej i skłonnej ku paradoksom rasie Semitów, ten Bóg, który rzekł: „Jam jest Ten, który Jest”?...
Bohater mego „Białego karła” staczał się w nieskończoność upadku, gdyż pragnął być „tylko z siebie”, albowiem świat, który go otaczał zachwiał się w swej równowadze i wszedł w wir szaleńczych zmian, ukazał całą swą wględność. Jako jedyna pewność bohaterowi pozostała świadomość siebie, ta, zdawało się, wciąż jest „samowystarczalna” i „wieczna”. Zapragnął on ubóstwić świadomość, jako jedyny znak trwałości i oto wpadł w pułapkę lustrzanych
1124